Tak wygląda problem wielu producentów. BYD Seal zrobi na rynku zamieszanie. Wiem na co go stać

Ta marka produkuje najwięcej samochodów w Chinach i stopniowo chce podbijać inne rynki. Polska jest już na jej mapie. Oferta dostępnych modeli będzie tutaj dość szeroka, a jednym z kluczowych produktów jest BYD Seal, czyli elektryczny sedan. Czy to odpowiedź na Teslę Model 3 i Volkswagena ID.7? Czy ten samochód może przekonać do siebie wymagających klientów? Po kilkuset kilometrach za kierownicą znam odpowiedź na to pytanie.

Rewolucja dzieje się na naszych oczach. Jeszcze kilka lat temu wszyscy ironicznie uśmiechaliśmy się na myśl o chińskich samochodach. Cały czas z tyłu głowy pozostawała jednak ta świadomość, że Chińczycy nadrabiają zaległości. Geely zgarnęło Volvo, a później do swojego portfolio dodało inne europejskie firmy, w tym Lotusa. Inne marki analizowały produkty konkurencji, aby stworzyć własne modele. Teraz jesteśmy w sytuacji, w którym to chińskie produkty zaczynają przejmować inicjatywę na rynku, a BYD Seal bez wątpienia należy tutaj do aut, których nie można ignorować.

Powód jest prosty - BYD to największy producent samochodów z Chin, który ma starannie przygotowaną strategię. W planach jest już fabryka na Węgrzech i kolejna w Turcji, które przybliżą te samochody do Europy. Szerokie portfolio, zawierające także hybrydy plug-in, ma zapewnić solidną penetrację rynku. Kluczowe są jednak samochody na prąd, które nawet w dobie spowolnionej elektryfikacji mają stopniowo przekonywać do siebie klientów.

I tu właśnie pojawia się Seal, cały na biało. Ma dużą baterię, ciekawy wygląd, przyjemne wnętrze i przyzwoitą cenę. Czy to wystarczy, aby ludzie przekonali się do produktów z Chin?

BYD Seal zrobił na mnie ogromne wrażenie. Wszystko za sprawą dwóch cech

Po pierwsze - imponuje wyglądem i wykończeniem. Stylistyka tego samochodu jest naprawdę udana i wpada w oko. Jej autorem jest Wolfgang Egger, którego "dzieckiem" jest też chociażby pierwsze Audi A7. Chińczycy ściągnęli więc w swoje progi człowieka z ogromnym doświadczeniem, wizją i z dobrą kreską.

Wiele osób ma obawy dotyczące jakości wykończenia. To oczywista rzecz. W końcu niektóre chińskie samochody, które pojawiały się w Europie w minionej dekadzie, były delikatnie mówiąc "tandetne". Taki wizerunek jest już jednak przeszłością.

Oczywiście ciężko jest ocenić długoterminową jakość materiałów. Pewne jest jednak to, że pierwsze wrażenie jest naprawdę bardzo pozytywne. Mamy tutaj wszędzie miękkie plastiki, alcantarę i skórę. Spasowanie nie pozostawia niczego do życzenia. Każdy element poskładano solidnie, szpary są perfekcyjnie równe i absolutnie nic nie wydaje tutaj nieprzyjemnych odgłosów.

BYD Seal test

Muszę też zaznaczyć jedną rzecz - Seal (czyli sedan) wypada tutaj lepiej od Seala U (SUV-a), który ma nieco inne tworzywa w kabinie. Wciąż są solidne, ale nie robią tak doskonałego wrażenia. Warto tutaj jednak dodać, że Seal powstał po Seal U, co sugeruje, że kolejne modele marki będą szły w kierunku elektrycznego sedana.

Sama stylistyka kokpitu jest przyjemna dla oka. Mamy tutaj odrobinę krągłości i kantów, a centrum dowodzenia stanowi charakterystyczny obrotowy ekran, który można ustawić w orientacji horyzontalnej lub wertykalnej.

Wskoczyłem w ciekawy "kubełkowy" fotel i od razu ruszyłem w trasę

W Polsce BYD Seal dostępny będzie w dwóch wersjach: DESIGN i Excellence-AWD. Obydwie korzystają z baterii o pojemności 82,5 kWh. Wariant DESIGN ma napęd na tylną oś i oferuje 313 KM, zaś flagowy model oddaje w ręce kierowcy 530 KM.

W moje ręce trafiła mocniejsza wersja, która setkę osiąga w 3,8 sekundy. Niezmiennie uważam jednak, że tak szalone przyspieszenie to jedynie "magnes" na klientów i standardowe 313 KM w zupełności wystarczy.

