Pojechałem na chińskie targi motoryzacyjne w Poznaniu. To co zobaczyłem wcale nie napawa optymizmem

Przez lata symbolem targów motoryzacyjnych w Poznaniu były hale wypełnione produktami grupy Volkswagena. Teraz Chińczycy grają pierwsze skrzypce, głównie za sprawą jednego importera. I szczerze mówiąc nie ma się z czego cieszyć.

Mniej więcej w połowie dnia spędzonego na chodzeniu po halach Międzynarodowych Targów Poznańskich (Poznań Motor Show) wyjąłem z kieszeni słuchawki i włączyłem sobie utwór Jean-Michel Jarre'a "Souvenir de Chine". Ta kultowa kompozycja, zaskakująco smutna w swoim brzmieniu, doskonale pasowała do tego, co oglądałem. W kolejnych pawilonach mijałem marki z Chin, te znane i takie, o których nigdy nie słyszałem. Ich obecność całkowicie zdominowała to wydarzenie i sprawiła, że marki z Europy Zachodniej i z innych części Azji (głównie Korea) zdawały się grać drugoplanową rolę.

Wiele osób z fascynacją przyglądało się tym dziwnym samochodom, które przybyły do nas z dalekiego wschodu. Ja jednak, po dokładnym obejrzeniu większości nowości, miałem mieszane uczucia. W tym koktajlu jest kilka naprawdę udanych konstrukcji, które mogą wzbudzić zainteresowanie.

Mam jednak wrażenie, że wiele firm chce surfować na fali wzrostu zainteresowania takimi samochodami i widzi w nich szansę na dywersyfikację swojego biznesu. Problem w tym, że do Polski trafiają przez to produkty, które budzą także negatywne odczucia i nie mają większego sensu z punktu widzenia naszego rynku.

Ta opinia jest bardzo subiektywna, więc nie musicie się z nią zgodzić. Zapraszam Was jednak na przegląd wszystkich nowości, które pojawiły się w Poznaniu - i które lada chwila wyjadą na drogi.

Czas zmienić nazwę tej imprezy na "Chińskie targi motoryzacyjne w Poznaniu"

Zasadniczo takie określenie idealnie pasowałoby do tego wydarzenia. Już przy wejściu witały mnie plakaty zapowiadające konferencje prasowe, podczas których poznamy "nowe produkty z Chin".

Zresztą samo wydarzenie otworzył samochód, który w oczach części osób będzie kontrowersyjną propozycją. Mowa tutaj o Maździe 6e. Japońska marka sięgnęła po współpracę z chińskim Changanem. Dzięki temu szybko stworzyli przedstawiciela klasy średniej, z wydajnym napędem i z przyjemną dla oka stylistyką. Nie da się jednak ukryć, że jest to "inna Mazda", która różni się od dotychczasowych modeli marki.

Mazda 6e

Kilka kroków dalej stały pięknie wyeksponowane auta grupy AFG, czyli spółki stworzonej przez rodzinę Fusów. Tym razem jednak skupili się na produktach z Chin, a dokładniej na ofercie grupy Dongfeng. Mamy więc zwyczajne auta (Mage, Huge), budżetowego sedana udającego sportową maszynę (Shine) i ciekawego elektryka Box (akurat ten model robi świetne wrażenie). Obok zaparkowano luksusowe Voyahy, a kawałek dalej postawiono wielką terenówkę M-Hero, która ma 1088 KM i kosztuje blisko... 800 000 złotych.

Vis-a-vis dumnie prezentował się czerwony sztandar

Hongqi oficjalnie wchodzi na polski rynek - i jest to jedna z kilku nowych form w portfolio grupy AADC, odpowiedzialnej między innymi za KGM i BAIC-a. Hongqi to teoretycznie jeden z najbardziej luksusowych producentów z Chin, do tego z najdłuższą historią w motoryzacji.

Problem w tym, że tego luksusu zupełnie nie poczułem. Bazowy SUV HS3 jest jeszcze dość ciekawy, ale większy model HS5 zdaje się być już potwornie generycznym produktem. Sedany H5 i H9 także nie porywają i nie chwytają za serce. Czy znajdzie się więc klient na takie produkty? Zobaczymy - na pewno wąska grupa skusi się ze względu na ceny. Nie spodziewałbym się jednak sukcesu na miarę Jaecoo czy MG.

Idąc dalej mijam Forthinga, którego już poznaliśmy (i który tylko U-Tourem może coś zdziałać), po czym przechodzę łącznikiem do kolejnej hali. Tu znowu AADC rozpycha się na całą szerokość. Mogą uwagę przyciągnął Bestune, kolejna marka, która pojawiła się w portfolio tego importera.

Wrażenia? Nijakie. Auta sprawiają wrażenie starych konstrukcji z dużą ilością pudru na twarzy. Trudno się w nich do czegokolwiek przyczepić (przynajmniej wizualnie), ale kontakt statyczny a jazda to dwie różne bajki. Ciekawostkę stanowi tutaj sedan B90, czyli duża limuzyna z mocnym silnikiem. Wygląda dobrze - to trzeba przyznać. Ale czy faktycznie będzie czymś, na co skusi się polski klient? Mam pewne wątpliwości.

