Lancia Fulvia atrakcją turystyczną. Głównie dlatego, że... stała nieruszana przez 47 lat

Włochy to jednak stan umysłu. To chyba jedyny kraj, w którym wrastający przez niemal pół wieku samochód (nawet Lancia Fulvia) może stać się atrakcją.

Przy czym wcale nie mówimy o samochodzie, który pełnił ważną funkcję, był jakimś kultowym modelem, albo brał udział w wydarzeniach historycznych. Lancia Fulvia po prostu została zaparkowana na ulicy w Conegliano (region Veneto) na ulicy via Zamboni w 1974 roku. I tak została.

Lancia Fulvia - od grata do sprawy narodowej

Angelo Fregolent, sprzedawca gazet, traktował samochód jako wygodne miejsce do przechowywania czasopism koło swojego kiosku. Lancia Fulvia drugiej serii, czyli z lat 1969 - 1976, najwyraźniej nie tylko była ładnym, zgrabnym i szybkim (jak na silnik 1.3) sedanem, ale również pakownym i praktycznym. Zawsze miała ważne ubezpieczenie oraz opłaty, ale po prostu tak stała i wrastała. Signore Fregolent i jego żona Bertilla Modolo już dawno przeszli na emeryturę, a samochód nadal tam stał. Lancia wyglądała coraz gorzej, ale coraz bardziej interesowała ludzi. Zaczęli robić sobie z nią zdjęcia, wrzucać do sieci. Niedawno zainteresowała się nim nawet włoska telewizja, po 47 latach od zaparkowania.

Lancia Fulvia

Finalnie samochód stał się symbolem miasta i mieszkańcy nie wyobrażali sobie, żeby szaroniebieski sedan miał zniknąć z ulic.

Napiszę to jeszcze raz innymi słowami:

Mieszkańcy uwielbiali wrastający w chodnik samochód i uznali go za symbol miasta!

Samochód zniknął jednak z via Zamboni. Szybko okazało się, że trafił do Padwy, na słynne targi samochodów zabytkowych "Auto e Moto d’epoca di Padova". Przeszedł też renowację w Vicenzy. Za nowy rozdział historii odpowiada lokalny przedsiębiorca i pasjonat motoryzacji Giovanni Berton oraz Paolo Picco, prezes Club Serenissima Conegliano .

Odnowiona Lancia Fulvia oczywiście wróci do Conegliano. Ze względów bezpieczeństwa (a jednak!) nie będzie już stała na chodniku przy via Zamboni. Samochód trafi prawdopodobnie na dziedziniec miejscowej szkoły winiarskiej - Institute Cerletti. Będzie tam stał jako pomnik. A przy okazji, 94-letni obecnie Angelo Fregolent i jego o 10 lat młodsza żona wciąż będą mieli na niego widok z okien swojego domu.

Cudowna, graciarska historia, która mogła wydarzyć się chyba wyłącznie we Włoszech.