To już koniec sagi Izera. Polskiego auta nie będzie, ale EMP zostaje w grze. Jest nowy cel

To już koniec sagi o nazwie Izera. Polskiego samochodu elektrycznego nie będzie. Nie oznacza to jednak, że rząd całkowicie rezygnuje z rozwoju elektromobilności. Wręcz przeciwnie - EMP dostanie nową rolę, a plany są zaskakująco ambitne.

  • Polski samochód o nazwie Izera oficjalnie ląduje w śmietniku
  • Rząd jednak dalej chce rozwijać elektromobilność
  • Spółka ElectroMobility Poland zmieni profil działalności i dostanie nowy cel

Może nawet trochę się łudziliśmy, że Izera powstanie. Gdy do gry wkroczyło Geely pojawiło się jakieś światełko w tunelu. Finalnie jednak dotarliśmy do miejsca, do którego zmierzaliśmy od samego początku. Po wydanych setkach milionów projekt polskiego samochodu elektrycznego ląduje w koszu. Nie oznacza to jednak końca rozwoju elektromobilności. Izery może i nie będzie, ale spółka ElectroMobility Poland zyska nową rolę.

Interia dotarła do oficjalnych planów rządu - i te mogą być właściwym kierunkiem rozwoju.

Izera odchodzi w zapomnienie, ElectroMobility Poland ma wziąć się do pracy. Celem jest "klaster elektromobilności"

Co kryje się pod tą enigmatyczną nazwą? ElectroMobility Poland ma zająć się stworzeniem odpowiednich warunków, aby do Polski ściągnąć kluczowe firmy z sektora elektromobilności. Celem jest, w formie współpracy partnerskiej, rozwój marek i pojazdów elektrycznych na polski rynek, a także ich produkcja. EMP ma także zająć się stworzeniem centrum rozwojowo-badawczego.

Warto dodać, że rozmowy z potencjalnymi partnerami trwają, a wśród nich jest także strona chińska. Wszystko wskazuje tutaj na firmę Geely, która miała zapewnić platformę do Izery. W pierwotnym scenariuszu, zbudowana za pieniądze z KPO fabryka w Jaworznie stałaby się de facto montownią aut tej marki.

Izera koniec projektu polski samochód elektryczny

Teraz, w ramach nowej współpracy, Geely może dostać dobre warunki do otwarcia biznesu w Polsce. Chińskim firmom zależy na europejskich fabrykach, ze względu na wysokie cło na pojazdy elektryczne. Fabryka oznaczałaby napływ kapitału z Chin (to strona chińska sfinansowałaby budowę), nowe miejsca pracy i rozwój całej sieci podwykonawców i poddostawców. Jednocześnie EMP miałoby zadbać o przepływ know-how z Chin do Polski. To samo tyczy się współpracy z innymi firmami, które zdecydowałyby się na inwestowanie w Polsce.

Można więc powiedzieć, że Klaster Elektromobilności byłby połączeniem specjalnej strefy ekonomicznej, centrum rozwojowo-badawczego i przestrzeni atrakcyjnej dla firm z Europy z i Azji. Czy ten pomysł ma szansę na sukces? Na pewno jest to dobry kierunek rozwoju. Nie będzie więc polskiego samochodu elektrycznego, ale w zamian dostaniemy samochody elektryczne z polskim paszportem. A jeśli w grę wchodzą nowe miejsca pracy i rozwój gospodarki, to będzie to dobre zagranie.