BMW 430i Gran Coupe M Performance | TEST
Najbardziej uznawane marki premium łączy jedno – możliwości, jakie dają przy konfigurowaniu swoich modeli. Bierzemy dziś na warsztat tylnonapędowe BMW 430i w wersji Gran Coupé z szeregiem dodatków M Performance, nie zapominając o sprawdzeniu jego możliwości jezdnych.
Jeśli miałbym przywołać popularną markę aut, która najbardziej kojarzy mi się z nieograniczoną możliwością indywidualizacji, od razu wskazałbym producenta z Monachium. Mądre głowy z BMW kładą duży nacisk, by bawarskie auta kojarzyły się z różnorodnością, co można zaobserwować choćby na licznych wydarzeniach pod szyldem M Performance.
Możemy tam spotkać cały szereg modeli wyróżniających się lakierami z palety Individual, czy całym szeregiem dodatków montowanych już po wyjechaniu z fabryki. Idealnym przykładem takiego auta jest testowane BMW 430i Gran Coupé, które momentalnie zwraca na siebie uwagę na ulicy. Siła tkwi w karbonowych dodatkach, ale w czymś jeszcze.
Gwiazda nocy
Lakier, który widzicie na zdjęciach, to krwistoczerwony Ferrari Red, który jest identyczny ze swoim pierwowzorem, czyli Rosso Corsa. W niektórych przypadkach, na tabliczce pod maską widnieje zresztą oryginalna, włoska nazwa. O ile jednak przy autach z koniem w logotypie taki wybór jest czymś banalnym, o tyle w przypadku BMW staje się zupełnie nieoczywistym i ciekawym.
Dużą rolę gra tutaj dołączenie akcesoriów M Performance – zaczynając od szeregu czarnych i karbonowych detali, a kończąc na dużych hamulcach z żółtymi zaciskami. Bez nich całokształt mógłby wyglądać trochę jak nieprzemyślany wybryk kupującego, a tak – mamy bardzo spójną, rasowo prezentującą się całość. Zastrzeżenia mógłbym mieć jedynie do tylnego dyfuzora, a właściwie jego atrapy, która na tle reszty nie prezentuje się zbyt poważnie.
Dopracowane detale
Podobnie jak w testowanym przeze mnie modelu 230i Coupe, także i tutaj zdecydowano się wzbogacić kokpit o kilka niestandardowych elementów stylistycznych w zestawieniu karbon/Alcantara. Wszystko to w połączeniu ze świetnie uformowaną białą skórą z merynosów, kilkoma czarnymi i srebrnymi wstawkami oraz dobrze znaną M-pakietową kierownicą tworzy naprawdę kompletne, świetnie wykończone wnętrze.
Trochę to wszystko zakłóca prawdziwy obraz jakości wykonania, bowiem gdzieniegdzie nadal znajdziemy twardy, wciąż typowy dla klasy średniej plastik, pokrywający głównie dolne obszary kokpitu. Trudno mówić o jakichś ubytkach, bo segment D to jeszcze nie poziom limuzyn za ponad pół miliona. Miejcie jednak świadomość, że decydując się na tańszą skórę, klasyczne dodatki, czy choćby pokrycie deski rozdzielczej tworzywem, możecie mieć lekko odmienny obraz niż ten, który Wam właśnie przedstawiłem. Warto też pamiętać, że sama stylistyka deski rozdzielczej „czwórki” dość mocno się opatrzyła.
Poza tym, kabina, jak w każdym BMW, jest stosunkowo prosta i przejrzysta – z właściwie rozmieszczonymi przyciskami i niemal wzorowym systemem iDrive na czele. Nie zapomniano o podstawowych schowkach, wygodnie umieszczonych cupholderach, czy dodatkowych zabezpieczeniach przedmiotów w przestrzeni bagażowej. Miejsca dla pasażerów jest tu sporo, choć w drugim rzędzie, z racji opadającej linii dachu, wyżsi pasażerowie mogą dotykać głową sufitu (przy wzroście powyżej 1,70 m mieści się jedna szerokość dłoni).
