Ten Ford mógł być rewolucją w segmencie SUV-ów. Na drodze stała jedynie odważna stylistyka
Ten samochód mógł przełamać lody w segmencie SUV-ów. Finalnie ustąpił jednak miejsca zwyczajnemu modelowi Escape. Ford Alpe zaskoczył stylistyką i pomysłowością, aczkolwiek według władz marki mógł być zbyt odważny dla klientów. Czy zarząd firmy miał tutaj rację?
Historia SUV-ów w Europie jest stosunkowo krótka, gdyż na dobrą sprawę zaczęła się rozkręcać dopiero na początku lat dwutysięcznych. W USA takie auta zaczęły zdobywać rynek nieco wcześniej, już na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Wiele firm eksperymentowało z różnymi formami, stawiając na większe lub mniejsze nadwozia, o nijakiej lub odważnej stylistyce. Ford Alpe zdecydowanie należał do tej drugiej grupy.
Historia tego samochodu jest dość ciekawa, gdyż Alpe mógł sprawić, że Ford stałby się pionierem w segmencie kompaktowych SUV-ów, także w Europie.
Ford Alpe narodził się w połowie lat dziewięćdziesiątych. To odpowiedź na japońskie samochody podobnej wielkości
Ówczesny europejski szef Forda Jacques Nasser uznał, że "błękitny owal" nie może ustępować japońskim konkurentom. Rynek zaczął mocno interesować się mniejszymi autami o "terenowym" wyglądzie, z przyzwoitym napędem na cztery koła i z oszczędnymi silnikami.
W połowie lat dziewięćdziesiątych należące do Forda włoskie studio Ghia dostało trudne zadanie - stworzyć samochód który będzie uniwersalny, odważny i ciekawy. Tak właśnie narodził się Alpe, który przeszedł długą drogą pomiędzy pierwszym a drugim prototypem.
Najpierw postawiono na odlotową sylwetkę, co mocno wyeksponowanymi kołami i odkrytymi amortyzatorami. Ciekawie narysowane słupki A i wyraziste przetłoczenia miały podkreślać "lifestylowy" charakter tego modelu.
Ta koncepcja była bardzo ciekawa, ale i kontrowersyjna. W takiej formie Alpe zadebiutował na targach w Turynie w 1996 roku. Później Amerykanie dalej szlifowali ten projekt, nieco łagodząc jego stylistykę. Postawiono na klasyczne lampy z przodu, nieco zmieniono linię nadkoli, a zwyczajny oliwkowo-srebrny lakier miał pokazać, że jest to auto "dla wszystkich".
Pod nadwoziem kryły się ciekawe rozwiązania
Ford Alpe bazował na platformie Escorta. Napęd na cztery koła pochodził z modeli RS2000, aczkolwiek dopasowano go do charakteru SUV-a. Pod maską znalazł się z kolei dwulitrowy silnik benzynowy, który zapewniał rozsądne osiągi i dobre zużycie paliwa. To była kluczowa kwestia przy rywalizowaniu z japońskimi konkurentami.
Finalnie Alpe skończył jako "pozycja w inwentarzu" magazynu amerykańskiej marki
Dlaczego Alpe, nawet w złagodzonej formie, nie trafił do produkcji? Powody są dwa. W USA postawiono na prostsze i tańsze auto w postaci modelu Espace. Amerykanie mieli wtedy zerowe poczucie stylu i smaku, a wszystko co było nijakie i pudełkowate sprzedawało się doskonale. Po co więc przepłacać?
W Europie z kolei Alpe nie miał przyszłości z powodu... Land Rovera. To był moment, w którym Ford przejął tę markę i skupił się na rozwijaniu nowej gamy modelowej. Na rynku był Freelander, czyli de facto odpowiednik Alpe. Uznano, że "terenowa renoma" Land Rovera będzie tutaj dużym atutem.
Po latach można śmiało stwierdzić, że Ford postawił na złego konia. Alpe w Europie mogłoby spokojnie przetrzeć szlak dla konkurentów, wyznaczając trendy. Odważna stylistyka była tutaj dość dużą zaletą, gdyż wyróżniała ten samochód z tłumu. Zmarnowana szansa? Bez wątpienia!