Ferrari jest jak dobry selekcjoner. Lubisz wiochę? Nie kupisz ich samochodu

Chcesz zrobić zielone Ferrari z czerwonymi fotelami i fioletowymi pasami idącymi przez nadwozie? Bardzo proszę, tam są drzwi. Możecie zapomnieć o takim zamówieniu.

O tym, że Ferrari ma specyficzne podejście do sprzedaży samochodów, wiemy od dawna. Włoska marka nie ukrywa, że ocenia swoich klientów i potrafi powiedzieć "nie". Co prawda nie są to czasy, kiedy faktycznie ściśle dobierała nabywców samochodów, niemniej pewne ograniczenia wciąż obowiązują. Co więcej - obecny szef marki, Benedetto Vigna, chciałby je nawet lekko zaostrzyć. I choć niektórzy pewnie oburzą się na myśl o takich zmianach, to ja popieram je z całego serca.

Ferrari chce dbać o swój wizerunek. Nie tylko nie kupisz u nich "paskudnego" auta. Na czarną listę można też trafić w inny sposób

Mam wrażenie, że styliści marki z Maranello, działający pod batutą Flavio Manzoniego, mają dość tuningu i dziwnych pomysłów niektórych klientów. Wiemy - są gusta i guściki, nie powinno się o nich dyskutować. Są jednak pewne granice. Coś, co może podobać się jednemu klientowi, ma szansę wywołać ogromny niesmak u 99,9% społeczeństwa.

Jego pieniądze, jego decyzja? Teoretycznie tak. W praktyce jednak Ferrari to nie tylko samochód. Za tą marką idzie też ogromna historia i tradycja, którą Włosi chcą pielęgnować.

Szef marki z Maranello mówi wprost: będziemy hamować naszych klientów

Być może dostaną węższą liczbę konfiguracji. Być może usłyszą ceremonialne "nie" w momencie, w którym zażyczą sobie różowego samochodu ze złotym wnętrzem. Co więcej, na czarną listę mogą też trafić za modyfikowanie auta.

Tu nie padły żadne nazwy (rzecz jasna), niemniej oczy automatycznie kierują się w stronę tunerów pokroju Mansory. Oni faktycznie niszczą samochody - i to nie podlega negocjacjom.

Ferrari wizerunek

Ferrari od lat słynie ze swojego nietypowego podejścia do samochodów. Lata temu znany muzyk, deadmau5, dostał list od prawników marki, w którym wezwali go do zaniechania korzystania z modelu 458 oklejonego w malowanie Nyan Cat. Z kolei bardzo kontrowersyjny designer, Philipp Plein, którego rzeczy mają dyskusyjny wygląd, dostał pozew dotyczący "niszczenia dobrego wizerunku Ferrari".

Żeby było ciekawiej - sprawę przegrał i musiał zapłacić kary. Jak więc widać z Włochami lepiej nie igrać - o swoje będą walczyć do ostatniej kropli krwi.