Ford Puma ST umie prawie tyle, co Fiesta ST, ale jest bardziej praktyczna – TEST, OPINIA
Ford Puma ST był dla mnie zagadką. Jak się okazało, pod tym niepozornym nadwoziem kryje się kawał dobrze przygotowanego, rasowego... crossovera.
Segment małych crossoverów bardzo rzadko staje się bazą do stworzenia szybkiego, sportowo nacechowanego auta. W zeszłej dekadzie "po bandzie" poszedł Nissan, oferując model Juke w wersjach Nismo i Nismo RS. Gdyby Japończycy stworzyli następcę, pewnie byłby największym rywalem testowanej Pumy.
Niedawno ten nietypowy gatunek doświadczył odrodzenia za sprawą Volkswagena T-Roca R. Turbodoładowane, benzynowe 2.0 osiąga tam 300 KM, a napęd przekazywany jest poprzez skrzynię DSG na wszystkie koła. T-Roc R jest jednak odrobinę większy. I "odjechany" nie tylko w kwestii parametrów, ale i ceny (co najmniej 170 tys. złotych z małym hakiem, po rabacie).
Niedługo dołączy do niego nieco tańszy Hyundai Kona N (2.0, 280 KM, DCT, napęd na przód). Bazową cenę ustalono na 169 900 złotych, choć przy lepszym wyposażeniu niż w przypadku Volkswagena. Tym samym Ford Puma ST okazuje się najtańszym crossoverem o sportowym charakterze i osiągach. Cennik zaczyna się od obiecujących 126 100 złotych. Niestety, cena ta jest daleka od sumy, jaką musimy wydać na kompletny egzemplarz. Ale zostawmy tę kwestię na koniec.
Ford Puma ST kusi pozytywnym wizerunkiem i praktycznością
Choć nowa Puma nie przypomina w bryle poprzedniczki sprzed dwudziestu lat, to można znaleźć w niej pewne nawiązania. Nadwozie jest mocno opływowe, pełne zaokrągleń, ale i ostrych cięć. Sylwetka ma w sobie sporo dynamiki, a ogólny wizerunek auta wywołuje uśmiech na twarzy. Tym razem postawiono jednak na praktyczność.
Bagażnik ma pojemność 410 l przy wyborze koła zapasowego (lub 456 l, z zestawem naprawczym), a pod podłogą znajdziemy dodatkowy, głęboki schowek. Co ciekawe, możemy go w prosty sposób umyć, wypuszczając całą zawartość otworem w podłodze. W kabinie Pumy również znajdziemy wystarczająco dużo przestrzeni dla czterech osób. A dzięki wyższej "budzie", nieco łatwiej jest zająć miejsca w sportowych fotelach Recaro.
Ile Ford Puma ST ma w sobie Fiesty ST?
Pamiętając wrażenia z jazdy mniejszym modelem, była to dla mnie kluczowa kwestia. Fiesta ST jest świetnym hothatchem, którym Ford idealnie trafił w moje upodobania. Puma ST, przy podobnych parametrach silnika, musiała stawić czoła wyższemu środkowi ciężkości, dużo większej masie i wymiarom. I muszę przyznać, że poradziła sobie zaskakująco dobrze.
Ogólnie, Puma ST w prowadzeniu mocno przypomina mniejszą siostrę, co jest bardzo miłym zaskoczeniem. Do pewnego momentu jedyną zauważalną różnicą jest pozycja za kierownicą, która w połączeniu z mocno trzymającymi siedzeniami Recaro jest dosyć specyficzna. Okazuje się jednak całkiem wygodna, a samym fotelom ciężko cokolwiek zarzucić.
Układ kierowniczy ma bardzo krótkie przełożenie, jest czytelny i precyzyjny, a zawieszenie to świetny kompromis sztywności i stabilności przy dynamicznej jeździe. Puma jest przy tym nieco bardziej "znośna" od Fiesty, ale wciąż twardsza niż choćby wspomniany T-Roc R. Jej podwozie nie lubi dużych dziur, choć większość nierówności nie stanowi dla niej problemu. Trzeba jednak zaakceptować stosunkowo twardą charakterystykę, zupełnie nietypową dla tego segmentu.