Lekko pobudzony charakter
Nie chciałbym po raz kolejny zaczynać wątku o prowadzeniu od wielkich nadziei, jakie wiązałem przed testem bawarskiego auta. Dzisiejsze auta z biało-niebieską szachownicą, oprócz wrażeń z jazdy, mają dostarczać na pokład wysoką dawkę komfortu. W wielu przypadkach okazywało się wręcz, że ta druga cecha przeważała nad tą pierwszą, dając kompletnie inny obraz marki, niż powszechnie się przyjmuje.
Z czerwonym Gran Coupé wiązała mnie jednak pewna nadzieja, z racji tego, że do testu dostałem odmianę z napędem na tylną oś, a na dodatek dumnie spoczywa przy niej końcowy fragment wydechu sygnowany przez M Performance. I mimo, że pod maską znajduje się zaledwie dwulitrowa jednostka benzynowa, oczekiwania miałem całkiem spore.
Tylnonapędowy charakter testowanego auta daje się wyczuć w zasadzie od razu. Tylne opony wręcz wtapiają się w rozgrzany w upale asfalt podczas każdego mocniejszego startu z miejsca. Trudno tu mówić o jakichś niedoborach trakcji, przy aucie ważącym ponad 1500 kilogramów i osiągającym stosunkowo rozsądne 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Czas więc użyć „właściwego” trybu i sprawdzić, czy teoretycznie dziką naturę da się jeszcze w jakiś sposób wykorzystać.
Warto wspomnieć, że DSC OFF załącza się tu jeszcze „po staremu”, czyli nie jako funkcję, a narzucający swoje ustawienia tryb jazdy. Po wybraniu tej opcji lądujemy więc gdzieś pomiędzy ustawieniami COMFORT i SPORT, w zależności od tego, o którym podzespole jest mowa. Na szczęście, w nowych modelach (seria 5, czy też 7) całkowite wyłączanie systemu DSC odbywa się już zupełnie niezależnie od wybranego trybu jazdy.
Kilka pierwszych zakrętów nie przynosi oczekiwanych efektów. Samo wykorzystanie maksymalnych możliwości silnika przy dość przyczepnym asfalcie sprawia co najwyżej, że tylne koła zaczynają ustawiać nadwozie w kierunku, jaki mu obraliśmy. Dopiero sprawne przerzucanie masy w połączeniu z lekkim szarpnięciem kierownicą przynosi skutek w postaci uślizgu tylnej osi, który przy odpowiedniej prędkości może wyjść całkiem efektownie.
„Czwórka” w wersji 30i nie sprawia jednak wrażenia stworzonej do tego typu jazdy i znacznie lepiej sprawdza się po prostu jako wygodny środek transportu. Brakuje tu choćby działającego z mniejszym opóźnieniem układu kierowniczego, który niezmiennie w każdym modelu spoza szeregu M wydaje się być nastawiony na wygodę i przyjemność, ale raczej z płynnej, a nie agresywnej jazdy.
Podobne wrażenie sprawia zawieszenie, które, jak na BMW przystało, daje pewną zwinność i stabilność, ale robi to w mało angażujący kierowcę sposób. Komfort, nawet przy 19-calowych kołach, wciąż jest zadowalający i w mojej opinii stoi ponad sportowymi wrażeniami, jakich zaznamy tu raczej w delikatnej formie. Czerpać możemy je choćby z wygodnej pozycji za kierownicą, czy samej szybkości działania całego napędu.
Trudno bowiem narzekać na połączenie bardzo sprawnego w całym zakresie obrotów silnika o maksymalnej mocy 252 KM z płynnie i szybko działającym 8-biegowym automatem produkcji ZF. Nie jest to oczywiście szczyt marzeń w aucie tej klasy, ale konkurenci w podobnych wersjach nie wyróżniają się w tej kwestii niczym nadzwyczajnym. Dopłata do jednostek sześciocylindrowych jest niestety wyraźna.
Brzmienie dwulitrowego silnika o czterech „garach” próbuje mimo wszystko uratować końcowy wydech stworzony przez dział M Performance. I wychodzi mu to całkiem nieźle. Z racji mocnego odizolowania kabiny od otoczenia początkowo możemy w ogóle nie poczuć, że jedziemy autem ze zmodyfikowanym wydechem. Taki po części ma być jednak jego charakter. Samochód jest dość wyraźnie słyszalny z zewnątrz, lecz nie do tego stopnia, by stać się pozerem, charakteryzującym się przerostem formy nad treścią. Choć może w pewnym sensie już nim jest?
