Konkurs na "dajmy więcej" trwa w najlepsze. Setka w 1,9 sekundy ma robić szał
Określenie "chiński supersamochód" będzie coraz częstszym gościem w naszych materiałach. Kolejny koncern z Chin tworzy unikalny sportowy samochód. Ten dodatkowo zaprojektowano w europejskiej stolicy mody, czyli w Mediolanie. Oto GAC Aion Hyper SSR.
Wygląda niczym samochód z GTA i budzi zero emocji. Ma za to cieszyć świetnymi osiągami (setkę osiąga w 1,9 sekundy) i ogromną mocą pod prawą nogą. Do dyspozycji kierowcy jest ponad 1200 KM, oczywiście serwowanych przez silniki elektryczne. GAC Aion Hyper SSR jest supersamochodem z Chin, który według producenta może mierzyć się z europejskimi konkurentami.
To bardzo odważne stwierdzenie. Chińczycy podkreślają, że design opracowano we Włoszech (w studiu grupy GAC w Mediolanie), a konstrukcyjnie ten samochód jest bardzo zaawansowany. To bez wątpienia ważne czynniki, aczkolwiek w tym segmencie liczy się coś zupełnie innego. Mowa tutaj o prestiżu marki - a tutaj czegoś takiego nie dostaniemy. Jest jednak pewna rekompensata, która sprawi, że ten pojazd trafi w gusta pewnej grupy klientów.
GAC Aion Hyper SSR ma moc, prezencję i zaawansowane rozwiązania. Czego więc tutaj brakuje?
Rozpoznawalności. Takich samochodów nie kupuje się wyłącznie dla liczb. W supersamochodach liczy się wizerunek danej firmy a także jej historia. Są oczywiście pewne wyjątki, takie jak Rimac, ale tutaj czynnikiem wzmacniającym pozycję firmy jest jej obecne powiązanie z Bugatti i szereg przełomowych rozwiązań.
GAC z kolei może pochwalić się absolutnie niczym. Mierzący nieco ponad 4,5 metra supersamochód ma 1225 KM przekazywanych na wszystkie cztery koła. Nie jest to więc półka Rimaca Nevery, ale na brak mocy narzekać nie można. Oficjalnie sprint do setki zajmuje 1,9 sekundy, ale prędkość maksymalna to "tylko" 250 km/h. A to półka standardowych pojazdów, a nie supersamochodów.
Co jest więc mocną stroną tego projektu?
Cena. Wszystkie flagowe elektryczne supersamochody kosztują krocie. Tymczasem takiego GAC-a Aiona Hyper SSR dostaniecie za około 900-950 tysięcy złotych we flagowej konfiguracji. Pytanie tylko kto będzie gotowy wydać takie pieniądze na coś absolutnie nieznanego i obcego, bez prestiżu i renomy.
W Europie na pewno znajdzie się kilku śmiałków, ale to Chiny będą głównym rynkiem zbytu. W tym segmencie Chińczycy mają przed sobą jeszcze bardzo długą drogę do pokonania.