Co zalega u dealerów? Sprawdziłem jakie auta nie znajdują nowych nabywców (od lat)
Jakie samochody zalegają u dealerów latami? Wbrew pozorom wciąż jest to długa lista. Przejrzałem ogłoszenia "używanych nowości" i mocno się zaskoczyłem.
Każdego roku sprawdzam jakie samochody zalegają u dealerów. Moje kryteria są proste - sprawdzam, czy auta, które mają rocznikowo co najmniej dwa lata (lub starsze), wciąż można kupić jako "nowe, bez przebiegu". Wbrew pozorom takich pojazdów nie brakuje. W tej chwili na Otomoto, czyli na najpopularniejszym serwisie z ogłoszeniami, jest ich blisko 400. Oczywiście trzeba tutaj odsiać błędne ogłoszenia i prywatne oferty. Niemniej mamy cały czas około 300 samochodów, w których gwarancja może zbliżać się ku końcowi, a na liczniku nie ma przebiegu.
Zobaczcie jakie auta najczęściej zbierają kurz u dealerów. Niektóre propozycje są naprawdę zaskakujące.
Co dealerzy trzymają na swoich placach? Te auta kwitną od dwóch lat
Zacznijmy od samochodów elektrycznych. Tu na przykład swoją obecność wyraźnie zaznacza Ford Mustang Mach-E, którego dorwiecie w wersji RWD i GT. Ceny tego pierwszego wariantu spadły do 240 000 złotych, aczkolwiek trudno to nazwać okazją. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta - z reguły są to zarejestrowane auta (jeszcze niespełniające normy GSR2), dlatego nie dostaniecie na nie dofinansowania. Zresztą i tak pieniądze na dopłaty dla firm już się wyczerpały. Teraz tylko klienci indywidualni mogą cieszyć się rządowym wsparciem.
Przykładowe ogłoszenie znajdziecie klikając tutaj.
Moją uwagę przykuł też Volkswagen ID.5 za 195 000 złotych. To o ponad 70 000 złotych mniej, niż cena katalogowa. Haczyk? Mowa o wersji ze starszym silnikiem (204 KM), która ma mniejszą wydajność. Można więc śmiało założyć, że ten samochód jeszcze trochę postoi u dealera, a jego cena spadnie - i to mocno.
Możecie też przebierać w elektrycznych Citroenach e-C4, Peugeota e-208 i innych elektrykach Stellantisu. Jak widać te auta również nie cieszą się wielką popularnością.
Niezmiennie mamy też spory wybór Mercedesów EQE i EQS
Tutaj ceny są mocno obniżone względem katalogowych kwot. Na przykład EQS SUV szuka nowego nabywcy w cenie 499 000 złotych, o blisko 140 000 złotych niższej, niż katalogowa. To samo tyczy się EQS-a limuzyny. Jak widać klienci nie pokochali tego designu w połączeniu z elektrycznym napędem.
A jak ogólnie wypadają marki premium?
Tu jest dość ciekawie, gdyż niektóre "zalegające" oferty są bardzo zastanawiające. Na przykład trafiają się takie rodzynki jak Klasa S (samochód po ekspozycji), przeceniony o ponad 100 000 złotych. Ma dwa lata na karku, gwarancja gna ku końcowi, a chętnych brak. Na liczniku ten samochód ma raptem 18 kilometrów.
Są też Mercedesy-AMG SL. Dwulatek z ceny przekraczającej 1 160 000 złotych zjechał już do 868 000 złotych. Zainteresowanie jak widać nie jest wielkie.
Co ciekawe wśród zalegających aut praktycznie nie ma Audi i BMW. Jedyna sztuka A6-ki, w wersji 35 TDI, z przyzwoitym wyposażeniem, kosztuje 219 000 złotych i czeka na nowego nabywcę w Gdańsku. Ciekawa oferta, choć mało konkurencyjna.
Do segmentu premium zaliczę (trochę naciągając rzeczywistość) Alfę Romeo. A tu jest w czym przebierać. Tonale z 2022 roku wciąż są u dealerów, podobnie jak Stelvio czy Giulię. Moją uwagę przyciągnęło Stelvio Quadrifoglio za 390 000 złotych (dwuletnie) i Giulia GTAm, która czeka w Poznaniu na kupca. To rarytas za ponad milion złotych, dla bardzo specyficznego i konkretnego odbiorcy.
Inne marki też mają dziwne "zaległości". Te auta ciężko sprzedaż
Jest na przykład Mazda CX-60 RWD z 200-konnym dieslem 3.3, która czeka na kupca. Jest też sporo dzieci Stellantisu, w postaci różnych Citroenów, Peugeotów i Opli. Te marki zdecydowanie królują w zestawieniu ogłoszeń, co pokazuje, że sprzedaż jest na naprawdę słabym poziomie. W Citroenach C5X, Oplach Grandlandach, czy Peugeotach 3008, można dowoli przebierać. Niektóre ceny wciąż szokują. 2-letnie 3008 PHEV za 214 900 złotych zdaje się być absolutnie niesprzedawalne.
Moim faworytem tego przeglądu jest Ford Mondeo Vignale Hybrid, który gościł też w ubiegłorocznym zestawieniu
To auto z rocznika 2021, którego gwarancja wygaśnie w 2025 roku. Ma zerowy przebieg, to topowa wersja, do tego z hybrydą pod maską. Chętnych - zero. Cena spada, ale wciąż jest daleka od atrakcyjnej.
Ludzie boją się takich samochodów - i wcale mnie to nie dziwi
Auta, które zalegają u dealerów, mogą mieć wiele problemów. Niewłaściwe składowanie wpływa czasami na pojawianie się korozji. Do tego gumy parcieją, opony się odkształcają, a akumulatory tracą swoją sprawność. Brak użytkowania źle wpływa także na elektronikę pokładową.
Problemem jest również fakt, że gwarancja z reguły już trwa (wszystkie takie auta musiały być zarejestrowane przez wejście normy GSR2), co także zmniejsza ich atrakcyjność.
Kolejnym minusem jest brak atrakcyjnej formy finansowania. Ta tyczy się zwykle nowych pojazdów, a nie używanych. Niska cena nie przekłada się więc na przyjazną portfelowi ratę. Wręcz przeciwnie - czasem może być przeszkodą.