Ford Bronco prawie powrócił w 2000 roku. Zaprojektował go Morray Callum

Ford Bronco narobił dużo szumu. Jak się okazuje mógł to zrobić dużo wcześniej - Amerykanie od dawna krążyli wokół tematu powrotu tego auta.

Nowy Ford Bronco nie tylko wygląda rewelacyjnie, ale też oferuje abstrakcyjnie dobre właściwości terenowe, co pokazał już na kilku filmach. Samochód ten okazał się być także wielkim sukcesem - w zaledwie kilka dni sprzedano tysiące aut, a pierwsza limitowana seria musiała zostać podwojona w liczbie egzemplarzy.

Jak się jednak okazuje, Ford Bronco miał powrócić już dawno temu. Wiele osób kojarzy studyjny model z 2004 roku, który zagrał trzy lata temu u boku Dwayne'a Johnsona w filmie Rampage: Dzika Furia. Jednak to nie ten samochód miał być oferowany na rynku. Już cztery lata wcześniej funkcjonował program, w ramach którego przygotowano pełnowymiarowe prototypy, które nosiły nazwę U260.

Szefem projektu tego auta był Morray Callum

Nazwisko jest Wam zapewne doskonale znane. Morray Callum jest bratem Iana Calluma, znanego designera Forda, Astona Martina i Jaguara. Samochód ten tworzono z myślą o tak zwanych "millenialsach", którzy chcieliby jeździć efektownym wizualnie i praktycznym samochodem.

Ten prototypowy Ford Bronco w dużej mierze nawiązywał do pierwszej generacji tego auta - tak jak i najnowsze wcielenie. Był jednak zdecydowanie bardziej surowy wizualnie i nie doprawiono go szeregiem smaczków. Był to także samochód z dwuosobową kabiną i małą paką, choć planowano także wariant z zabudowanym tyłem.

Najbardziej wyróżniałoby się tutaj wnętrze, które było wyjątkowo "retrofuturystyczne". Zresztą początek lat dwutysięcznych był okresem, w którym wielu producentów rozwijało taką stylistykę.

Ford Bronco U260 - nazwa to nie przypadek

U w nazwie rozwijano jako "Utility". Cyfra 2 odnosiła się do dwuosobowego wnętrza, zaś 60 oznacza platformę T6, znaną z Forda Rangera.

Ford Bronco

Dlaczego Ford wycofał się z tego projektu? Cóż, zawiniły dwie rzeczy. Po pierwsze, Ranger znikał z USA. Nie opłacało się więc utrzymywać platformy dla jednego auta. Po drugie pojawiły się słynne problemy z dachującymi Explorerami. Było to wynikiem źle zaprojektowanego zawieszenia. Ford uznał więc, że nie jest to najlepszy moment na prezentację samochodu, który w założeniu ma być hitem. Jak widać cierpliwość się opłaciła.