Nowy Fiat Panda ma kosztować 25 000 euro. "To jest nowe tanie auto"
Wszyscy znają powiedzenie "tanio to już było". Cóż, jest ono niezwykle prawdziwe. Wszystko wskazuje na to, że magiczna bariera 100 000 złotych będzie absolutnym minimum w najbliższych latach. W tej cenie dostaniemy elektryczne auto z segmentu B, takie jak nowy Fiat Panda.
Grupa Stellantis mocno naciska na produkcję taniego i przystępnego samochodu. Problem w tym, że nie będzie on ani tani, ani też bardzo przystępny. Elektryfikacja wciąż wysoko zawiesza poprzeczkę w kwestii kosztów produkcji. Do tego niezmiennie problemem pozostaje marża, która musi zachować odpowiedni poziom. Efekt tego jest niestety bolesny dla portfela. Nowy Citroen e-C3 ma kosztować 25 000 euro i podobną cenę zyska nadchodzący elektryczny Fiat Panda.
Wszystko wskazuje na to, że "najlepsze co mogę zaoferować to 25 000 euro". Fiat Panda nie będzie już tani
Albo inaczej - będzie tani "po nowemu". Granica 25 000 euro ma być absolutnym minimum w przypadku wielu samochodów elektrycznych. Volkswagen taką cenę wyznaczył dla ID.2, które zobaczymy najwcześniej w 2026 roku. Podobnym tokiem myślenia idzie Stellantis, który za 25 000 euro chce sprzedawać Citroena e-C3 i Fiata Pandę.
Obydwa auta wykorzystają najprawdopodobniej platformę e-CMP i zjadą z linii produkcyjnej w słowackiej Trnawie. Moce produkcyjne są tam bardzo duże od momentu, w którym Peugeot e-208 został "wyeksportowany" do Hiszpanii, gdzie towarzyszy Oplowi Corsie-e.
Około 100 000 złotych za miejskie auto z zasięgiem wynoszącym około 300 kilometrów. Czy to się uda?
Na papierze wygląda to na pewno dobrze, a Excele wielkich koncernów pokazują pozytywne strony takiej strategii. Problemem jest jednak marka, która stanowi wyzwanie dla każdego producenta - a mowa oczywiście o Tesli.
Elon Musk zapowiedział mniejszy kompaktowy samochód, który ma kosztować właśnie 25 000 dolarów. Problem w tym, że konstrukcja Tesli zapewni około 400-450 kilometrów zasięgu, a jednocześnie będzie nieco większa niż segment B. Tym samym poprzeczka znowu zostanie podniesiona.
Czy przyszłość przyniesie zmiany? Wiele osób twierdzi, że upowszechnienie technologii aut elektrycznych (w tym obniżenie kosztów produkcji akumulatorów) będzie kluczowym punktem zwrotnym. Problem w tym, że markom rosną inne koszty, które amortyzują w cenie samochodu. Tym samym wcale nie musimy zobaczyć jakichkolwiek obniżek, a spodziewać się możemy kolejnych podwyżek.
Jedno jest pewne - 100 000 złotych oznacza "nowe tanie auto", zarówno spalinowe, jak i elektryczne.