Lancia Ypsilon 0.9 TwinAir Platinum

Jeśli ktoś poprosi Cię o wymienienie marek kojarzących się ze stylem, co powiesz? Mogę się założyć, że wśród francuskich i włoskich domów mody znajdzie się też kilka firm motoryzacyjnych. I raczej nie będzie tam miejsca dla Volkswagena, czy Opla. Będą włoskie marki - Alfa Romeo oraz Lancia.

I to właśnie ta ostatnia, już od 1906 roku, była kojarzona z luksusem, elegancją i stylem. Choć rajdowe sukcesy przyćmiły nieco "karierę" turyńskiej marki jako produktu luksusowego, to Fiat, właściciel Lancii, stara się (mniej lub bardziej) konsekwentnie odbudować jej historyczny wizerunek. Co prawda wciąż nie wiadomo, jak wpłynie na to zmiana znaczków w Chryslerach, ale w segmencie małych aut Lancia ma swój autorski projekt, kontynuujący linię stylistyczną nowej Delty - model Ypsilon.

"Ypsilonka" zaczęła swoją karierę jako mało popularna lodówka na kółkach, w postaci Autobianchi Y10. Potem kolejne dwie generacje - jedna bardziej stylowa od drugiej. Ich przeznaczenie podkreślały serie limitowane (zwłaszcza w ostatnim "Y") takie jak Momo Design, Moda Milano, czy Elle.

Modna, wystylizowana, bogato wyposażona - nowa Lancia Ypsilon wciąż podąża tą ścieżką. Model Platinum, który widzicie na zdjęciach, dodatkowo napędzany jest przez Silnik Roku 2011 - dwucylindrowego benzynowca z turbiną o pojemności 875 ccm.

Gdyby nie...
...ten grill, który nijak nie pasuje do wizji atrapy, do której przyzwyczailiśmy się przez ostatnie 30 lat, mógłbym powiedzieć, że nowy Ypsilon jest "skończonym samochodem miejskim". Designerom udało się w niewielkie nadwozie, powstałe na wydłużonej płycie Fiata 500, tchnąć całego włoskiego ducha. Mała Lancia kusi nas krągłymi kształtami nadwozia, dużymi lampami, ciekawie powycinanym zderzakiem, wszędobylskim chromem oraz niesamowicie podciętą linią okien. Z tyłu za wrażenia wzrokowe odpowiadają diodowe lampy, zachodzące na błotniki oraz tylna szyba przedłużona mocno w kierunku tylnego zderzaka.

We wnętrzu najmniejszej z Lancii położono również nacisk na wrażenia estetyczne. Co prawda kabina testowego egzemplarza jest całkowicie czarna, ale na innych rynkach jest możliwość indywidualizacji kolorów wnętrza. Konsolę środkową wykończono modnym ostatnio plastikiem lakierowanym "fortepianową czernią", dodano srebrne wstawki, a materiały wybrano oraz spasowano z należytą uwagą. W testowanej wersji Platinum (ach, dlaczego Włosi poszli w globalizację i zlikwidowali nazewnictwo w rodzimym języku?!) fotele zostały dodatkowo pokryte skórą z wytłoczonym, stylizowanym "Y" na oparciach. Najmniej udanie wygląda tutaj daszek nad skądinąd czytelnymi i ładnymi zegarami, umieszczonymi tradycyjnie już na środku deski rozdzielczej.

No, prawie najmniej udanie - moim zdaniem najgorszym elementem wnętrza jest fabryczne mocowanie nawigacji TomTom. Mianowicie, z przedniego słupka sterczy uchwyt, taki sam jak w przypadku dowolnej "aftermarketowej" nawigacji, na którego końcu wpinamy standardowego Tomtoma. I którego za każdym razem trzeba wyjmować przy wysiadaniu z samochodu. Można było zakomponować to mniej tandetnie i bardziej "fabrycznie".

W przeciwieństwie do małych i "masowych" kuzynów spod znaku Fiata, w Ypsilonie nie siedzi się jak na taborecie. Pozycja za kierownicą jest naprawdę wygodna, a i miejsca nie powinno zabraknąć. W nadwoziu, które nie jest pełnoprawnym członkiem segmentu B, udało się wygospodarować na komfortowych fotelach całkiem sporo przestrzeni.

Na tylną kanapę dostaniemy się z kolei przez drugą parę drzwi, która w nadwoziu o tym rozmiarze jest czymś niezwykłym. Ok, nie są to może największe i najszersze drzwi pod słońcem, ale dobrze pełnią swoją rolę. Po zajęciu miejsca z tyłu okazuje się, że nasze nogi przetrwają jazdę Lancią, bo miejsca jest sporo. Gorzej, że brakuje nieco komfortu na tylnej kanapie - jej siedzisko jest zbyt krótkie, a wysocy pasażerowie mogą popsuć sobie fryzury o podsufitkę. Na szczęście nie zdecydowano się na siłę zrobić z Ypsilona samochodu "pełnoprawnego" - jest zarejestrowany na tyle osób, ile się w nim zmieści.

