Jaguar wie, że 85% obecnych klientów marki nie kupi nowego elektryka. I jest to dla nich OK

Nowy Jaguar szykuje się do premiery w produkcyjnej formie. Na pewno wzbudzi wiele kontrowersji, na pewno będzie bardzo drogi i na pewno wielu klientów marki nie zdecyduje się na zakup tego modelu. Dla Brytyjczyków jest to jednak coś, czym nie trzeba się martwić.

Jestem pewien, że w przyszłości Jaguar będzie stawiany za przykład marki, która postawiła wszystko na jedną kartę, nawet pomimo wszechobecnej krytyki. Kampania, która promowała "zmianę" zebrała bardzo negatywny wydźwięk, choć jedno trzeba jej oddać - wszyscy o niej mówili. Później, w grudniu, poznaliśmy prototypowy model Type 00. Wygląda jak samochód z jakiejś gry komputerowej i nie ma nawet jednego wspólnego detalu z dotychczasowymi Jaguarami.

To wszystko uzupełniono jeszcze nową identyfikacją wizualną, która nie chwyciła za serce. Jest bardzo mdła i nijaka, zwłaszcza na tle dotychczasowego wizerunku tej firmy.

Jaguar cały czas rozpala opinię publiczną. Teraz szef marki mówi wprost: 85% dotychczasowych klientów nie wróci do naszych salonów i zupełnie nam to nie przeszkadza

Gdy blisko 4 lata temu Jaguar ogłosił nową strategię, która zakładała zmniejszenie wolumenu sprzedaży i wyraźnie podniesienie cen produktów, dostrzegałem w tym odrobinę szaleństwa. Jednocześnie zakładałem jednak, że dostaniemy tutaj solidną porcję eleganckiego i szykownego brytyjskiego stylu, a sama marka weźmie na celownik Bentleya.

Jaguar Type 00 2025

Byłem w ogromnym błędzie. W Jaguarze wybrano zupełnie inną ścieżkę - całkowitego resetu. Według Rawdona Glovera, dyrektora wykonawczego Jaguara, to jedyna metoda na to, aby ta marka przetrwała. W dotychczasowej formie nie działała prawidłowo. Problem w tym, że był to głównie wynik złej polityki cenowej oraz fatalnej jakości produktów (zwłaszcza w perspektywie niezawodności).

Glover twierdzi, że nowy model Jaguara przyciągnie zupełnie inną grupę odbiorców. Mają to być młodsi ludzie, szukający modnego i rzucającego się w oczy auta. Co więcej, mowa tutaj o osobach, dla których silnik spalinowy nie ma już sensu. Na celowniku są więc Ci, którzy kochają technologię i chcą być częścią "zmiany na rynku".

Jednocześnie dyrektor Jaguara twierdzi, że marka musi (i mogła w tej kwestii zrobić nieco więcej) dbać o dotychczasowych klientów. 85% z nich nie wybierze nowego modelu, ale Ci, którzy zostaną na pokładzie, muszą być wynagrodzeni.

Sprzedaż będzie na niskim poziomie. 33-35 tysięcy samochodów to liczba, która zadowoli Jaguara

Tym samym z mainstreamu przechodzimy tutaj do firmy o charakterze niszowym, dla bardzo specyficznych odbiorców. Glover nazywa to odwrotem od populizmu i ukierunkowaniem na purystów. Trudno jednak powiedzieć, czy wielki i ciężki elektryk faktycznie przekona ich do siebie.

Nowy model ma kosztować około 130 000 funtów, czyli około 650 000 złotych w wyjściowej formie. Doliczając do tego podatki dojedziemy z pewnością do wartości zbliżonych do 700 000 złotych. Jest to więc półka, na której dotychczasowe modele kończyły się, lub gdzie lądowały najdroższe serie specjalne.

Za konkurencję Jaguar przyjmuje tutaj Lucida Air, Mercedesa EQS, a także nadchodzące produkty z logotypem Bentleya. Pierwszy elektryk z Crewe pojawi się na drogach bliżej 2028 roku.

Co więcej, Brytyjczycy na pewno nie odwrócą się od elektryfikacji

Rawdon Glover widzi, że na rynku są teraz zawirowana, ale twierdzi, że takie auto buduje się z myślą o kilku latach produkcji. A w jego opinii po 2030 roku elektryfikacja będzie wiodła prym i wyprze spalinowe silniki - w Europie, a także po drugiej stronie oceanu.

Źródło: Auto Express