Boeing 747 został pokazany dokładnie 53 lata temu. Do dziś budzi podziw
Dokładnie 53 lata temu zaczęła się historia maszyny, która wciąż budzi ogromne emocje, nie tylko wśród pasjonatów lotnictwa. Boeing 747, nazywany "Queen of the skies" powoli szykuje się do swojej emerytury, choć przed wszystkimi wykorzystywanymi maszynami jest jeszcze wiele lat ciężkiej pracy.
Kojarzycie te żartobliwe obrazki z cyklu "Świat gdyby"? Tak sobie myślę, że bez tej maszyny świat byłby dużo bardziej szary. Boeing 747 obchodzi właśnie 53 urodziny. Dokładnie 30 września 1968 roku tę maszynę po raz pierwszy wyprowadzono z nowej, abstrakcyjnie wielkiej hali produkcyjnej w Everett. Tak zaczęła się historia najbardziej przełomowego samolotu w historii, do dziś uznawanego za jedną z najwspanialszych stworzonych maszyn. Nie bez przyczyny 747 dostało też przydomek "Queen of the skies".
Boeing 747 miał być odpowiedzią na potrzeby kluczowych linii lotniczych
Lata 60. zapisały się w historii jako okres boomu na latanie. Rewolucję rozpoczęły nowe maszyny, takie jak Boeing 707 i Douglas DC-8. Szybko jednak okazało się, że liczba pasażerów zaczęła drastycznie wzrastać, a wąskokadłubowe maszyny zwyczajnie stawały się zbyt mało pojemne.
Inicjatywę tyczącą się budowy Boeinga 747 zapoczątkował Juan Trippe, prezes Pan Am, największego klienta Boeinga. Zauważył on, że duża maszyna może być odpowiedzią na rosnący tłok na lotniskach. Jeden ogromny samolot mógłby bowiem zabrać dwa razy więcej pasażerów, co pozwoliłoby na rozsądniejsze planowanie tras.
W tym samym czasie Boeing startował w konkursie na budowę nowego strategicznego samolotu transportowego dla armii USA. Co prawda przegrał tutaj z firmą Lockheed, która stworzyła model Galaxy C-5, aczkolwiek założenia przyjęte przy tworzeniu tego projektu stały się szkieletem dla późniejszego Jumbo Jeta.
W 1965 roku z projektu 737 "wyciągnięto" Joe'a Suttera, czyniąc go menadżerem zespołu tworzącego 747. Od początku we współprace zaangażowane były też kluczowe linie lotnicze, z Pan Am na czele. Już w kwietniu 1966 roku Juan Trippe oficjalnie podpisał zamówienie na 25 sztuk Jumbo Jeta. Kwota opiewała na 525 milionów ówczesnych dolarów, czyli 3,2 miliarda według przeliczników z 2019 roku.
Boeing 747 Jumbo Jet musiał być uniwersalną maszyną
Już na etapie projektu uznano, że 747 musi także spełniać rolę samolotu transportowego. W latach sześćdziesiątych zakładano, że niebawem klasyczne odrzutowce zostaną wyparte przez maszyny przekraczające prędkość dźwięku. Stąd też decyzja o zachowaniu maksymalnie uniwersalnego charakteru i możliwości łatwego ulokowania towaru przez szerokie drzwi załadunkowe, którymi byłby otwierany dziób.
W efekcie kabina pilotów została przeniesiona na skrócony górny pokład. Stosunkowo niewielki obszar w zakończeniu tego charakterystycznego "garba" miał być przekształcony w strefę relaksu, aczkolwiek projektanci Boeinga mieli wiele pomysłów na wykorzystanie tej przestrzeni.
Najbardziej przełomowym dla transportu cywilnego aspektem było jednak zastosowanie szerokiego kadłuba, dzięki któremu kabina w najszerszym miejscu miała ponad 6 metrów. Pozwoliło to na wygospodarowanie dwóch alejek i na zastosowanie nowego rozlokowania foteli. W zależności od konfiguracji na pokład pierwszej generacji tej maszyny mogło wejść od 366 do 452 osób, zaś najnowsze wydania bez problemu zabierają 520 osób.
Opracowywanie Boeinga 747-100 było ogromnym wyzwaniem
Konstrukcja samolotu wymusiła chociażby zastosowanie specjalnych silników. Takowe opracowywała firma General Electric, ale była już ona zaangażowana w projekt Lockheed C-5 Galaxy. Tym samym Boeing rozpoczął współpracę z Pratt & Whitney. Cztery silniki, po dwa na skrzydło, oferowały po 193 kN ciągu każdy. Co ciekawe według certyfikacji Jumbo Jet mógł kontynuować lot po awarii jednego z nich.