Jeśli jedziemy tylko we dwójkę, tylną kanapę możemy złożyć i dysponować całkiem przyzwoitym bagażnikiem - niestety, bez płaskiej podłogi. Za to przy komplecie pasażerów, przez niezbyt duży otwór załadunkowy zapakujemy 217 litrów bagażu.

Urok lat minionych...
Lancia, choć stylowa, to nie tylko gadżet, ale przede wszystkim środek transportu. Odpalamy więc malutki silniczek i w drogę. Starszych użytkowników zaleje fala nostalgii po tym, jak usłyszą pracę fiatowskiej dwucylindrówki. Skojarzenia z Maluchem, bądź Fiatem Cinquecento 700 są nieuniknione. Po chwili, kiedy musimy przyzwyczaić się do specyficznych dźwięków, zauważamy, że w gruncie rzeczy samochód nie jest bardzo głośny. Po dodaniu gazu raźno zrywa się do pracy z metalicznym powarkiwaniem.

Niestety, na niskich obrotach, poza ciekawym dźwiękiem, nie znajdziemy za wiele pozytywów. Nowoczesna technologia i turbo nie są w stanie oszukać tego, że samochód ma "pół normalnego silnika". Innymi słowy, kultura pracy TwinAira pozostawia wiele do życzenia, a cały samochód wibruje i trzęsie się jak pralka w czasie wirowania. Depczę więc mocniej pedał gazu i wraz z szybkim wspinaniem się strzałki obrotomierza w wyższe partie, mój nastrój ulega zmianie. Tak, to zdecydowanie włoski silnik, z mocną "górą", wymagający kręcenia tyle, ile się da. Zwłaszcza, że dopiero w wyższych partiach wyraźnie czuć działanie turbosprężarki.

Zmiana biegów przy czterech, pięciu tysiącach obrotów daje mnóstwo frajdy - samochód się nie "telepie", brzmi oryginalnie, a przede wszystkim, jest bardzo dynamiczny, jak na 85 posiadanych koni mechanicznych. Zarówno sprint (na papierze nienajgorsze 11,9 s do 100 km/h), jak i wyprzedzanie miejskim samochodzikiem nie sprawia najmniejszych trudności. Mimo niecałego litra pojemności, turbosprężarka robi z Ypsilona samochód, który w mieście jest w stanie "utrzeć nosa" większym samochodom. Przy tym wszystkim jest nieźle wyciszony - długotrwała jazda z wyższą prędkością (pod warunkiem, że nie przekraczającą 120-130 km/h) nie będzie męczyć żadnego z czterech pasażerów. Na autostradzie zrobi się jednak nieco mniej przyjemnie.

Koncepcja małego silnika z turbosprężarką nie jest nowa, ale coraz popularniejsza. Argumentami za takim rozwiązaniem mają być dobra dynamika i przyzwoite spalanie. O ile Ypsilon w 100 proc. wypełnia punkt pierwszy, o tyle punkt drugi już tylko "warunkowo".

Jeśli mała Lancia to dla nas gadżet, którym dostojnie poruszamy się między kawiarnią, galerią handlową, a naszym domem, na stacji benzynowej będziemy rzadkimi gośćmi. Delikatne obchodzenie się z pedałem gazu, co prawda oznacza większe szanse na wibracje silnika i zdecydowanie mniejszą dynamikę, ale zaowocuje średnimi wynikami w granicach "niskiej szóstki". Jeśli zaś chcemy w pełni korzystać z tego, co włoscy inżynierowie zaklęli w małym silniczku, należy przygotować się na szok, bo Ypsilon potrafi spalić i 9 l/100 km, a wskazania komputera pomiędzy 8 a 9 l nie będą niczym nadzwyczajnym. Jednak, mimo wszystko, podczas testu Ypsilon spalił w mieście średnio 6,9 l/100 km, co należy uznać za niezły wynik. W trasie sytuacja jest podobna - spokojna jazda zaowocuje wynikami nieco powyżej 4 l, a dynamiczna próba pokonania autostrad "jak dorosły samochód" zwiększy niemal dwukrotnie tę ilość. Średnia testowa to 5 l z małym "haczykiem".

