Lancia Thema 3.6 Executive

Nie jest ważne kim jestem, ani jak się nazywam. Ważne jest teraz to, że muszę szybko przenieść swój biznes do Europy, zostawiając w USA wszystko. Dla 'nas', oprócz lojalności i dyskrecji, liczy się prezencja i 'solidna marka'. Dlatego potrzebny mi porządny wóz na start.

Pracując w Stanach, używałem samochodu tamtejszej marki, żeby się nie wyróżniać. Wybrałem Chryslera 300C, bo zapewniał dyskrecję, a poza tym stwarzał wrażenie fortecy na kołach. W zdecydowanie bardziej kosmopolitycznej Europie mogę pozwolić sobie na więcej. Chciałbym jednak coś, co będzie mi przypominać ukochaną, rodzinną Italię. Moim wspólnikom w Warszawie dałem znać, żeby przygotowali mi coś specjalnego. Jednak gdy w lutowy poranek wysiadłem z samolotu i wyszedłem przed terminal stołecznego lotniska, byłem zaskoczony. Przede mną znów stała forteca na kołach - drugiej generacji Chrysler 300C. Prawie.

Należy się respekt
Wąskie boczne szyby, kapiąca od chromu atrapa i potężne dwudziestocalowe felgi, które wcale nie wyglądają na za duże. I słynna niebieska tarcza z przodu i z tyłu. Nowa Thema. To ma być flagowa Lancia? Po chwili stwierdziłem jednak, że może być. Sylwetka, choć narysowana w USA, pasuje do solidnej i statecznej Lancii. Z tyłu pionowe lampy w technologii LED, z przodu światła do jazdy dziennej i skrętne biksenony. Ciemnobrązowy lakier błyszczy się w słońcu, dzięki czemu, mimo potężnej budowy, samochód prezentuje się niezwykle atrakcyjnie.

Wspólnik otwiera mi drzwi i zanurzam się do wnętrza, które nijak nie kojarzy się z Chryslerem. Cenię sobie wysmakowaną elegancję, dlatego z zadowoleniem zauważam, że brązowy kolor nadwozia można skonfigurować z brązową deską rozdzielczą i czekoladowo-kremową skórzaną tapicerką, sygnowaną przez słynną meblarską firmę Poltrona Frau, znaną zresztą również ze współpracy właśnie z Lancią. Miejsca również mam w sam raz (rozstaw osi wynosi ponad 3 metry), mam i gdzie położyć swoje drobiazgi, i jak wyciągnąć nogi, żeby odpocząć po długiej podróży. Miejsca powinno wystarczyć każdemu, jeśli tylko nie będzie miał zbyt długiego tułowia, bo przestrzeni nad głową może zabraknąć. 90 proc. ludzi będzie zadowolonych. Kanapa jest bardzo komfortowa, a jej dwa zewnętrzne siedziska są podgrzewane. Niestety, są i minusy. W okolicach tylnego słupka nagromadziło się sporo plastików, które wyglądają jak z innego samochodu - gorszego. Na szczęście to jedyna wpadka jakościowa.

Podróżując przez miasto, i jednocześnie podziwiając widoki przez olbrzymi panoramiczny dach, "w uszy" rzuca się cisza, z jaką samochód pokonuje drogę. Jednostka V6 spoczywająca pod maską pracuje jedwabiście, a samochód płynie po drodze, lekko się wychylając, ale nie powodując zawrotów głowy. Do tego wnętrze wyciszone jest znakomicie, dochodzą jedynie stuki, kiedy przejeżdżamy przez nierówności - mimo dwudziestocalowych felg Thema radzi sobie z ulicami bardzo dobrze.

Z planów nic nie wyszło
Niestety, tak to bywa w tym biznesie. Nawet sprawdzony wspólnik czasem postanowi przejść na złą stronę. Ale ja nie przegrywam. Choć akurat zaistniała sytuacja powoduje, że z hiperwygodnej tylnej kanapy będę musiał przesiąść się na fotel kierowcy. Bywa i tak, że trzeba się zamienić. Przy okazji, bagażnik ma nierówną powierzchnię, ale wygląda na tyle pojemnie, że powinny się tam zmieścić ze dwie skrzynki moich ukochanych siciliani pomodori. Albo co innego, co akurat w danej sytuacji będzie musiało wejść do zdalnie otwieranego kufra o pojemności 462 litrów.

