Droga, która zabija samochody. Brytyjczycy walczą z głupotą drogowców (WIDEO)
Oto droga, która pokonała niejeden samochód i jest zmorą wielu kierowców. Wygląda niewinne, ale po obejrzeniu filmów z tego miejsca zmienicie zdanie - to jeden z najdziwniejszych wynalazków drogowców, który doprowadził do niejednego wypadku.
Droga jak wiele innych - typowa brytyjska ulica przebiegająca przez miasteczko. Dlaczego więc to felerne miejsce w miejscowości Watford, znajdujące się na Woodmere Avenue, zyskało taką sławę, własną grupę na Facebooku i setki filmów na YouTube? Wszystko za sprawą zwężenia, które zabiło niejeden samochód. Sytuacja jest już tak kuriozalna, że mieszkańcy okolicznych domów wrzucają do sieci nagrania z własnych monitoringów, gdyż nie ma tam dnia, aby choć jeden samochód nie zaliczył mniej lub bardziej poważnego zderzenia.
Ta droga nie jest AŻ TAK wąska
Według znaków przejazd ma 2,1 metra szerokości, co daje zapas nawet szerszym samochodom. W czym więc leży problem?
Drogowcy zrobili tam kierowcom niemiłą niespodziankę. Ulica została podzielona na trzy części - dwie wąskie dla normalnego ruchu i szeroką środkową dla autobusów. Dzięki temu komunikacja miejska ma pierwszeństwo i może cieszyć się łatwiejszym przejazdem.
Problem w tym, że wysepki otoczone są wysokim krawężnikiem. A ten na domiar złego wzmocniony jest sześcioma metalowymi słupkami, po trzy na każdą stronę. Tym samym nie zwalniając niemal do zera łatwo jest zahaczyć o takową przeszkodę, robiąc przy tym sporo zamieszania.
Dla okolicznych mieszkańców wypadki to chleb powszedni
Zresztą zobaczcie sami. Na YouTube znajdują się całe kompilacje wypadków z tego miejsca. Niby proste zwężenie, a wielu kierowców przegrywa z nim w dość widowiskowy sposób.
Co więcej, niemal wszyscy zahaczają lewą stroną auta. Widać więc, że łatwiej jest się skupić na utrzymaniu właściwego odstępu po stronie, z której się siedzi.
Jak się okazuje jest jeszcze jeden haczyk
Otóż znak sugeruje, że w przejeździe zmieści się auto o szerokości 2,1 metra. Realnie jednak szerokość pomiędzy słupkami to tylko 1,98 metra. Tym samym wiele nowych samochodów wchodzi tutaj "na styk" - zwłaszcza tych większych.
Mieszkańcy i kierowcy autobusów (!) mają proste rozwiązanie
Zwłaszcza ta druga grupa jest szczególnie zirytowana każdym wypadkiem w tym miejscu. Z reguły blokuje on ruch, co sprawia, że komunikacja publiczna łapie duże opóźnienia. A najprostszym rozwiązaniem problemu wypadku byłoby usunięcie metalowych słupków, które są tak mocno osadzone w gruncie, że wygrywają w zderzeniu nawet z samochodem dostawczym.