Skuteczny napęd i sporo zabawy
Wszystko to przekłada się jednak na świetne wrażenia zza kółka. Opcjonalna szpera dba o skuteczność w łukach i podczas przyspieszeń, a hamulce nieźle radzą sobie z ważącym na pusto 1283 kg autem. Swoja drogą, masa jest zaskakująco niska, jak na wymiary auta. To zaledwie o około 80 kg więcej od 5-drzwiowej Fiesty ST w podobnej specyfikacji.
I to czuć. Puma ST zaskakuje lekkością, spontanicznymi reakcjami i bezpośrednim prowadzeniem, które potrafi "wciągnąć". Ma jednak pewną ciekawą przypadłość, którą można zakwalifikować w dwojaki sposób. Jeśli spojrzymy z czysto technicznego punktu widzenia, będzie to wada.
Otóż Puma ST w szybko pokonywanych łukach lubi bardzo wyraźnie unieść wewnętrzne tylne koło, co czuć podczas prowadzenia. Daje to sporo zabawy, ale i szybko się nudzi. Czasem też ciężko przewidzieć zachowanie auta. Masa "przerzucana" jest do przodu, co wywołuje trudną do powstrzymania podsterowność.
Puma ST to dopracowana "zabawka"
Bez obaw – dzieje się tak tylko przy mocno agresywnej jeździe. W pozostałych przypadkach, Puma ST daje satysfakcję z przyjemnego nadrzucania tyłu. Zazwyczaj wystarczy zdjąć nogę z pedału gazu, a czasem wręcz docisnąć, dociągając przód do wewnątrz zakrętu, dzięki szperze. Przez znaczną większość czasu Puma ST bardzo przypomina mniejszą Fiestę. Z tą różnicą, że siedzi się tu odczuwalnie wyżej.
W gruncie rzeczy, to jednak w ogóle nie przeszkadza w dynamicznej jeździe. Fotel wciąż świetnie trzyma, a wygodny drążek "manuala" leży we właściwym miejscu, choć początkowo wydaje się umieszczony nieco za nisko (dokładnie jak w przypadku Fiesty). Sama skrzynia działa świetnie – ma krótkie, wyraźne skoki, a do jej obsługi nie trzeba używać dużej siły.
Puma ST zabrzmi w środku jak Fiesta ST, jeśli położysz tylne oparcia
Za sprawą wyższej pozycji, dłuższego nadwozia i zapewne bardziej izolującej od dźwięków przestrzeni bagażowej, Puma ST jest w środku trochę cichsza. Jeśli chcesz wyraźniej usłyszeć szum, pomruk, czy strzały z wydechu, najlepiej połóż oparcie tylnej kanapy.
Wtedy Puma zacznie "gadać" w środku jak Fiesta. Oczywiście nadal w sposób charakterystyczny dla trzycylindrowców, ale w mojej opinii ciekawszy niż choćby w poprzedniej Fieście ST z czterocylindrowym 1.6 EcoBoostem. Dzięki przyjemnie zestrojonemu układowi wydechowemu brzmienie naprawdę może się podobać. Jest też dość głośne na zewnątrz.
Dynamika i ekonomia stoją na dobrym poziomie
Charakterystyka trzycylindrowego silnika 1.5 EcoBoost jest jednym z jej mocniejszych punktów. W poprzedniku, czyli jednostce 1.6 EcoBoost, czuć było mocny dół, ale brakowało nieco góry. Szczególnie w bazowej, 182-konnej odmianie. Nowy motor pozytywnie zaskakuje w całym zakresie pracy i dobrze w tej kwestii przysłania fakt, że ma tylko trzy "gary".
