John Cooper Works, ale elektryczny. MINI wchodzi w nową erę
Nazwa John Cooper Works od zawsze budziła wiele emocji. Teraz też będzie elektryzująca, dosłownie. MINI szykuje nowe wcielenie tego wariantu.
To musiało się stać. MINI John Cooper Works trafi na rynek w stricte elektrycznym wydaniu. Na dobrą sprawę taki samochód już ujrzał światło dzienne, ale mowa tutaj wyłącznie o pakiecie wizualnym. Teraz czas na pełnoprawnego "sportowca".
MINI pochwaliło się pierwszymi zdjęciami tego modelu. Póki co jest to lekko zamaskowany egzemplarz, który zdradza już stylistykę nowej wersji. Czego możemy się po niej spodziewać?
John Cooper Works, ale elektryczny. MINI wchodzi w nową erę
To bez wątpienia będzie ciekawe wizualnie auto. Rozpoznacie je z daleka i raczej bez problemu odróżnicie od pakietu JCW. Dlaczego? Pomogą w tym agresywniej narysowane zderzaki, spoiler nad tylną szybą i potencjalnie ciekawe felgi w "rajdowym" stylu.
Nowe elektryczne wcielenie "pracującego Jasia Bednarza" będzie też znacznie mocniejsze od standardowego Coopera SE. Mowa tutaj nawet o 240 KM, trafiających oczywiście na przednie koła. Bez zmian pozostanie za to bateria o pojemności 54,2 kWh, oferująca ponad 300 kilometrów zasięgu na jednym ładowaniu.
W tym aucie pojawi się też sporo zmian mechanicznych. Na pewno dostaniemy inaczej zestrojone zawieszenie, "szperę" (raczej działającą na zasadzie dohamowywania kół) i szereg innych elektronicznych asystentów, dzięki którym jazda będzie dużo przyjemmniejsza.
Najpierw premiera w Goodwood, później światowy debiut
W dniach 11-14 lipca MINI pokaże swoją nową zabawkę podczas Festiwalu Prędkości w Goodwood. Na debiut rynkowy trzeba jednak jeszcze chwilę poczekać, gdyż auto oficjalnie ujrzy światło dzienne dopiero jesienią.
Mniej więcej w tym samym czasie powinniśmy poznać spalinowe wydanie modelu John Cooper Works. Tutaj mamy podobne zmiany wizualne, a pod maską znajdzie się silnik 2.0 o mocy przekraczającej 230 KM. Moc na przednie koła przekaże skrzynia dwusprzęgłowa z 7 przełożeniami.
Fani samochodów spalinowych mogą więc spać spokojnie, gdyż MINI nie rezygnuje jeszcze z warczących i hałasujących odmian. To samo tyczy się dużego Countrymana, który również łączy w jednym nadwoziu silniki elektryczne i spalinowe. Jedynie Aceman jest autem, w którym nie znajdziemy żadnych jednostek benzynowych