HiPhi bez hurra. Chiński "przełomowy gracz" zbankrutował
Miała być rewolucja, miał być wielki podbój Europy. Jest bankructwo i koniec marzeń. HiPhi, chiński producent, znika z rynku.
Ponoć w Chinach są 123 firmy produkujące samochody. Według ekspertów do końca 2025 roku przetrwa tylko część z nich, a w 2030 roku na rynku pozostaną najmocniejsi. Słabsze ogniwa już teraz zderzają się z rzeczywistością - i nie zawsze oznacza to budżetowe i nijakie firmy. HiPhi, czyli producent zapowiadany jako rewolucja na rynku, znika na dobre. Rozmowy z inwestorami nie przyniosły efektów, a miliardy przepalone na budowę unikalnych aut nie przełożyły się na zyski.
HiPhi miało zrobić wow. Teraz wszyscy się z nich śmieją
Jeszcze podczas targów w Monachium w 2023 roku ten producent chwalił się swoimi ambitnymi planami. W stolicy Bawarii otworzyli swoją europejską siedzibę, a na lotnisku w tym mieście powstał elegancki showroom, w którym można było obejrzeć samochody marki. Przygotowane pojazdy trafiały też w ręce gości różnych wydarzeń, co pomagało w ich promocji.
Human Horizons, czyli firma zarządzająca HiPhi, przepalała w międzyczasie ogromne pieniądze. Miliony przeznaczone na rozwój całej gamy modeli nie wracały do marki pod postacią sprzedanych samochodów. Już w styczniu 2024 pojawiły się pogłoski o tym, że Chińczycy wstrzymali rozwój modeli i szukają inwestorów. W sierpniu zaś całe Human Horizons ogłosiło upadłość.
Ponoć marką zainteresowana była grupa Changan, a także spółka z Hong Kongu. Finalnie jednak żadna ze stron nie zdecydowała się na podjęcie działań w kierunku przejęcia tej marki. A mówimy tutaj o producencie, który postrzegał się jako markę z segmentu premium. Ceny (przekraczające 100 000 euro) i luksusowe wyposażenie miało być dowodem na to, że Chińczycy nie odstają od europejskich graczy.
Słowami i błyskotkami nie da się jednak przekonać klientów. Sprzedaż była fatalna. W Chinach ledwo przekroczyła poziom 4800 pojazdów w 2023 roku. W Europie sprzedano ich kilkadziesiąt.
Eksperci twierdzą, że podobny los czeka wiele innych chińskich "startupów"
Na celowniku jest między innymi LiAuto, które wypuściło przedziwnego vana na prąd. Przez długi czas uważano także, że Leapmotor nie ma szans na przetrwanie. Tu nagle z pomocą przyszedł Stellantis, aczkolwiek wszystko wskazuje na to, że zrobił to swoim własnym kosztem, co może odbić się negatywnie na finansach marki. Już teraz są one wątłe, a udziałowcy pozwali Carlosa Tavaresa (dyrektora wykonawczego) i Natalie Knight (dyrektorkę finansową) za ukrywanie problemów finansowych i wprowadzanie właścicieli akcji koncernu w błąd.