General Motors miało diesla V8... i wyrzuciło go na śmietnik. Ale ktoś go znalazł

Historia jakich wiele i jakie zawsze rozbudzają naszą wyobraźnię. Diesel V8, nowoczesna konstrukcja od General Motors, którą marka "wyrzuciła na śmietnik". Co ciekawe, udało się ją ocalić.

Pierwsza dekada XXI wieku była erą diesla. Każda marka prześcigała się w coraz bardziej zaawansowanych jednostkach wysokoprężnych, i aż do afery Dieselgate wydawało się, że coraz czystsze, mocne i oszczędne silniki "na ropę" będą przyszłością motoryzacji. Podobne pomysły mieli amerykanie, którzy z dieslem mieli trudną relację. Ale mają też pickupy i SUV-y, do których potężny silnik wysokoprężny, taki diesel V8, bardzo pasuje.

Duża moc, potężny moment obrotowy wydają się idealne właśnie do amerykańskich pickupów. Nie dziwne więc, że Amerykanie eksperymentowali z tymi jednostkami od dłuższego czasu. General Motors nie miał jednak nic takiego w swojej ofercie, poza starym 6,6 Duramax sprzed 10 lat.

Ale miał mieć. Taka jednostka powstała i miała trafić do kilku modeli. Niestety przyszedł kryzys i w 2009 GM zbankrutowało, przez co silnik trafił "do śmieci".

Diesel V8 od GM miał 4,5 litra pojemności

Była to jednostka serii Duramax, jednak całkowicie inna od silnika 6,6. Zaprojektowany był z głowicami o odwróconym przepływie i turbosprężarką pomiędzy głowicami. Podobny układ ma np. Mercedes-AMG GT, czy jednostki Cadillaca Blackwing. Do tego, dzięki specyficznemu układowi, miał znacznie mniej elementów, był bardziej kompaktowy oraz tańszy w produkcji. Nie mówiąc o tym, że silnik z turbosprężarkami pomiędzy głowicami ma mniejszego "laga" i niżej położony środek ciężkości.

Ponoć był w stanie osiągnąć ok. 315 KM i 690 Nm momentu obrotowego. Całkiem nieźle, jak na jednostkę zaprojektowaną w 2005 roku i posiadającą jedną turbosprężarkę.

Niestety, choć diesel V8 nawet zaliczył debiut na SEMA (w Suburbanie HD Z71 pokazanym przez General Motors), to "wyciągnięto z niego wtyczkę" z powodu kryzysu i problemów finansowych koncernu. Według ludzi, którzy mieli do czynienia z tym silnikiem, był naprawdę zaawansowany technicznie i mógł być przełomowy, jeśli chodzi o konstrukcje wysokoprężne w USA i nie tylko.

Docelowo silnik miał stać się podstawową jednostką w Hummerach, a także napędzać Silverado i GMC Sierrę, które niedawno (w 2007) zadebiutowały. Być może trafiłby też do Tahoe i Suburbana, jeśli klimat dla diesli byłby odpowiedni.

Czy zmieniłby rynek? Raczej nie. Czy byłby ważnym, cenionym silnikiem? Jest na to duża szansa.

LMK - silnik którego nie było, a jednak jest

Zgodnie ze starą, "dobrą" tradycją General Motors, prototypy samochodów z tym silnikiem zostały zezłomowane. I przez wiele lat myślano, że silnik LMK (takie miał oznaczenie) również poszedł do niszczarki.

Doprawdy, nie rozumiem, czemu General Motors ma taką manię niszczenia swoich prototypów. Zwłaszcza że zazwyczaj są udane, tak jak elektryczny EV1.

Dziennikarze portalu The Drive napisali kiedyś o tym silniku i to spowodowało wysyp ciekawych informacji. Skończyło się e-mailem od pewnego Szweda, który zarzekał się, że posiada nieużywane LMK u siebie. I okazało się to prawdą - prototypowy diesel V8 jest w rękach Henrika Bengtssona, specjalisty od uturbiania różnych aut.

Całą historię możecie przeczytać tutaj.

Pojawiło się też kilka innych informacji o pojedynczych silnikach LMK, które trafiły na rynek wprost z prototypowych silników, ale póki co nie ma żadnego potwierdzenia, że jest więcej niż jeden taki silnik. Choć, za Amerykanami, mamy podejrzenie, że jest (albo był) co najmniej jeden więcej.

Legendarny amerykański CEO, który do 2010 przewodził General Motors, ponoć kazał wepchnąć ten silnik do Buicka Rainier, generycznego SUV-a dla gospodyń domowych. Wierzymy, że człowiek, który odpowiadał za powrót Camaro na drogi, to zrobił. Zaawansow ny diesel V8 w niedużym SUV-ie? Prosimy więcej takich historii.