Kto wymyślił te błękitne zegary?! To pierwsze, co rzuca mi się w oczy po zajęciu miejsca za kierownicą. Kompletnie nie pasują mi do kolorystyki wnętrza i wymagają chwili przyzwyczajenia. Tak samo jak i rozmieszczenie przyrządów na desce rozdzielczej. Ale ono akurat zaskakuje pozytywnie. Co prawda nie należę do pokolenia Xbox i zawsze wolałem rozwiązania opierające się na wieloletniej tradycji, ale w Lancii szybko czuję się jak w domu. Wysokogatunkowa skóra, drewno, które nie wygląda jak plastikowa imitacja i brak przesytu guziczków i przełączników. Ograniczono to do minimum, obsługę przenosząc na 8,4-calowy dotykowy ekran na środku. Co prawda szukanie tam podgrzewania foteli na początku wydaje się mało intuicyjne, ale można ustawić automat, który sam włączy grzanie siedzisk oraz kierownicy po odpaleniu silnika.

Reszta obsługi - bez zastrzeżeń, choć nie ukrywam, że możliwość zmiany języka na inny niż angielski byłaby miła. Za to zestaw Premium Alpine gra dobrze, nawigacja pokazuje wszystkie trasy, a system błyskawicznie łączy się z telefonem. Taka nowoczesność bardziej mi się podoba niż przekazywanie informacji ustnie i liczenie na to, że Omerta nie będzie dla drugiej osoby tylko nic nie wartym hasłem.

Fotel, w którym przyszło mi zasiadać, kompletnie nie posiada trzymania bocznego. Za to jest po prostu bardzo wygodny i jazda w nim będzie powodować, że będę się czymkolwiek stresował - pełen relaks. Za ustawienie go do mojej sycylijskiej sylwetki odpowiada elektryczna regulacja z pamięcią oraz, również zasilane prądem, regulowane pedały i kierownica.

Skupmy się na interesach
Pod maską mam 3,6 litra, 286 KM i 340 Nm. W sam raz, kiedy grunt pali się pod nogami. Przynajmniej w teorii. Przełączam króciutką manetkę na D i ośmiobiegowy automat ZF odpycha tylne koła od asfaltu, nie czyniąc przy tym nadmiernego hałasu.

Staram się zorientować w możliwościach samochodu. Do 100 km/h przyspiesza w 7,7 sekundy, co jest wynikiem wystarczającym, choć nie zwalającym z nóg. Ale ważne jest tutaj co innego. Skrzynia przełącza biegi bardzo szybko i płynnie, pozwalając podróżować cicho i komfortowo, obrotomierz rzadko kiedy przekracza 2500 obrotów na minutę, a prędkość rośnie. Z każdym kilometrem coraz bardziej doceniam nową Themę - jest dopracowaną limuzyną, która każdym swoim mechanicznym układem pokazuje, że stworzono ją dla tych, którzy potrzebują spokoju i komfortu. Czyli dla mnie. To już nie te czasy, kiedy twarde zawieszenie i błyskawiczna reakcja na gaz była wyznacznikiem dobrego samochodu.

Człowiek o mojej pozycji powinien zachowywać się dojrzale i taka jest też Thema. Dlatego nie zwracam uwagi na to, że redukcje są wyraźnie wolniejsze niż np. w BMW serii 5, wyposażonym w identyczną skrzynię biegów oraz na tryb sportowy, który nie jest tutaj nawet mile widziany. Bo przecież nie o to chodzi. Układ kierowniczy również nie jest chirurgicznie precyzyjny, ale zapewnia poczucie bezpieczeństwa. A w razie, gdybym nagle odmłodniał - tylny napęd i duża moc powodują, że mogę efektownie "zamiatać bokami", choć Thema jest przewidywalna i nie jest to bardzo łatwe. Ale nie zależy mi na takim zwracaniu na siebie uwagi.

Ważne jest to, że 3,6-litrowa V6-ka ma odpowiedni zapas mocy, dzięki czemu elastyczność jest więcej niż zadowalająca. Po chwili zawahania, skrzynia potrafi zrzucić kilka biegów na raz, a "dokręcający się" do 7000 obrotów silnik błyskawicznie katapultuje 1,8-tonową, pięciometrową limuzynę. Choć i tak nie chciałbym akurat dziś zostać wylosowanym do kontroli przez policję, muszę się powstrzymywać, żeby nie przekraczać dozwolonej prędkości.

Nie ma znaczenia, jak szybko jedziemy, bo Thema przyspiesza bez widocznego wysiłku i bez zbędnego hałasu. W razie czego, nasze bezpieczeństwo poprawia aktywny tempomat, który od prędkości 30 km/h radzi sobie naprawdę dobrze oraz system ostrzegający o tym, że zbliżamy się za szybko do przeszkody. My w tym czasie możemy zająć się na przykład rozmowami o interesach z pasażerami, delektując się włoską kawą, której temperaturę utrzymują podgrzewane uchwyty na kubki na tunelu środkowym. Dla tych, którzy wolą zimne napoje - uchwyty mogą być również chłodzone.

