Lamborghini Huracan STJ to ostatni śpiew wolnossącego V10. STO przy nim blednie
Litery STO zrobiły na wszystkich ogromne wrażenie, ale nie jest to ostatnie słowo Włochów. Lamborghini Huracan STJ 2024 będzie finalnym pożegnaniem wolnossącego V10. Oto co wiemy o nadchodzącym modelu.
Po ponad dwóch dekadach wolnossące V10 przechodzi na emeryturę. Kolejny "bazowy" model marki z Sant'Agata Bolognese wykorzysta już podwójnie doładowaną jednostkę V8, do tego wspieraną systemem hybrydowym. Nim jednak nastąpi zmiana warty, na rynek trafi Lamborghini Huracan STJ, czyli najostrzejsze w historii wydanie tego modelu.
Wydawać by się mogło, że już model STO zatarł granicę pomiędzy wyścigowym a drogowym pojazdem. Jak się jednak okazuje jest jeszcze tutaj pole do popisu - i Włosi chcą to wykorzystać.
Lamborghini Huracan STJ 2024. To co najlepsze z STO, to co najlepsze z SVJ
Ta nazwa nie jest przypadkowa. Te trzy litery łączą wspaniałą historię flagowych modeli z silnikami V12 (SV/SVJ/Jota), z wyjątkowym wydaniem STO w rodzinie Huracana. A to sugeruje, że w Sant'Agata Bolognese trwają prace nad czymś naprawdę wyjątkowym i unikalnym.
Przypomnijmy: wersja STO (Super Trofeo Omologata) była lżejsza o 43 kilogramy i całkowicie podyktowana najlepszej aerodynamice. Siłę docisku drastycznie zwiększono, aby zapewnić możliwie najlepsze właściwości jezdne. Zrezygnowano tutaj także z napędu 4x4, na rzecz klasycznego przeniesienia mocy wyłącznie na tylne koła.
Oczywiście Lamborghini przy modelu STO korzystało z pomocy partnerów. Brembo przygotowało zaawansowany i bardzo wydajny układ hamulcowy, a nowa elektronika lepiej steruje pracą trybów jazdy (STO, Trofeo i Pioggia).
W modelu STJ to wszystko może być podniesione "do potęgi"
Huracan STO oferował niezmienioną moc na poziomie 640 KM i 565 Nm. Tutaj być może dostaniemy większą liczbę koni mechanicznych, zbliżoną do 700. Z pewnością też Włosi dorzucą jeszcze bardziej dopracowaną aerodynamikę.
Lepszego momentu na premierę być nie mogło. Lamborghini właśnie debiutuje w wyścigach długodystansowych (podczas 8h of Bahrain), a jednocześnie żegna Huracana. Taka wisienka na torcie, łącząca te dwie okazje, może być strzałem w dziesiątkę.
Niebawem powinniśmy poznać plany marki dotyczące tego modelu. Z kolei następca Huracana jeździ już w maskowaniu i szykuje się do swojej premiery, którą zaplanowano na jesień tego roku. To również będzie ciekawa maszyna, która może namieszać na rynku.