Honda ADV 350 - TEST. Wszędobylski skuter, który mnie nie przekonał
Zawieszenie o dużym skoku, kostkowy bieżnik opon i… znaczek Hondy. Czyżby to była kultowa Africa Twin? Otóż nie, to Honda ADV 350, czyli… skuter!
O Africe też u nas przeczytacie, jednak póki co wróćmy do miejskiego skutera, przygotowanego do zjechania z utwardzonych dróg. Pod względem konstrukcyjnym, Honda ADV 350 jest spokrewniony z modelem Forza.
Silnik, notabene o pojemności 330 cm3, generuje 29 KM mocy oraz 31,5 Nm momentu obrotowego i zapewnia niezłą dynamikę. W tej klasie są zarówno mocniejsze jak i słabsze konstrukcje, także pod tym względem Honda będzie gdzieś pośrodku stawki, nie wyróżniając się specjalnie.
Honda ADV 350 ma być nie tylko na asfalt
To, czym ADV się wyróżnia to zawieszenie. Zarówno przednie, realizowane przez odwrócony widelec, jak i tylne (podwójny amortyzator) firmuje znana i szanowana Showa.
Jednak prześwit nie robi wielkiego wrażenia. Raptem 145 milimetrów to tylko o centymetr więcej niż posiada wspomniana Forza. Po zjechaniu z asfaltu największą robotę "robią" opony. Kostkowy, ale nie agresywny bieżnik znacznie lepiej sprawdza się od typowo szosowych opon. Skuter nie pływa nawet na głębszym piasku, a guma zapewnia całkiem niezłą trakcję.
Mimo tego, zestrojenie podwozia jest zbyt twarde do jazdy po większych nierównościach. Spodziewałem się w miarę płynnego wybierania wertepów, jednak w rzeczywistości skuter podskakuje i staje się nerwowy w prowadzeniu. Podczas podróżowania w mieście nie stanowi to problemu. Na asfalcie to nadal raczej sztywno resorująca maszyna, co zdecydowanie nie jest dużą wadą. Plusem jest za to pewne i stabilne prowadzenie, nawet podczas dynamicznej jazdy.
I opony zupełnie tu nie przeszkadzają, choć po "terenowym" bieżniku można się było tego spodziewać.
Hamulce wypadają nieco gorzej. Pojedyncza tarcza z przodu oraz takie samo rozwiązanie przy tylnym kole, sprawnie zatrzymują Hondę ADV. Jednak nie na tyle sprawnie, żebym przy dynamicznej jeździe nie wymagał od przedniego hamulca więcej.
Również osłona od wiatru jest ograniczona. Dolna część owiewki jest rozbudowana, natomiast szyba jest niska oraz wąska. Przez to spora część powietrza trafia w motocyklistę, zwłaszcza wysokiego. Brakuje też jakiejkolwiek regulacji przedniej szyby.
Pogubiona Ergonomia
Zastrzeżenia mam również do ergonomii. Przede wszystkim, czytelność ciekłokrystalicznego wyświetlacza jest słaba. W pełnym słońcu naprawdę niewiele widać. Przy pochmurnej pogodzie jest lepiej, ale nadal znacznie poniżej tego, do czego przyzwyczaiła nas Honda.
Druga, bardzo ważna kwestia, to rozmieszczenie przełączników przy lewej manetce. Nie dość, że umieszczono u prawie wszystkie przyciski (po prawej mamy tylko hebel i rozrusznik), to jeszcze nie jest to umieszczone intuicyjnie. Zacznijmy od przełącznika od świateł drogowych.
Zamiast umieścić go od czoła, aby był tuż przy palcu wskazującym, jest zamontowany na górze. Nie da się szybko i bezpiecznie z niego skorzystać. Podobnie z przełącznikiem kierunkowskazów - jest za nisko i często zamiast wyłączyć "migacz" - trąbiłem. A w tym samym miejscu mamy jeszcze: włącznik świateł awaryjnych, przycisk od regulacji kontroli trakcji oraz elementy obsługujące komputer pokładowy.
Pod względem ceny Honda ADV 350 nie wyróżnia się. Kosztuje 29 200 złotych, czyli bardzo podobnie co Honda Forza czy Yamaha XMAX 300. Również patrząc zużycia paliwa, plasuje się w średniej dla tego segmentu. Po zakończeniu testu, komputer pokładowy pokazywał wartość 3,7 l / 100 kilometrów.
Podsumowanie
Honda ADV 350 to dobry skuter ale mnie do siebie nie przekonał. Największa wada ADV to… siostrzana konkurencja. Identyczna pod względem parametrów Forza oferuje znacznie lepsze wyposażenie za prawie te same pieniądze.