Jeśli marzysz o autonomicznym samochodzie, to musisz marzyć dalej. To daleka przyszłość
Niestety, Twój własny autonomiczny samochód nie odwiezie Cię do domu po imprezie, ani w tym roku, ani w następnym. Być może nawet za 10 lat będziemy tylko o tym marzyć. Takie są realia.
Jakieś 5-6 lat temu wiele firm z dużym hurraoptymizmem podchodziło do idei autonomicznych samochodów. Testy wypadały coraz lepiej, a auta radziły sobie w trudniejszych warunkach. To sprawiło, że regulatorzy spojrzeli na nie przychylniejszym okiem i "wypuścili je" na drogi publiczne. Ponad pół dekady później okazuje się, że pełna autonomia pozostaje jednak marzeniem - i wszyscy, którzy nad nią pracowali, dostali bardzo zimny prysznic.
Coraz większa liczba specjalistów i ekspertów od tej tematyki mówi wprost: zrobiliśmy ogromne postępy, ale "im dalej w las, tym więcej wyzwań". Takie słowa padły z ust szefa technologii w Mercedesie, teraz potwierdza to jedna z wiodących firm, czyli Nvidia.
Autonomiczny samochód to ogrom wyzwań i wiele problemów do rozwiązania
Ta technologia musi być sprawna niezależnie od warunków. Zła pogoda, śnieżyca czy ulewa nie mogą wpłynąć na działanie systemu jazdy. Objazdy, obiekty na drodze czy jakiekolwiek zmiany na trasie również nie powinny wpływać na działanie systemów.
Tymczasem teraz, gdy wszystko zdaje się być "zaawansowane i dopracowane", autonomiczne taksówki Waymo potrafią uwięzić pasażera i rozpoczynają jazdę w kółko po placu, a chwilę później trąbią na siebie na parkingu próbując zaparkować. To chyba powinno wyglądać nieco inaczej.
Nvidia twierdzi też, że jesteśmy bardzo daleko od celu i nie ma powodu aby się spieszyć. Według Ali Kaniego, szefa działu odpowiedzialnego za autonomiczne pojazdy, stworzenie takiego systemu w tej dekadzie jest nierealne. Osiągnięcie ideału do końca kolejnej będzie "absolutnym cudem".
To pokrywa się ze słowami Markusa Schäfera z Mercedesa, który podczas spotkania z dziennikarzami, w którym brałem udział, podkreślił, że lata 2040-2050 są dużo bardziej realną datą.
Taki zapas czasu daje też przestrzeń dla regulatorów do stworzenia odpowiednich przepisów związanych z odpowiedzialnością za potencjalne szkody wyrządzone przez samochód. Bez wątpienia będzie to sporna kwestia, gdyż kto tak naprawdę ma za to odpowiadać - pasażer w samochodzie, czy firma, która opracowała oprogramowanie?
Jedno jest pewne - cieszcie się, że póki co mamy systemy pozwalające już na zdjęcie rąk z kierownicy. To i tak duża rewolucja.