Jak ominąć problemy z emisją CO2? Giganci rozliczają się z Teslą, Mercedes z Volvo i Polestarem
I bardzo proszę, nagle problemy z emisją CO2 stają się mniej dotkliwe. Wszystko za sprawą tak zwanego poolingu, na którym mocno zyska Tesla, Volvo i Polestar.
- Giganci motoryzacyjni szukają sposobów na ominięcie wysokich kar za nadmierną emisję CO2
- Większość koncernów korzysta tutaj z tak zwanego "poolingu"
- Skorzysta na tym Tesla, Volvo i Polstar - co będzie dla nich zastrzykiem gotówki
Od 1 stycznia 2025 obowiązują nowe normy emisji CO2. Poprzeczkę podniesiono do poziomu 95 g/km, co dla wielu firm jest zadaniem trudnym do zrealizowania. Co ciekawe koncerny, które zarzekały się, że bez problemu osiągną taki wynik, postawiły mimo wszystko na ciekawą strategię poolingu. Jest to "współdzielenie" emisji z dużymi graczami, mającymi rewelacyjną sprzedaż samochodów elektrycznych. Mowa tutaj o takich markach jak Tesla, Volvo czy Polestar.
W efekcie na rynku doszło do ciekawego podziału, który pozwoli na uniknięcie wielkich kar. Jak to działa i kto na tym skorzysta?
Stellantis, Toyota, Ford, Mazda i Subaru rozliczają się z Teslą. Mercedes i Suzuki z Volvo i Polestarem
Pooling CO2 w motoryzacji to mechanizm, który pozwala producentom samochodów wspólnie spełniać limity emisji dwutlenku węgla (CO2) ustalone przez Unię Europejską. Unia Europejska ustala maksymalny poziom średniej emisji CO2 dla samochodów sprzedawanych przez producenta w danym roku. Jeśli producent przekroczy ten limit, grożą mu wysokie kary finansowe.
Producenci, którzy mają różne wyniki emisji CO2, mogą łączyć się w grupy (tzw. "pooling"). Na przykład, producent samochodów spalinowych o wyższych emisjach może współpracować z producentem pojazdów elektrycznych lub hybrydowych, które mają zerowe lub bardzo niskie emisje.
W ramach takiej "puli" oblicza się wspólną średnią emisję CO2 dla wszystkich pojazdów sprzedawanych przez członków grupy. Jeśli ta średnia mieści się w limicie, wszyscy członkowie grupy unikają kar.
Korzyści są jasne: producent pojazdów spalinowych unika kar za przekroczenie limitu. Producent pojazdów elektrycznych może zarobić, sprzedając swoje "nadwyżki" ekologiczne (czyli zerową emisję swoich aut).
W ten sposób Tesla zarobi ogromne pieniądze na wielkich koncernach, takich jak Stellantis, Toyota, Mazda czy Subaru
Amerykańska marka ma tu świetną pozycję, gdyż w swojej ofercie ma wyłącznie elektryczne pojazdy. Obniżenie średniej emisji uchroni zaś koncerny przed karami, które wpłynęłyby na ceny samochodów.
Mercedes wszedł we współpracę z Volvo, Polestarem i Smartem. Tu akurat pomogły udziały Geely w Mercedesie, dzięki którym te koncerny są ze sobą w stałej współpracy. Dzięki temu niemiecka marka, cały czas rewidująca swoje cele dotyczące sprzedaży modeli elektrycznych, może spać spokojnie, rozwijając nową gamę elektryków.