BMW tworzyło ultralimuzynę. Goldfisch V16 był pokazem ambicji marki
Wyobraźcie sobie niemiecka limuzynę z silnikiem V16. Brzmi to wspaniale? BMW Goldfisch mogło stać się jednym z najciekawszych projektów marki. Los tego projektu skończył się niestety na jednym prototypie, aczkolwiek Niemcy długo szukali możliwości wykorzystania stworzonej przez siebie jednostki.
Obecnie luksus definiowany jest elektroniką, elektryfikacją napędu i wykończeniem. Nieliczne marki stawiają jeszcze na wielkie jednostki napędowe, które urzekają gładkością pracy. Ponad 30 lat temu zasady gry były jednak zupełnie inne. Konkurs na to "kto ma większego" stał się naprawdę poważną rywalizacją - i nie ma w tym cienia przesady. Niewiele brakowało, a BMW Goldfisch być może stanęłoby w salonach marki.
Ten projekt pokazał możliwości inżynieryjne marki i jasno sugerował, że w Monachium poszukiwany jest sposób na stworzenie najbardziej luksusowej limuzyny na rynku. Finalnie BMW zdecydowało się na inną ścieżkę rozwoju, aczkolwiek próby ulokowania jednostki V16 w produkcyjnym aucie były podejmowane przez kilka lat.
BMW Goldfisch - złota rybka, która mogła być luksusową rewolucją
Historia tego unikalnego projektu zaczęła się latem 1987 roku. Wówczas to Adolf Fischer, jeden z głównych projektantów silników dla BMW, dostał projekt stworzenia 16-cylindrowej jednostki w układzie V.
Cały projekt stał się ścisłą tajemnicą, o której wiedziało wąskie grono osób. Cel był prosty - nikt nie chciał, aby konkurencja dowiedziała się o poczynaniach BMW.
Prace ruszyły pełną parą, gdyż Fischer za punkt wyjścia przyjął konstrukcję V12. Została ona "wydłużona" o cztery cylindry. W prosty sposób przerobiono skrzynię korbową i głowicę, a sam korbowód zyskał dwa dodatkowe łożyska.
Jeszcze przed świętami w 1987 roku inżynierowie marki mogli wznieść toast za gotową jednostkę napędową. Teraz wyzwaniem stało się ulokowanie jej w samochodzie.
6,7-litrowa konstrukcja V16 oferowała 408 KM i 613 Nm, a do tego ważyła 310 kilogramów
To był jednak pikuś, gdyż problem leżał w innym miejscu. Otóż nowy silnik BMW był zwyczajnie zbyt duży, aby bezproblemowo zmieścić go pod maską BMW Serii 7 E32.
Jedyną opcją stało się więc kombinowanie. Inżynierowie BMW zdecydowali się na odważny krok i chłodnicę przenieśli do bagażnika. Aby dostawała ona odpowiednią ilość powietrza, w tylnych błotnikach wycięto skrzela, które je doprowadzały.
Adolf Fischer był wyjątkowo dumny ze swojego nowego dziecka. W swoich relacjach podkreślał, że dźwięk V16 powyżej 4000 obrotów był czymś niesamowitym. Jednostka chętnie kręciła się do 6000 obrotów, a moc przenoszona była na koła za pośrednictwem 6-biegowej manualnej skrzyni biegów.
Z perspektywy dzisiejszej motoryzacji taka moc nie imponuje, ale wówczas był to przełom
Przede wszystkim V16 oferowało aksamitną pracę, a do tego budziło respekt. A o to właśnie chodziło BMW - ich celem było przyciągnięcie klientów z najgrubszymi portfelami.
Projekt był jednak bardzo problematyczny. Po pierwsze - zużycie paliwa osiągało abstrakcyjne wartości. Po drugie - auto musiałoby zyskać dłuższą przednią część nadwozia, a to zaburzyłoby rozkład mas.
Poza tym konkurencja pojawiła się wewnątrz BMW. Opracowany do modelu 850CSi silnik V12 osiągał 380 KM, czyli niewiele mniej, niż wielkie i ciężkie V16.
BMW Goldfisch nie trafiło na rynek, ale Niemcy szukali sposobu na produkcję tej jednostki
Według niektórych źródeł Niemcy widzieli światełko w tunelu w postaci Rolls-Royce'a i Bentleya. Warto przypomnieć, że do 2003 roku to właśnie z Monachium przybywały jednostki napędowe do tych aut. Później, na mocy porozumienia z Volkswagenem, prawa do marki Rolls-Royce zostały w rękach BMW, a Bentleya okryto skrzydłami grupy z Wolfsburga.
Nim jednak nastąpił ten podział, BMW eksperymentowało ponoć z instalacją "złotej rybki" w Bentleyu. Wielka komora silnikowa pozwalała na ulokowanie silnika i układu chłodzenia w jednym miejscu.
Obecnie nie ma jednak dowodów na to, czy faktycznie powstał jakikolwiek eksperymentalny samochód. Pewne jest jednak to, że idea nie umarła, gdyż powróciła do gry już kilka lat później.
BMW Goldfisch zostało ukryte w magazynie, ale V16 powróciło w kilku Rolls-Royce'ach
W 2003 roku na rynek trafił pierwszy nowy od lat Rolls-Royce - Phantom. Już rok później, w 2004 roku, marka zapowiedziała wersję Coupe. Zbiegło się to ze stuleciem marki, które oczywiście trzeba było obchodzić w huczny sposób.
Koncepcyjny model 100EX zyskał silnik V16. W przeciwieństwie do "Goldfischa" miał aż 9 litrów objętości skokowej. Jego parametrów nigdy nie podano do informacji publicznej.
Po stworzeniu tego auta powstały jeszcze dwa egzemplarze modelu Coupe z tym silnikiem. Zbudowano je na potrzeby filmu "Johnny English Reborn" z Rowanem Atkinsonem w roli głównej.
Rolls-Royce podkreślał, że silnik ten był unikalną konstrukcją, ale wszystko wskazywało na rozwinięci jednostki N73, która była dalekim następcą silnika M70, bazy dla Goldfischa.
Tym samym historia ta może nie zakończyła się happy-endem, aczkolwiek starania inżynierów BMW nie zostały całkowicie zagrzebane. Obecnie jedynym 16-cylindrowym silnikiem w aucie osobowym jest konstrukcja W16 z Bugatti Veyrona/Chirona.