Do pokonania miałem trasę z Berlina do Poznania - czyli niezbyt długą, ale za to miejscami "dynamiczną". Najpierw czekały mnie korki w stolicy Niemiec, później trochę autostrad. To były więc idealne warunki do przeprowadzenia pierwszego sprawdzianu tego samochodu.

Tu pojawia się drugie zaskoczenie

A jest nim to, jak Seal jeździ. W BYD Seal U, czyli SUV-ie, brakowało mi lepszego układu kierowniczego i bardziej dopracowanego zawieszenia. Dokładnie to wszystko znalazłem w modelu Seal, który pod tym kątem robi zupełnie inne wrażenie.

Jest to auto dużo bardziej dopracowane i doszlifowane. Widać, że wyciągnięto pewne wnioski z SUV-a i wybrane elementy poprawiono w taki sposób, aby były lepsze. To zasługuje na uznanie.

W mieście zużycie energii wynosiło od 13 do 15 kWh, przynajmniej według komputera, podającego przedziwną średnią z... 50 kilometrów. Czemu wybrano taką skalę - nie mam pojęcia.

Pewne jest to, że jazda była komfortowa, a rekuperacja sprawnie odzyskiwała energię w ruchu miejskim. Kolejnym etapem była autostrada, miejscami pozbawiona ograniczeń prędkości. Postanowiłem więc nieco wyprostować prawą nogę, aby zobaczyć, czy te 530 KM faktycznie "robią wrażenie".

BYD Seal test

Na dynamikę narzekać nie można, za to widać jedną rzecz - kwestia chłodzenia baterii musi przejść jeszcze kilka poprawek, gdyż ich temperatura szybko osiąga wyższy poziom. W efekcie elektronika "obcina moc" i zostawia nas z mniejszą liczbą koni mechanicznych.

Przy prędkościach autostradowych doceniłem też wyciszenie, które naprawdę nie rozczarowuje. Za to działanie tempomatu adaptacyjnego mogłoby być dużo bardziej płynne - tutaj jest jeszcze pole do popisu.

Minusem jest także krzywa ładowania

Maksymalna moc ładowania to około 150 kW z DC i 11 kW z AC. Nie jest więc bardzo wysoka, ale powinna wystarczyć. Niestety, taką moc dostaniemy w bardzo wąskim zakresie. Na ogół jest ona niższa, co wpływa na dłuższy czas ładowania. To jednak kwestia, którą da się rozwiązać lepszym chłodzeniem i optymalizacją oprogramowania.

Realnie otrzymujemy więc produkt, który zasługuje na 5 z minusem

Jest tutaj jeszcze wiele obszarów, w którym BYD ma pewne elementy do poprawy. Nie są to jednak wielkie wyzwania, a raczej "szlifowanie" konstrukcji, aby spełniała wszystkie oczekiwania rynku.

Czy więc BYD może wejść na podwórko Tesli, zagrażając też innym producentom, np. Volkswagenowi? Oczywiście, choć wszystko zależy tutaj od ceny i od zbudowania solidnej pozycji na rynku. Pełny cennik Seala mamy poznać w sierpniu, jednak już teraz mówi się o kwocie 207 000 złotych za bazową wersję.

Tesla jest więc na podobnej półce, Volkswagen wymaga wydania znacznie większych pieniędzy. Subiektywnie mogę powiedzieć, że jakość tego produktu jest bliższa Volkswagenowi, choć Tesle z niemieckiej fabryki (aczkolwiek tutaj mowa o Modelu Y) także już tak bardzo nie rozczarowują. Seal jest jednak znacznie lepszy pod każdym kątem w kwestii wykończenia.

Za dystrybucję marki BYD w Polsce odpowiadać będą duże grupy dealerskie, w tym Krotoski, Cichy-Zasada i Plichta. Standardowo każdy model marki objęty jest 6-letnią gwarancją, ograniczoną przebiegiem 150 0000 km. W przypadku baterii gwarancja trwa 8 lat lub 200 000 km, zaś dla silnika jest to 8 lat i 150 000 km.

BYD Seal test

Chińczycy nie mają się czego wstydzić

I piszę to z pełnym przekonaniem. BYD stworzyło naprawdę solidny produkt, któremu niczego nie brakuje. Jest udany wizualnie, ma dobry napęd i nie rozczarowuje zasięgiem w trasie. Cena także powinna utrzymać się na lepszym poziomie - ta marka, jako jedna z niewielu, ściśle współpracowała z Unią Europejską w dochodzeniu dotyczącym dofinansowywania produkcji w Chinach. Tym samym jest objęta najniższą akcyzą ze wszystkich producentów z Państwa Środka (dodatkowo ok. 17%).