Japoński Nissan może stać się słowem "Marhaba". Saudyjczycy i Tajwan są mocno zainteresowani
To może być ostatnia i zarazem najlepsza deska ratunku dla tej marki. Nissan pojawił się w kręgu zainteresowań funduszu PIF z Arabii Saudyjskiej. Współpracę chciałby także rozwinąć Foxconn.
Ta marka wciąż walczy o przetrwanie. Nissan jest w trudnej sytuacji i każdy miesiąc "zwłoki" w jakichkolwiek negocjacjach przybliża ich do potencjalnego bankructwa. Sprawy mogą przyjąć jednak dość intrygujący obrót, gdyż wśród potencjalnie zainteresowanych pojawił się saudyjski fundusz PIF. Jego możliwości są ogromne, a portfolio szerokie. Paradoksalnie dołączenie do portfolio japońskiego producenta mogłoby stanowić ułożenie brakującego elementu układanki.
Nissan pojawi się w kręgu zainteresowań funduszu z Arabii Saudyjskiej. PIF zna się na motoryzacji
Nie od dzisiaj wiadomo, że Saudyjczycy inwestują ogromne pieniądze w wiele biznesów. PIF jest mocno zainteresowany motoryzacją i rozbudowuje swoje portfolio o kolejne firmy. Do tego funduszu należy między innymi spora część udziałów Astona Martina i Lucida, a takżę... Formuły E. Jak widać elektromobilność jest tutaj w kręgu zainteresowań.
Automobilwoche twierdzi, że PIF miałby po prostu objąć część udziałów w zamian za ogromny zastrzyk pieniędzy. To może być gwarancja przetrwania dla Nissana, a jednocześnie furtka do nowych technologii. Jednocześnie w tym samym czasie Foxconn ponownie podkreślił chęć współpracy. Nie wykluczone jest też to, że zarówno Saudyjczycy, jak i firma z Tajwanu, będą chciały tutaj działać - być może wspólnie.
Dlaczego japońska marka może być dobrym dodatkiem w portfelu PIF?
Japończycy mogliby skorzystać z technologii Lucida, a Lucid miałby szansę rozwinąć gamę, obniżyć koszty i powalczyć o rentowność. Póki co na każdym aucie ta firma traci... blisko 280 000 euro.
Foxconn z kolei widzi szansę na współpracę przemysłową i nie chce inwestować swoich aktywów w Nissana. Niemniej dla Japończyków byłaby to szansa na obniżenie kosztów produkcji i skorzystanie z rozwiązań giganta technologicznego. Tajwańska firma chce z kolei pojawić się w motoryzacji, a jej prototypy wciąż są bliskie produkcji. To też może być intrygująca propozycja dla japońskiego producenta.
Pewne jest jedno - jeśli rozmowy ruszą, to raczej szybko, a decyzje powinny pojawić się ekspresowo. Tym razem może być mniej zagrożeń, niż w przypadku fuzji z Hondą, która de facto czyniłaby z tej marki w pełni zależny podmiot.