Czy zastanawialiście się jak nakręcono rekordowy przejazd Bugatti Chiron?
Słynny przejazd Bugatti Chiron, w którym samochód rozpędzono do 400 km/h i następnie wyhamowano do zera w 42 sekundy wzbudził wiele kontrowersji. Zobaczcie jak go nakręcono.
Uwielbiam zaglądać za kulisy tego typu produkcji. Realizacja takich filmów to prawdziwa poezja. Koordynacja dużego zespołu, szalone pomysły i ogromny budżet, który pozwala na niesztampowe rozwiązania. A Bugatti Chiron nie jest łatwym autem do nakręcenia - głównie za sprawą osiągów. Jak więc to zrobiono?
Po pierwsze: miejsce
Wiadomo, że taki samochód potrzebuje odpowiednio długiej prostej. Na szczęście Volkswagen w swoim nieskromnym portfolio posiadanych obiektów ma tor Ehra-Lessien, który wyróżnia najdłuższa prosta na świecie. 26 kilometrów idealnie prostego odcinka z trzema pasami i pełnym zabezpieczeniem daje poczucie bezpieczeństwa i miejsce do spokojnej pracy.
Oczywiście przy takich realizacjach zawsze coś pójdzie nie tak. Tutaj na przykład wszystkich powitał intensywny deszcz. Oczywiście przełożenie całego nagrania nie wchodziło w grę, więc zespół musiał czekać na lepszą pogodę. Później kolejnym wyzwaniem było osuszenie toru. Zaangażowano więc wszystkie auta, które były dostępne i... po prostu wypuszczono je na tor, aby przygotować nawierzchnię.
Po drugie: efektowne ujęcia
Do realizacji takowych w czasie jazdy najczęściej używa się specjalnie przebudowanych SUV-ów, które mają zamontowane na dachu ramię z tak zwanym gimbalem, na którym zamocowana jest kamera. Tutaj jednak wybrano coś zupełnie innego. Realizująca nagranie Chriona firma OUTRUN zaangażowała innych specjalistów od filmów motoryzacyjnych, ekipę Format67.
Przywieźli oni swojego... Caterhama. To właśnie ten samochód służy im do realizacji nagrań. Dlaczego Caterham? Jest mały, zwinny i niski, co pozwala tworzenie nieco ciekawszych ujęć.
Nagranie dźwięku to kluczowy element takiej realizacji
Kolejnym punktem był śmigłowiec z zamocowaną kamerą. To z niego nagrano przejazd auta przy wyższej prędkości na długiej prostej. Drona odrzucono z prostego powodu - jego prędkość jest znacznie niższa, a do tego wymiana baterii co kilka minut byłby bardzo irytująca. Mając odpowiedni budżet opłata za "nieco większą" maszynę latającą nie jest problemem, a wszystkie ujęcia udało się dzięki temu zrealizować za jednym podejściem.
Po trzecie: jak nagrać przyspieszenie i hamowanie?
Tuż po premierze filmu, w którym Bugatti Chiron rozpędza się od 0 do 400 km/h i dalej hamuje do zera, pojawiło się wiele komentarzy dotyczących auta, z którego nakręcono kilka ujęć. Wiele osób zakładało, że Niemcy wzięli coś nieco szybszego od ich flagowego supersamochodu. Stawiano na mocno podrasowaną Toyotę Suprę MKIV i Nissana GT-R.
Cóż, jak się okazuje Bugatti wybrało prostsze rozwiązanie. Podstawiono po prostu drugiego Chirona. Kluczem do sukcesu było więc wybranie właściwej kamery z odpowiednim gimbalem oraz zsynchronizowanie startu aut.
I tu pojawia się ciekawe rozwiązanie. Okazało się bowiem, że najlepiej sprawdza się system montowany w dronie DJI Inspire 2. Mała kamera oferuje świetny obraz i wysoki poziom stabilizacji. Drona (z którego zdemontowano śmigła) zainstalowano więc na specjalnym mocowaniu na tylnym zderzaku jednego z dwóch Chironów. Po kilku próbach udało się nagrać odpowiedni start, po czym auta przez dłuższy czas rozpędzały się równolegle. Przy montażu wykorzystano kilka sztuczek, dzięki którym drugiego samochodu nie widać. Proste?
Bugatti Chiron musi być odpowiednio przygotowane do takich przejazdów
Przy okazji ujawniono też kilka ciekawostek dotyczących obsługi samochodów. Bugatti zaleca, aby opony były wymieniane po każdej próbie osiągnięcia maksymalnej prędkości. Tutaj także kilkukrotnie przekładano koła, aby zachować pełne bezpieczeństwo przy każdej próbie.
Jak sami widzicie w tego typu realizacjach jest trochę hollywoodzkiej magii. Sztuka montażu i odpowiedni dobór ujęć tworzą efekt niesamowitej dynamiki, choć niektóre ujęcia wbrew pozorom kręcono przy niskich prędkościach. Sam przejazd jednak odbył się zgodnie z założeniami, tak więc Bugatti Chiron z Juanem Pablo Montoyą faktycznie rozpędziło się do 400 km/h i wyhamowało do zera w 42 sekundy.