MTP Poznań Motoryzacyjne Targi w Poznaniu Chiny

Kawałek dalej BAIC prezentował nowości w postaci BJ30 i BJ60, obok których stała kolejna marka AADC - Foton. Zmęczenie sprawiło, że czytając nazwę ciągle powtarzałem pod nosem "TUNALAND", aczkolwiek z tuńczykiem ten samochód nie ma nic wspólnego. Tunland, dostępnych w dwóch wersjach, wygląda niczym wizualizacja pewnego żartu. Brzmi on następująco: "Mamy Hiluxa i RAM-a TRX w domu. Hilux i RAM TRX w domu:".

Na deser zostawiłem sobie produkty DFSK, SWM i JAC

Te dwie pierwsze marki to kolejne pozycje w gamie AADC. Tak, ktoś tutaj postanowił zaszaleć i wziąć wszystko, co się dało. Do tego wrócę za kilka chwil. DFSK jest absolutnie nijakie, a SWM wygląda niczym chińskie klony sprzed lat. Powiem więcej - ta marka to smutny żart, którego nie mogę pojąć. Być może ktoś się założył o to, czy takie auta znajdą nabywców w Polsce.

Piękne BMW. A nie, przepraszam - SWM!

JAC z kolei ma bardzo mieszaną ofertę. SUV-y tej marki są generyczne, ale robią lepsze wrażenie, niż wiele pozycji z gamy AADC. Są tutaj też przedziwne dostawczaki i lekka ciężarówka X200, z silnikiem pod kabiną. Aż z przyjemnością zdjąłem paski (!), które trzymały siedzisko, aby zobaczyć 2-litrowego diesla.

Bez wątpienia chińską gwiazdą była Omoda, która pokazała SUV-a oznaczonego cyfrą 9

Nie będę ukrywać: uważam, że ta marka, razem z Jaecoo, będą jednymi z nielicznych, które utrzymają się na naszym rynku. Omoda 9 wygląda naprawdę dobrze, ma solidne wnętrze i mocny napęd. Może być ciekawą propozycją, zwłaszcza przy cenie wynoszącej 220 000 złotych.

Na szczęście było też kilka ciekawostek. Renault przywiozło nową piątkę, KIA EV6 po liftingu i PV5, a Hyundai pokazał prototypowe Nexo

To jednak nieliczne z propozycji marek nie pochodzących z Chin. Swoją obecność zaznaczyli też dealerzy, pokazujący nowe Mercedesy czy BMW. Nie było tutaj jednak żadnych wielkich nowości.

Na deser zafundowałem sobie wycieczkę do pawilonu 3 i 3A

Kiedyś te budynki na terenie MTP były "domem" grupy Volkswagena. Niemiecki koncern ma siedzibę w Poznaniu i przez lata z dumą prezentował wszystko, co nowe. Budynki rozświetlano jasnymi lampami, a nowe auta błyszczały na starannie przygotowanych stanowiskach, budząc duże zainteresowanie.

Teraz ta przestrzeń była spowita częściowym mrokiem. Zapełniły ją motocykle, głównie z Chin, radiowozy policji z Poznania i stanowiska z gadżetami i sprzętem motocyklowym. Śladów dawnego splendoru nie uświadczyłem.

Mocny silnik + Linglong. Brzmi to świetnie!

Dlaczego "chińskie targi motoryzacyjne w Poznaniu" to nie jest powód do radości?

Kilka firm dosłownie zaleje nasze drogi samochodami z Chin, o różnej jakości. Jestem niemal pewien, że za dwa-trzy lata na rynku pozostaną tylko najmocniejsi gracze. Tutaj stawiam w ciemno na MG, Omodę, Jaecoo, potencjalnie na BAIC-a i na Xpenga (jako firmę "technologiczną", z naprawdę dobrymi BEV-ami w ofercie). Reszta nie będzie miała lekko. Jest ich po prostu zbyt dużo, te produkty można nazwać potwornie generycznymi, a całość prezentuje się po prostu nijako.

Nie spodziewam się też, aby przy kiepskiej sprzedaży importerzy walczyli o to, aby utrzymać taki produkt na rynku. A to oznacza potencjalne ryzyko problemów z gwarancją, obsługą serwisową i z dalszą odsprzedażą. Zresztą już dekady temu mieliśmy taką scenkę rodzajową z różnymi wynalazkami pokroju Great Wall, czy Brilliance.

Z targów w Poznaniu wyszedłem za to bogatszy w wiedzę o oponach

Wiecie na jakim ogumieniu stała większość z tych chińskich wynalazków, zwłaszcza mniej znanych firn? Goodride, Haida, Linglong (nawet w ponad 200-konnym aucie) i Mileking. Nie brzmi to bezpiecznie.