Elektryczne MINI eMastered Davida Browna jest autem, którym chcielibyśmy jeździć. Tu wszystko gra
Elektryfikacja klasyków budzi wiele emocji i w naszej opinii nie jest czymś, co powinno się robić z rzadkimi i unikalnymi autami. Nieco inaczej wygląda kwestia takich samochodów - elektryczne MINI, oczywiście to stare, to świetna koncepcja łącząca klasykę z nowoczesnością. Takim samochodem aż chce się jeździć.
Wiecie co w tym projekcie jest ciekawego? Otóż udało się tutaj wiernie zachować klimat oryginalnego auta i spełnić jego podstawowe założenia. Elektryczne MINI jest dokładnie tym, czym była spalinowa wersja tego samochodu. To wdzięczny, ale i dość praktyczny maluch do codziennej jazdy.
David Brown Automotive przygotował nowoczesną interpretację tego auta. Jego specyfikacja w zupełności wystarcza do tego, aby poruszać się wygodnie po dużym mieście - oczywiście w świetnym stylu.
Elektryczne MINI jest strzałem w dziesiątkę. Mowa o tym klasycznym modelu
Zacznijmy od strony technicznej, czyli od tego, co David Brown "wcisnął" do tego auta. Brytyjczycy uzbroili to auto w małą, ale w zupełności wystarczającą baterię o pojemności 18,8 kWh. Wybór takiego rozwiązania podyktowany był wieloma względami.
Po pierwsze - udało się zachować przestrzeń oryginalnego auta. Po drugie - masa utrzymała się na poziomie spalinowej wersji (z minimalną nadwagą). 640 kilogramów to imponujący wynik, który przekłada się także na niskie zużycie energii.
Silnik elektryczny, ulokowany przy przedniej osi, generuje 97 KM i 175 Nm momentu obrotowego. W takim zestawie zasięg wynosi 177 kilometrów na jednym ładowaniu. To więcej niż w sam raz do dużych miast, takich jak chociażby Londyn. Do tego setka pojawia się na zegarach w 8,5 sekundy, a prędkość maksymalna to 150 km/h.
Nawet dość wolne ładowanie, bo z maksymalną mocą 6,6 kW, nie jest tutaj problemem. Niemal od zera do 100% naładujemy się w 3 godziny. Wystarczy więc wizyta w knajpie, zakupy lub spotkanie ze znajomymi, aby "dotankować" takie auto w biegu.
Oczywiście David Brown zadbał o to, aby elektryczne MINI wyglądało
Z zewnątrz wyróżnia je zmodyfikowany pas przedni, z nowymi światłami LED i zmienionum grillem. Z tyłu pojawiły się też nowe światła - trzy pojedyncze, zamiast dużego klosza.
Doskonale prezentuje się wnętrze, w którym zastosowano skórę i szlachetne materiały. Pokrętła i przełączniki wykonano z aluminium, a nad nimi ukryto ekran multimediów. W końcu komfort też jest kluczowy.
Bagażnik zachował praktyczność i sprawdzi się podczas dużych zakupów lub przy przewożeniu różnych przedmiotów. Krótko mówiąc, tutaj wszystko jest idealnie dopasowane.
Cena tego auta uzależniona jest od specyfikacji klienta, ale do niskich nie należy. Z drugiej strony takie auto można traktować jako luksusowy dodatek do kolekcji samochodów. Po wielkiej aglomeracji pokroju Londynu czy Paryża chętnie śmigałbym takim wynalazkiem.