Lamborghini Miura SVJ to auto, którego nie chciał Ferruccio. Teraz chcą je mieć kolekcjonerzy
Oficjalnie powstały tylko trzy takie auta, a ten jest jednym z nalepiej utrzymanych. Unikalne Lamborghini Miura SVJ trafiło właśnie na sprzedaż. To egzemplarz z ciekawą historią, który wyróżnia przepiękna kolorystyka.
Kiedyś supersamochody budowano w dużo fajniejszy sposób. Każdy pracownik danej marki musiał być zapaleńcem, gdyż nierzadko poświęcał prywatny czas na budowę jakiegoś prototypu. Do tego decyzje dotyczące modeli podejmowano od ręki, a eksperymenty w garażu były czymś normalnym. Tak właśnie powstało Lamborghini Miura SVJ - niechciane przez Ferruccio Lamborghiniego, wymarzone przez Boba Wallace'a i obecnie poszukiwane przez najbogatszych kolekcjonerów.
Lamborghini Miura SVJ, czyli marzenie o byku w motorsporcie
Auto powstało tak naprawdę dzięki inicjatywie Boba Wallace'a, kierowcy testowego marki. Uznał on, że Miura ma dużo większy potencjał, który można byłoby wykorzystać na torze. W garażach Lamborghini w Sant'Agata Bolognese przygotowano więc trzy konwersje klasycznego SV na model SVJ (Jota).
Co ciekawe Ferruccio Lamborghini pozostał absolutnie niewzruszony możliwościami auta i zatrzymał dalsze prace rozwojowe. Trzy auta jednak powstały za jego zgodą i szybko trafiły do nowych właścicieli, w tym między innymi do szachinszacha Iranu, Mohammada Rezy Pahlawiego. Pojazd, który trafił na sprzedaż dzięki firmie Kidston, nosi przydomek "Korsykanin". Jego pierwszym właścicielem był Paul Ferrandi, mieszkający właśnie na Korsyce (i od czasu do czasu w Paryżu). Auto ma w pełni zgodne z pierwowzorem kluczowe elementy: to 756 Miura (z 765 wyprodukowanych), o numerze nadwozia 5090 i silnika 30751.
Auto nie zawsze tak wyglądało
Takie zestawienie kolorystyczne jest w pełni oryginalne, aczkolwiek auto w trakcie swojego żywota zaliczyło już lakierowanie. W 1982 roku Paul Ferrandi sprzedał samochód Alainowi Aouizeratowi. Ten od razu skierował się do znanej firmy Chapron celem zmiany koloru. Auto pokryto nowym, srebrnoszarym lakierem, który pozostał na Miurze SVJ aż do roku 2010. W międzyczasie auto jeszcze dwukrotnie zmieniło właściciela.
Wówczas do gry wkroczył Simon Kidston, który zakupił to auto i postanowił przywrócić je do stanu pierwotnego. Kluczowe było odtworzenie lakieru Rosso Granada, wyróżniającego się efektowną ciemną tonacją. Za remont odpowiadali byli pracownicy Lamborghini - Luca Savioli (Top Motors) i Piero Cremonini (odpowiedzialny za nadwozie i lakier). Po trzyletniej renowacji auto powróciło na drogi, zaliczając po drodze kilka konkursów elegancji.
Obecnie auto można kupić, choć cena nie jest podawana publicznie. Simon Kidston podkreśla, że Miura SVJ to prawdziwy "Święty Graal", który można stawiać na równi z Ferrari 250 GTO. Różnica polega na tym, że przy Miurze SVJ wspomniane 250 GTO zdaje się być autem wręcz masowo produkowanym.