Mamy rok 2024, na rynek wjeżdża samochód z silnikiem V16. Powitajcie Bugatti Tourbillon
To nie jest kolejny model w historii marki. To całkowicie nowy rozdział, pisany przez kolejnego wizjonera u sterów tej firmy. PRzed Wami Bugatti Tourbillon, czyli samochód nad samochodami. Takie stwierdzenie tutaj nie jest przesadą.
Tourbillon to po francusku trąba powietrzna. To słowo w świecie zegarków ma ogromne znaczenie, gdyż kojarzy się z luksusem i precyzją z najwyższej półki. Tą nazwą określa się konstrukcję, która zawiera balans i mechanizm wychwytowy. Wszystko po to, aby niwelować wpływ grawitacji na pracę zegarka. Teraz ta nazwa będzie też symbolem marki z Molsheim. Przed Wami Bugatti Tourbillon, czyli całkowicie nowy rozdział w historii tej firmy.
To stwierdzenie nie jest przesadą. Pierwszy tom napisał tutaj sam Ettore Bugatti. Drugi, po latach, powstał dzięki Romano Arioliemu. Trzeci napisał Ferdynand Piëch, nadając Bugatti nowego charakteru i tworząc dla tej marki silnik W16. Teraz czas na czwarty odcinek, który pisze Mate Rimac, młody Chorwat wywodzący się z Bośni, z niesamowitą wizją.
Bugatti Tourbillon ma walczyć z grawitacją. Pomaga w tym niesamowity napęd
A wszystko to za sprawą układu napędowego. Jego najważniejszym elementem jest silnik, którego nie znajdziecie w żadnej innej marce. W16 odeszło na zasłużoną emeryturę, a jego miejsce zajęła nowa konstrukcja V16.
W jej budowie pomógł Cosworth, specjalista od takich konstrukcji. 8,3-litrowy silnik sam z siebie generuje 1000 KM, jest wolnossący i kręci się do 9000 obrotów. Do tego waży raptem 251 kilogramów, czyli mniej, niż konstrukcja W16 - i to pomimo znacznie większych gabarytów.
Kliknij tutaj, aby zobaczyć film o nowym Bugatti - WIDEO
Jednostkę spalinową wspomaga tutaj zestaw silników elektrycznych. Na przedniej osi są dwa i tworzą układ e-axle. Trzeci znajduje się przy tylnych kołach. Centralnie pod autem ukryto zaś baterię o pojemności 25 kWh, która zasila te jednostki.
Łącznie dostajemy więc 1800 KM, przenoszonych na wszystkie cztery koła. To przekłada się na sprint do setki w zaledwie 2 sekundy. Trakcję wspomagają opracowane specjalnie dla tego samochodu opony Michelin Pilot Sport Cup 2.
Bariera 200 km/h pęka po 5 sekundach od ruszenia z miejsca. 300 po 10 sekundach, zaś standardowo osiągniecie maksymalnie 380 km/h - w 25 sekund. Wystarczy jednak zainstalować specjalny klucz Speed Key, aby w tym trybie auto rozpędziło się do 444 km/h. To robi ogromne wrażenie.
Co ciekawe pomimo obecności układu hybrydowego, Bugatti Tourbillon jest lżejsze od Chirona. Szok? Nie, to nazywa się inżynieria, postęp technologiczny i pomysłowość.
Inspiracją dla tego auta była precyzja w najlepszych zegarkach. Dlatego też zmieniono podejście do nazewnictwa
Bugatti za czasów Piëcha czerpały swoje nazwy od kierowców wyścigowych - Pierre'a Veyrona i Louisa Chirona. Teraz przyszedł czas na coś nowego.
Ta precyzja i unikalne podejście do mechaniki widoczne są na każdym kroku. Sylwetka Bugatti Tourbillon z jednej strony nawiązuje do poprzednika, ale z drugiej jest zupełnie inna - głównie za sprawą długiego silnika.
Auto optycznie sprawia wrażenie szerszego. Pas przedni to ewolucja designu Chirona, zaś tył nawiązuje do modelu Mistral. Całość jednak tworzy bardzo spójną koncepcję, która wpada w oko. Naprawdę ciężko jest tutaj nie zawiesić wzroku na wielu detalach.
Do wnętrza dostaniecie się przez otwierane do góry drzwi - oczywiście elektrycznie. Sam kokpit także nawiązuje do poprzednika, ale ma nowy charakter. Tym, co przyciąga wzrok, są właśnie zegary - z zaawansowanym mechanizmem, który wyeksponowano.
To właśnie ten ukłon w stronę zegarków. Wkomponowanie w jedną konstrukcję prędkościomierza i obrotomierza robi ogromne wrażenie. Dodatkowe analogowe wskaźniki także zwracają na siebie uwagę.
Po raz pierwszy w Bugatti debiutuje duży ekran - ale spokojnie, nie jest on stałym elementem wnętrza. Wysuwa się i chowa na żądanie. Dzięki temu w trasie można korzystać z wygodnej nawigacji, ale można też cieszyć się czystością designu kokpitu.
Najwspanialszym detalem jest starter
Nie znajdziecie tutaj przycisku lub kluczyka. Aby odpalić nowe Bugatti trzeba pociągnąć za cięgno, które wysuwa się z konsoli centralnej. To ukłon do pierwszych modeli marki i wspaniały detal, który zasługuje na uwagę.
Na drogi wyjedzie 250 takich samochodów
A każdy z nich kosztuje wyjściowo 3,6 miliona euro. Oczywiście tutaj zaczyna się dopiero przygoda z tworzeniem własnej unikalnej kompletacji.