Biznes roku. Rząd Włoch chce przejąć prawa do marki Autobianchi i Innocenti, aby dać je Chińczykom
Być może o tym nie wiecie, ale marki Autobianchi i Innocenti formalnie należą do koncernu Stellantis. To jednak może się zmienić, gdyż czai się na nie włoski rząd. A wszystko po to, aby sprzedać je Chińczykom, w zamian za konkretne działania. O co tutaj chodzi i czy to ma sens?
- Autobianchi i Innocenti to marki, które formalnie wciąż należą do grupy Stellantis
- Włoski rząd ma je na celowniku i zgodnie z przepisami może przejąć prawa do ich użytkowania
- W grę wchodzą nowe miejsca pracy i ogromne inwestycje
Pojedynek Stellantisu z rządem Włoch trwa w najlepsze. Tym razem władze kraju zlokalizowanego na Półwyspie Apenińskim wyciągają asa z rękawa, który może być sposobem na wzmocnienie gospodarki i lokalnej produkcji. A wszystko to za sprawą marek Autobianchi i Innocenti.
Te formalnie należą wciąż do grupy Stellantis, aczkolwiek jak wszyscy wiemy nie są używane od początku lat dziewięćdziesiątych. Autobianchi Y10 finalnie stało się Lancią Y10, zaś Innocenti zakończyło działalność w 1997 roku. Ostatnim modelem tej marki, który sprzedawano we Włoszech, był "polski" Fiat Uno.
Tym samym Autobianchi i Innocenti po prostu pozostają nazwami, które prawnie należą do grupy Stellantis
Rząd Włoch może jednak wykorzystać przepisy, które dadzą im do nich dostęp. Zgodnie z regulacjami obowiązującymi w tym kraju, władza może przejąć prawa do marki, której "nie używano przez co najmniej 5 lat, lub która zaprzestała działalności".
Zbiegło się to w czasie z rejestracją nowych znaków towarowych dla Autobianchi i Innocenti. Te są nieco inne niż te, które posiada Stellantis. To sugeruje, że Włosi faktycznie działają w tym temacie.
Zapytacie się pewnie: "ale po co to wszystko?" Odpowiedź jest prosta - chodzi o pieniądze i inwestycje. Jak donoszą włoskie media, rząd Włoch szuka w chinach inwestorów, którzy zbudują fabryki w ich kraju. Wówczas mogliby oferować swoje produkty w Europie, korzystając właśnie z praw do tych nazw.
Władze Włoch mogłyby pochwalić się poprawą kondycji lokalnej branży motoryzacyjnej. Do tego takie inwestycje oznaczają przede wszystkim nowe miejsca pracy.
Jest to jednak o tyle zabawne, że dopiero co marka DR Automobiles została ukarana za to, że sprzedawała chińskie samochody jako "włoskie"
DR Automobiles montuje we Włoszech sprowadzane w częściach samochody Chery (i marek należących do tej firmy), po czym firmuje je własną marką (ma też kilka innych nazw) i z powodzeniem sprzedaje. Taki ruch nie spodobał się Unii Europejskiej, która uznała to za wprowadzanie klientów w błąd. Tutaj o dziwo rząd Włoch nie interweniował, gdyż docenia inwestycje w przemysł.
Za to produkcja Alfy Romeo Milano w Polsce była już problemem, podobnie jak stosowanie włoskiej flagi na samochodach wytwarzanych w Maroku. Tu jednak w grę wchodzą już polityczne rozgrywki, które mają przycisnąć Stellantis do muru.
Do tego warto zadać sobie jeszcze jedno pytanie. Który chiński producent byłby skory do porzucenia swojej własnej nazwy na rzecz włoskiej? Tego chyba nie wie nikt.