Cudowna wygrana, która przeszła bez echa. Motorsport w Polsce gaśnie - i trzeba coś z tym zrobić
Blisko miesiąc temu polski zespół zwyciężył w kategorii LMP2 w 24-godzinnym wyścigu w Le Mans. Do tego na drugim miejscu znalazła się samochód, w którego składzie kierowców był Robert Kubica. Jak myślicie, czy media trąbiły o tym wszem i wobec, a temat wciąż jest poruszany? Nic bardziej mylnego. Wszyscy o tym zapomnieli i nikt na to nie zwraca uwagi.
O porażce polskich piłkarzy możecie czytać niemal każdego dnia. Wielki sukces Igi Świątek regularnie powraca w mediach. Życiowe decyzje Roberta Lewandowskiego przewijają się przez wszystkie kanały komunikacji. Tymczasem nasz ogromy sukces w Le Mans, gdzie drużyna jadąca pod polską flagą zwyciężyła w kategorii LMP2, został napomknięty tylko tuż po samym wyścigu - co zresztą dotyka cały motorsport w czołowych mediach.
Nieliczne tytuły, głównie motoryzacyjne, skupiły się na tym niezwykłym wydarzeniu. Po raz pierwszy od czasów jedynego zwycięstwa Roberta Kubicy w Formule 1 mogliśmy usłyszeć nasz hymn i zobaczyć flagę rozpościerającą się nad podium.
Dlaczego więc ta wygrana dosłownie na chwilę pojawiła się w mediach, po czym całkowicie przepadła wśród innych wiadomości?
Odpowiedź jest bardzo prosta - wbrew pozorom motorsport w Polsce dogorywa
Mamy ogromną rzeszę pasjonatów rajdów, jeżdżących nie tylko po polskich imprezach, ale i na zagraniczne wydarzenia. One bez wątpienia królują w naszym kraju i mają ogromną tradycję. Kiedy jednak przychodzi do wyścigów płaskich, to sytuacja wygląda już nieco inaczej.
W Polsce tak naprawdę jedynym miejscem, w którym możemy zobaczyć wyścigową rywalizację, jest Tor Poznań. Tylko tam odbywają się większe wydarzenia. To kultowy obiekt, ale utrzymany w opłakanym stanie. Smutne rozpadające się trybuny, fatalne zaplecze i zaniedbany teren nie zachęcają do tego, aby się tam pojawiać.
Do tego przez dłuższy czas poza WSMP nie działo się tutaj nic ciekawego. Dopiero w tym roku obecność ETRC, czyli wyścigów ciężarówek, wniosła dużo świeżości do wydarzeń odbywających się w Poznaniu. Powiedzmy sobie jednak szczerze - słyszeliście o tym? O ile nie interesujecie się tematem, to z pewnością nie mieliście okazji zobaczyć jakiejkolwiek zapowiedzi lub zaproszenia na ten wyścig. Po prostu ich nie było.
Nie ma gdzie jeździć, nie ma gdzie oglądać rywalizacji, zainteresowanie spada. Motorsport w Polsce gaśnie
Brak chęci śledzenia motorsportu widać u wielu młodych osób. Już teraz łatwo zauważyć, że "pokolenie Z" ma zupełnie inne priorytety w życiu i nijak nie interesuje się samochodami, o motorsporcie nie wspominając. Coraz mniejsze grono młodszych osób z zainteresowaniem śledzi to, co dzieje się w świecie motoryzacji, w Formule 1, WEC-u, czy w innych kategoriach wyścigowych.
Poza tym infrastruktura w Polsce leży i kwiczy. Z zazdrością możemy patrzeć na obiekty u naszych sąsiadów, w tym w Czechach i na Słowacji. Slovakiaring tętni życiem i cieszy nowoczesnym zapleczem. Autodrom Most tak samo, a Tor Brno (choć obecnie w trudnej sytuacji własnościowej) ma wszystko, czego potrzeba od wysokiej klasy obiektu.
U nas z kolei nikt z odpowiednim zapleczem finansowym nie widzi, albo nie chce widzieć potencjału w Torze Poznań. Ciągłe spory z mieszkańcami, problem dzierżawy terenu i dziwnych działań ze strony miasta, nie daje wielkich szans na rozwój tego obiektu.
Tymczasem przy wpompowaniu odpowiednich funduszy (do czego potrzeba dobrego inwestora), tor stałby się nie tylko atrakcyjnym punktem na mapie Wielkopolski, ale przede wszystkim źródłem zarobku dla setek, jeśli nie tysięcy osób.
Owszem, mamy przyjemny Silesia Ring (używany głównie szkoleniowo i na Open Track Days), oraz mniejsze, bardzo techniczne obiekty. To jednak zbyt mało, aby ludzie mogli bezpiecznie poznawać tajniki jazdy wyścigowej i rozwijać swoje zainteresowania.
Jedynym rozwiązaniem jest ciągłe i konsekwentne zachęcanie do śledzenia świata motorsportu
Sukces zespołu Inter Europol Competiton powinien być rozdmuchany do granic możliwości. To naprawdę powód do dumy, gdyż "nasza" ekipa pokonała wiele przeciwności losu, w tym złamanie stopy Fabio Scherera i kary nałożone przez sędziów. Mimo to dowieźli fenomenalny wynik, dając z siebie absolutnie wszystko.
Chciałbym, aby kiedyś tego typu wydarzenia były na celowniku największych krajowych mediów. Może jest to nieco utopijna wizja, ale głęboko wierzę, że jeszcze jest szansa na to, aby ponownie rozpalić zainteresowanie motorsportem wśród znacznie szerszego grona osób.
Mamy fantastyczne młode talenty, które potrzebują wsparcia i rozgłosu, aby zyskać szansę przebicia się w górę. Szkoły kartingowe powinny robić wszystko, aby szukać dzieciaków z potencjałem - wszak to dla nich też świetna reklama. Z kolei o takich talentach, jak rozkręcający się w Formule 4 Tymek Kucharczyk, powinniśmy słyszeć jak najwięcej.
Liczę na to, że motorsport w Polsce zobaczy jeszcze znacznie lepsze czasy. Oby podejście władz PZM-u, prywatnych firm i ludzi zmieniło się, aby zmiany faktycznie stały się rzeczywistością.