Boeing musiał też sprostać jeszcze jednemu wyzwaniu - stworzeniu odpowiednio dużej fabryki. Zgodnie z planami Boeing 747 miał mieć 71 metrów długości i 60 metrów rozpiętości skrzydeł. Ówczesny zakład tej firmy nie miał szans pomieścić takiej maszyny w swoim hangarze.
Zdecydowano się na zakup 320 hektarów ziemi w miejscowości Everett, nieopodal Seattle. Teren ten graniczył z bazą wojskową Paine Field, która finalnie została przekształcona w lotnisko cywilne.
Prace budowlane były tutaj bardzo skomplikowane. Przygotowanie głównej hali wymagało przekopania ponad 3 milionów sześciennych ziemi i stworzenie idealnie płaskiej powierzchni. Co ciekawy pierwszy model samolotu budowano jeszcze w niezadaszonej hali, gdyż prace nad maszyną i budynkiem trwały równolegle. Całym projektem zarządzał Malcolm Stamper, który to pod sobą miał ponad 50 000 pracowników.
Boeing 747-100 po raz pierwszy został oficjalnie pokazany 30 września 1968 roku
Na prezentację, którą zorganizowano przed fabryką w Everett, zaproszono przedstawicieli 26 linii lotniczych oraz media. Samolot był wówczas w trakcie procesu certyfikacji, który w przypadku tak nietypowej maszyny był bardzo skomplikowany. Na przykład do nauki kołowania (ze względu na nietypową pozycję kabiny) stworzono specjalną ciężarówkę nazywaną Waddell's Wagon (na cześć pilota testowego Jacka Waddella). Na odpowiednio wysoko ulokowanym stelażu zrobiono makietę kokpitu. Dzięki temu piloci mogli uczyć się obsługi swojego przyszłego "pojazdu służbowego". Problemy sprawiała też próbna ewakuacja (ze względu na maksymalny czas wynoszący 90 sekund).
Kilka miesięcy później, 9 lutego 1969 roku, odbył się dziewiczy lot Jumbo Jeta. Maszyna pilotowana przez Jacka Waddella i Briena Wygle'a (z Jessem Wallickiem w roli inżyniera) zaliczyła tylko małe problemy z klapami. Poza tym lot zakończył się z wynikiem celującym, cechując się dobrą sterownością i odpornością na zjawisko nazywane "dutch roll", czyli na kołysanie całej maszyny i jej ogólną niestabilność.
Boeing 747 zaczął swoją służbę 22 stycznia 1970 roku
Kilka dni wcześniej, 15 stycznia, na lotnisku Dulles International Airport, chrzest maszyny przeprowadziła Pierwsza Dama Pat Nixon. 7 dni później odbył się pierwszy lot pasażerski, a maszyna rozpoczęła regularną obsługę trasy z Nowego Jorku do Londynu.
Boeing 747-100 pokonywał do 8 500 kilometrów z prędkościami przelotowymi wynoszącymi do 893 km/h. Najwyższy standard w kabinie sprawiał z kolei, że podróż stawała się znacznie wygodniejsza i przyjemniejsza - zwłaszcza dla pasażerów kupujących najdroższe bilety.
Warto wspomnieć, że najnowsze maszyny nie są dużo szybsze - osiągają około 910 km/h prędkości przelotowej. W ubiegłym roku doszło jednak do fascynującego rekordu - silny wiatr umożliwił osiągnięcie przez "Queen of the skies" 1288 km/h, dzięki czemu trasa z lotniska JFK na londyńskie Heathrow została pokonana w zaledwie 4 godziny i 56 minut.
Jumbo Jet powoli kończy swoją karierę
W przyszłym roku zakład w Everett opuszczą ostatnie egzemplarze wersji transportowej, produkowanej dla kluczowych klientów. Modele pasażerskie są z kolei wypierane z rynku przez nowe konstrukcje, takie jak Boeing 787 Dreamliner.
Kolejne linie lotnicze decydują się więc na wycofanie z użytku 747. British Airways zrobiło to w ubiegłym roku, zaś China Airlines konsekwentnie sprzedaje kolejne egzemplarze. Nie oznacza to jednak końca kariery Jumbo Jeta. Modele pasażerskie przebudowywane są na wersje cargo, przed którymi są jeszcze lata intensywnej eksploatacji na najważniejszych światowych szlakach transportowych.
Zdjęcia: kokpit (Alex Beltyukov CC BY-SA 3.0), British Airways (Anna Zvereva CC BY-SA 2.0), Lufthansa (Kiefer CC BY-SA 2.0), Meutia Chaerani / Indradi Soemardjan (CC BY-SA 2.0).