Jego kultura pracy oczywiście nieco odbiega od "czterocylindrowej normy". Są wibracje, które czuć też nieco na pedale sprzęgła, a silnik na biegu jałowym sprawia wrażenie, jakby pracował na zbyt niskich obrotach. To przypadłości, z którymi musimy się pogodzić.
Jednocześnie półtoralitrowa jednostka ma więcej charakteru choćby od dwulitrowego TSI stosowanego w Polo GTI. Potrafi też mało spalić, jeśli używa się jej "normalnie". Na szczęście, bo 40-litrowy bak to niestety słaby żart.
Zużycie paliwa: | Ford Puma ST |
przy 100 km/h | 6 l/100 km |
przy 120 km/h | 7,5 l/100 km |
przy 140 km/h | 9,2 l/100 km |
w mieście | 8 l/100 km |
Lekki powiew technologii i zbyt wysoka cena "pełnej" wersji
Wnętrze to również niemal klon tego z Fiesty. Znajdziemy tu jednak cyfrowe zegary z dużym wyświetlaczem zamiast analogowych tarcz. Na kierownicy zagościły z kolei dodatkowe przyciski od trybów jazdy. Poza tym, wszystko jest niemal w identycznym porządku – z poprawną obsługą, ergonomią i identyczną jakością wykonania.
Niestety, za auto wyposażone tak jak testowany egzemplarz trzeba zapłacić aż 158 050 złotych. Cennik Pumy ST zaczyna się od 126 100 złotych, ale możecie wtedy zapomnieć o automatycznej klimie, systemie KeyFree, czy kilku innych opcjach niedostępnych dla tańszej odmiany nawet za dopłatą.
Ford na szczęście wychodzi naprzeciw oczekiwaniom klientów nastawionych na sportowe możliwości Pumy i pozwala do bazowej Pumy ST dorzucić pakiet Performance (4650 złotych) ze szperą, funkcjami Launch Control i Performance Shift Light.
Podsumowanie
Ford Puma ST jest świetną propozycją dla kogoś, kto chciałby jeździć Fiestą ST, ale nie obędzie się bez większej przestrzeni w środku. I lubi wyższą pozycję za kierownicą. Niestety, cena wersji z automatyczną klimatyzacją i kilkoma innymi dodatkami dobija do 150 tys. złotych. W przypadku testowanego egzemplarza, pomalowanego lakierem Mean Green i wyposażonego w takie opcje jak elektrycznie otwierana klapa bagażnika, czy panoramiczny dach, cena katalogowa dobija już niemal do 160 tys. złotych.
SILNIK | benzynowy, R3, 12 zaw. |
---|---|
TYP ZASILANIA PALIWEM | wtrysk bezpośredni |
POJEMNOŚĆ | 1497 cm3 |
MOC MAKSYMALNA | 200 KM (147 kW) przy 6000 obr./min. |
MAKS. MOMENT OBROTOWY | 320 Nm przy 2500-3500 obr,/min. |
SKRZYNIA BIEGÓW | manualna, 6-biegowa |
NAPĘD | przedni |
ZAWIESZENIE PRZÓD | kolumny MacPhersona |
ZAWIESZENIE TYŁ | belka skrętna |
HAMULCE | tarczowe went./tarczowe |
OPONY | 225/40 R19 |
BAGAŻNIK | 456/1216 l |
ZBIORNIK PALIWA | 40 l |
TYP NADWOZIA | crossover |
LICZBA DRZWI / MIEJSC | 5/5 |
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) | 4226/1805/1520 mm |
ROZSTAW OSI | 2588 mm |
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ | 1283/532 kg |
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM | 675/750 kg |
ZUŻYCIE PALIWA | 6,8 l/100 km |
EMISJA CO2 | 155 g/km |
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h | 6,7 s |
PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA | 220 km/h |
GWARANCJA MECHANICZNA | 2 lata |
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER | 12 lat/3 lata |
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ | 1.0 EcoBoost Trend: 74 000 zł |
CENA WERSJI TESTOWEJ | 126 100 zł |
CENA EGZ. TESTOWANEGO | 158 050 zł |