DHL opracował własne auto dostawcze "na prąd"
Flota niemieckiej poczty przechodzi poważne zmiany. Zasilany tradycyjnym paliwem Volkswagen Caddy odchodzi na emeryturę, a w jego miejsce pojawia się przyjazny środowisku elektryczny StreetScooter opracowany przez samą firmę DHL.
Poczta zazwyczaj nie kojarzy nam się z producentem, a już na pewno nie z producentem z branży motoryzacyjnej. Tym razem jest jednak inaczej. Kto zrobi za nas coś lepiej od nas samych? Takie pytanie postawił przed sobą niemiecki DHL, pragnący uczynić swą flotę bardziej przyjazną naturze. Odpowiedź na nie pojawiła się zresztą bardzo szybko. Zamówienia na ograniczoną liczbę elektrycznych vanów składane u istniejących producentów były skutecznie odrzucane. Niezrażona tym faktem firma wzięła sprawy w swoje ręce i ma teraz powód do dumy, a jego imię to StreetScooter.
Przepis na nowego vana pocztowego jest tak nieskomplikowany, jak rozwożenie paczek. Szybki research na rynku części samochodowych, kilka rozmów i elektryczny van gotowy! StreetScooter narodził się, niczym model z klocków Lego, z podzespołów dostarczanych przez innych producentów. Sukces firmy DHL polega na tym, że nie musi wytwarzać ani jednej części do swojego pojazdu. Przykłady? Napęd elektryczny pochodzi od Boscha, a przednie światła zapewnia firma Hella. Podobnie jest z innymi elementami tej układanki.
W tym momencie po ulicach Niemiec krąży już ponad tysiąc egzemplarzy StreetScootera - produkcja ma dobić do poziomu 5 tysięcy aut rocznie, a wszystko to dzięki decyzji o wypuszczeniu modelu na rynek także dla innych zainteresowanych. Każdy samochód, zaprojektowany i wyprodukowany specjalnie dla niemieckiej poczty, ma wytrzymać na służbie co najmniej 16 lat. Używany po 10 godzin przez 6 dni w tygodniu.
Podczas gdy DHL pęka z dumy, Volkswagen marszczy brwi. Trudno mu się dziwić - zastąpienie modelu Caddy całkowicie nowym, idealnie wpisującym się w potrzeby firmy przesyłkowej vanem oznacza dla niemieckiego producenta zakończenie współpracy i... Powstanie nowego konkurenta. W rozmowie z agencją prasową Reuters Matthias Mueller, prezes Volkswagen AG nie krył rozczarowania. "Jestem zirytowany ponad miarę. Oczywiście, zadaję sobie pytanie, dlaczego poczta nie zwróciła się do działu samochodów użytkowych VW z prośbą o stworzenie czegoś podobnego. Zobaczymy, czy jeszcze będziemy mogli liczyć na współpracę."
Komercyjne pobudki nie pozwalają niemieckiej poczcie na ujawnienie ceny swojego pojazdu. Juergen Gerdes, członek zarządu Deutsche Post dodaje jednak: "Opracowanie i rozpoczęcie produkcji tego samochodu nie wymagało miliardów. Nie uwierzycie, jak on jest tani w produkcji." Takie słowa powinny zaniepokoić nie tylko Volkswagena. Zapowiada się mocna i ciekawa gra na rynku bezemisyjnych mini samochodów dostawczych.