Trzyma fason
Nigdy nie spodziewałem się, że mały, miejski samochód, będzie mistrzem osiągów. Tak samo zresztą w kwestii zawieszenia - krótki rozstaw osi, duże felgi i przeznaczenie na drogi o ograniczeniach do 50 km/h powodują, że w świadomości kierowcy taki samochód musi po prostu "jeździć". Ale Włosi znów pokazali, że jak się chce, to można. Ypsilon ma bardzo dojrzałe zawieszenie, mimo konstrukcyjnej prostoty - kolumn McPhersona i belki skrętnej. Objawia się to tym, że dziury w nawierzchni pokonuje bardzo dzielnie, połykając nierówności na tyle dobrze, na ile pozwalają mu to 16-calowe felgi o profilu 45. Natomiast podczas szybkiej jazdy okazuje się, że mimo wychylania się nadwozia, mała Lancia dobrze trzyma się zadanego trybu jazdy i nie wykazuje wielkiej nerwowości. Układ kierowniczy jest oczywiście przewspomagany, ale daje wyczucie drogi i nie powoduje wrażenia, jakby kierownica nie była połączona z kołami. Daleko mu oczywiście do kuzyna spod znaku Skorpiona, nie polecam także Lancii miłośnikom "atakowania winkli", ale z tego, do czego została stworzona, wywiązuje się znakomicie. Tylko czemu lewarek pięciobiegowej przekładni ma taki długi skok?

W swoim żywiole, czyli w wąskich uliczkach centrum tętniącego życiem miasta, mocno wspomagany układ bardzo się przydaje. Lancią manewruje się banalnie, zwłaszcza, że średnica zawracania wynosi zaledwie 9,3 metra - tyle samo, co w krótszym o 30 cm Fiacie 500 (rozstaw osi 9 cm mniejszy niż w Lancii). Dodatkowo życie ułatwia wspomaganie City, pozwalające znacznie zmniejszyć siłę kręcenia nienajmniejszą kierownicą.

Mogę za to podnieść zarzut, dotyczący widoczności do tyłu - mocno podcięte tylne boczne okienka skutecznie ograniczają nasze pole widzenia. Na szczęście testowany egzemplarz, poza czujnikami parkowania z przodu i z tyłu, wyposażony został w Active Parking System, który "kopertę" robi za nas.

Liczy się metka
Podstawowego Ypsilona kupimy już za 44 900 zł, co jest ceną wysoką, ale biorąc pod uwagę klasę samochodu i jego target, niewygórowaną. Jednakże od tego momentu zaczynamy bawić się konfiguratorem, aby otrzymać testowy egzemplarz. Samo zaznaczenie wersji TwinAir Platinum powoduje skok ceny do 59 900 zł, a to przecież jeszcze nie koniec. Na początek dwukolorowy lakier (osobiście polecam wersję czerwono-czarną) i 16-calowe felgi. Potem kolejne elementy wyposażenia, od tempomatu, przez Active Parking System, nawigację, aż po biksenonowe reflektory oraz wielki szklany dach. Z tego powodu, samochód kosztuje tyle, co solidny kompakt - 80 600 zł.

Widać, że tak jak w przypadku ubrań, biżuterii, zegarków i innych stylowych produktów, dużą częścią ceny jest otoczka, którą otrzymujemy wraz z marką, styl, którego nabieramy korzystając z danego przedmiotu. Lancia ceni się bardzo wysoko, jednak jest to produkt bardzo wysokiej jakości - w końcu produkowany jest w najlepszej fabryce koncernu - w Tychach.

Lancia, budując nowego Ypsilona, stworzyła kwintesencję "włoskości". Mały, sprytny samochód, z olbrzymim ładunkiem emocji, a przede wszystkim stylu. Choć teraz zagrożona jest przez zalew Chryslerów ze zmienionym logo, trzyma się konsekwentnie swojego image'u. I trzeba się z tego cieszyć, zwłaszcza, że Ypsilon na dobrą sprawę nie ma dużo słabych punktów. Jest dość przestronny, dynamiczny, wykończony w odpowiedni sposób i bogato wyposażony - idealny bywalec wielkich miast. W sam raz dla bogatych kobiet, choć i facet nie będzie się w nim źle czuł. Mimo usprawiedliwienia, jakim jest pozycja Lancii w koncernie, za wadę możemy uznać bardzo wysoką cenę, choć akurat wszyscy wiemy, że "metka" musi swoje kosztować.

Zalety:
+ świetna stylizacja, mnóstwo dopracowanych detali
+ dość przestronne wnętrze
+ dopracowane zawieszenie
+ niezła dynamika

Wady:
- słaba kultura pracy silnika TwinAir na niskich obrotach
- mimo wszystko wysoka cena
- fatalny pomysł z fabryczną nawigacją

Podsumowanie:
Dla tych, dla których wydanie 80 000 zł na miejski samochód nie jest problemem, mam dobrą radę - pomyślcie o Ypsilonie, bo ten samochód naprawdę jest warty zainteresowania.