Mniej obeznane w temacie osoby mogą pomyśleć, że auto dzieli już tylko krok od topowej odmiany M4. Lub po prostu, że spoglądają na bardzo szybkie auto. Z drugiej strony, 430i przy próbie sił i tak „zjada” na śniadanie większość aut poruszających się na drogach. Punkt widzenia zależy więc od bardzo indywidualnych preferencji. Myślę, że wielu z Was zainteresuje też temat zużycia paliwa.
A to jest całkiem niezłe, choć zdecydowanie lepiej wypada przy łagodnym obchodzeniu się z pedałem gazu i niezbyt częstych zmianach pędu. Widać to na przykładzie pomiarów z trasy, w której 252-konna jednostka napędowa opakowana w ponad półtoratonowe nadwozie potrafi zejść nawet poniżej 6 l/100 km. W mieście za to bardzo trudno zbliżyć się do obiecywanych przed producenta wartości i lepiej od razu pogodzić się z wynikami rzędu 11-12 l/100 km.
Zużycie paliwa: | BMW 430i Gran Coupe M Performance |
---|---|
przy 100 km/h | 5,8 l/100 km |
przy 120 km/h | 6,5 l/100 km |
przy 140 km/h | 8,0 l/100 km |
w mieście | 11,6 l/100 km |
Chciałbym choć raz nie wspominać o cenach, lecz muszę to zrobić z obowiązku. Cennik odmiany Gran Coupé rozpoczyna się od kwoty 170 500 złotych, za którą dostajemy auto ze 184-konnym, dwulitrowym silnikiem benzynowym (420i), napędem na tylne koła, manualną skrzynią biegów i oczywiście niezbyt okazałą listą wyposażenia. Pozwólcie, że cenę testowanego egzemplarza przemilczę – znajdziecie ją na samym dole poniższej tabelki.
Podsumowanie
BMW 430i Gran Coupe z napędem na tył to auto pozwalające „liznąć” nieco sportu, lecz w dalszym ciągu w głównej mierze nastawione na komfort i odczuwanie największej przyjemności z płynnej jazdy. Szereg dodatków M Performance wpływa co prawda na wydobycie z „czwórki” sportowego charakteru, ale robi to przede wszystkim w kwestiach estetycznych, podkreślając wysoki stopień możliwości indywidualizacji auta. Praktyczniejsza wersja „czwórki” to wciąż kawał dobrze zaplanowanego, choć opatrzonego w środku niemieckiego auta.
Dane techniczne
NAZWA | BMW 430i Gran Coupe M Performance |
---|---|
SILNIK | benzynowy, turbo, R4, 16 zaw. |
TYP ZASILANIA PALIWEM | wtrysk bezpośredni |
POJEMNOŚĆ | 1998 |
MOC MAKSYMALNA | 252 KM (185 kW) przy 5200 obr./min. |
MAKS. MOMENT OBROTOWY | 350 Nm przy 1450-4800 obr./min. |
SKRZYNIA BIEGÓW | automatyczna, 8-biegowa |
NAPĘD | tylny |
ZAWIESZENIE PRZÓD | kolumny MacPhersona |
ZAWIESZENIE TYŁ | wielowahaczowe |
HAMULCE | tarczowe went./tarczowe went. |
OPONY | p: 225/40 R19, t: 255/35 R19 |
BAGAŻNIK | 480/1300 |
ZBIORNIK PALIWA | 60 |
TYP NADWOZIA | liftback |
LICZBA DRZWI / MIEJSC | 5/5 |
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) | 4640/1825/1389 |
ROZSTAW OSI | 2810 |
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ | 1540/560 |
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM | 745/1600 |
ZUŻYCIE PALIWA | 7,4/4,9/5,8 |
EMISJA CO2 | 151 |
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h | 5,9 |
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA | 250 |
GWARANCJA MECHANICZNA | 2 lata |
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER | 12 lat/3 lata |
OKRESY MIĘDZYPRZEGLĄDOWE | według wskazań komputera |
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ | 420i Gran Coupe: 170 500 |
CENA WERSJI TESTOWEJ | 199 700 |
CENA EGZ. TESTOWANEGO | 352 664 |