Koło podbiegunowe to ostatnie miejsce, w którym McLaren W1 będzie jeździć. Dlatego tam go testują
McLaren W1 latający bokiem po śniegu na kole podbiegunowym? Gdzie w tym sens? Otóż możecie się zdziwić, ale lepszego miejsca na testy flagowego produktu wbrew pozorom nie ma - zwłaszcza, gdy mówimy o tylnonapędowym aucie oferującym 1275 KM.
Istnieje spora szansa, że część egzemplarzy tego auta nie opuści pięknych sterylnych garaży. Niektóre sztuki wyjadą na ulice, a nieliczne będą regularnie katowane na torach wyścigowych i na krętych drogach. Mało kto jednak zapuści się na odległą północ, za koło podbiegunowe. Tymczasem właśnie tam McLaren W1 przechodzi teraz testy.
I choć wydawać by się mogło, że taka lokalizacja do testowania hipersamochodów nie ma sensu, to jest dokładnie na odwrót. Dlaczego?
McLaren W1 oferuje 1275 KM i jest tylnonapędowym autem. Gdzie najlepiej szlifować elektronikę i kontrolę trakcji?
Rzecz jasna tam, gdzie ma ona najwięcej pracy. A na śniegu da się stworzyć idealną kombinację ustawień, zapewniającą efektywną jazdę i pełną kontrolę nad samochodem. Przy tak ogromnej mocy trafiającej wyłącznie na jedną oś staje się to absolutnie kluczowe.
Inżynierowie z Woking naciągnęli więc na felgi opony Pirelli P Zero Winter 2 i zabrali się do pracy, katując tę maszynę do granic możliwości. Do tego bardzo niskie temperatury to także sprawdzian dla innych elementów. Mowa tutaj o sprawności silnika, skrzyni biegów, hydrauliki i elektroniki w trudnych warunkach. W końcu płacąc ponad 2,3 miliona euro za samochód oczekuje się najwyższej jakości, nieprawdaż?
Produkcja W1 ruszy pod koniec roku. Na drogi wyjedzie tylko 399 takich samochodów
Brytyjczycy nie znaleźli z łatwością klientów na ten samochód. Dlaczego? Problemem jest jego specyfikacja. O ile na papierze robi wrażenie, o tyle nie jest gigantycznym przeskokiem względem poprzednika, modelu P1. Do tego stylistyka nowego W1 nie każdemu przypadła do gustu.
Jakby nie patrzeć producenci supersamochodów dotarli do miejsca, w którym postawienie kolejnego kroku jest coraz trudniejsze. McLaren postawił na lekkość, co wykluczyło zaawansowaną elektryfikację. To też sprawia, że kluczową rolę pełni jednostka spalinowa, a tutaj są pewne limitacje dotyczące mocy.
Jedno jest jednak pewne - W1 nie będzie ostatnim słowem tej marki. W rękach nowego właściciela, który chce inwestować w rozwój manufaktury z Woking, McLaren może kwitnąć. Nie zdziwię się, jeśli jakiś projekt niebawem przyćmi specyfikację W1...