Robota czeka
Dlatego też staram się wyjechać poza miasto. Im droga węższa, tym bardziej zaczynam się obawiać o zachowanie samochodu - w końcu pochodzi z Ameryki. Po kilku kilometrach uśmiecham się w myślach. Lancii wcale nie prowadzi się, jakby miała ponad pięć metrów długości i prawie dwa szerokości. Zawieszenie jest miękkie, ale samochód nie buja się niepewnie, jednocześnie zachowując się dość neutralnie w zakrętach, choć z oczywistymi tendencjami do lekkiej nadsterowności. Choć staram się być powściągliwy i nie przesadzać w swoich sądach, to mogę powiedzieć, że Thema jest zwinna, jak na swoje rozmiary. Co ciekawe, wciąż mogę to powiedzieć po dojechaniu na miejsce, gdzie muszę wymanewrować na wąskiej drodze. Średnica zawracania na poziomie 11,5 metra to dobry wynik, a wsparcia udziela mi kamera cofania, opuszczane lusterka na wstecznym biegu, oraz czujniki parkowania z przodu i z tyłu. Kamera jest naprawdę świetnym pomysłem, bo tylna szyba jest na tyle mała i wąska, że nawet trudno byłoby się przez nią ostrzeliwać.

Direzione: Italia
Niestety, sytuacja powoduje, że i w tym kraju nie mogę zagościć na dłużej. Trzeba się przenieść jeszcze dalej. Co nie zmienia faktu, że po wykonaniu kilku telefonów, podróż będę kontynuował Themą. Ciężko mi się z nią rozstać. Pierwszy telefon do mojego consigliere. Ale najpierw niestety muszę zatankować, bo bak o pojemności 72 litrów zaczyna się dopominać o napełnienie. Już?! Gdzie się podziało całe paliwo. Owszem, sam czasem sprawiam, że paliwo znajduje się gdzie indziej, niż miało docelowo trafić, ale nie tym razem. Teraz odpowiedzialna za to jest jednostka Pentastar, która w trakcie mojego krótkiego pobytu połknęła średnio 12 litrów na 100 km.

Ośmiobiegowa skrzynia pozwala jeździć nieco oszczędniej, ale i tak w mieście pozbywałem się 15 litrów na setkę. Co innego w trasie. Spalanie z jednej strony mnie zaskoczyło, z drugiej potwierdziło, że Thema to wybór na długie godziny spędzane w samochodzie. Przy prędkościach rzędu 90 km/h komputer pokazał 7,4 l/100 km, co jest wynikiem bardzo przyzwoitym. Czyżby samochód na czas tzw. kryzysu? Na autostradzie pali niecałe cztery litry więcej, więc nie do końca. Ale nie będę się tym zbytnio przejmował.

A inne koszty? Mógłbym kupić kilka sztuk dla moich caporegime, żeby robili dobre wrażenie. Jeśli tylko nie będzie zbyt droga, bo mimo wszystko, w dzisiejszych czasach biznes mogę odbudować na rozsądnym lokowaniu kapitału, a np. niemiecka trójka klasy wyższej kosztuje bardzo dużo. Lancia się ceni nieco inaczej. Za wersję Executive muszę wyłożyć 212 100 zł. Do tego 4000 zł za lakier i 7500 zł za okno dachowe. W sumie 223 600 zł. Uczciwa cena, którą można zapłacić, bo samochód oferuje nawet nieco więcej, niż jest wart. Tylko jeszcze muszę przemyśleć, czy nie wziąć diesla. Droższy o 10 000 zł, będzie palił sporo mniej, a dynamikę ma podobną.

Odjeżdżam Themą, bardzo dobrym samochodem, który ma w sobie "to coś". Ma również niedociągnięcia, ale będzie świetnym towarzyszem na długie trasy. To po prostu dopracowana limuzyna, z naciskiem na to ostatnie słowo. A że pochodzi w pewien sposób ze Stanów? Nie pytajcie o to. Nie musicie nic wiedzieć. W ogóle, nie zadawajcie zbędnych pytań. Ani o nią, ani o mnie.

Plusy:
+ komfort jazdy
+ elastyczny silnik
+ atrakcyjna cena
+ dobre materiały i bogate wyposażenie

Minusy:
- drobne wpadki jakościowe
- nieco zbyt wolna skrzynia biegów
- niezbyt dużo miejsca nad głową

Podsumowanie:
Dopracowana, elegancka limuzyna, dla statecznego klienta.

Wielkie podziękowania dla Marka Stachonia, Michała Kiełbika, Adama Grodzkiego oraz innych osób za pomoc w realizacji testu.