Mercedes-AMG GT C to najlepszy samochód sportowy w gamie marki. Już tłumaczę dlaczego

Nie GT R, a Mercedes-AMG GT C jest najlepszym "sportowcem" w gamie tego modelu. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta.

No dobrze - na pewno nie jest tak dobry na torze jak Mercedes-AMG GT Black Series i w pewnych aspektach ustępuje wariantowi GT R i GT R Pro. Jeśli jednak w Waszym garażu ma stanąć samochód, który równie dobrze radzi sobie na drogach publicznych i właśnie na torach, to Mercedes-AMG GT C jest złotym środkiem. W tym przypadku dosłownie złotym.

Mercedes-AMG GT C to taki niemiecki muscle car

Cały czas bawi mnie fakt, że z gamy Mercedesa to właśnie ten samochód miałem okazję najdokładniej poznać. Różnymi wariantami modelu GT jeździłem wielokrotnie, głównie na torach wyścigowych. Miałem okazję pomęczyć wariant GT S i GT R w Poznaniu, na Silesia Ringu i w Brnie. GT C też tam się przewinęło, choć w wydaniu bez dachu.

Mercedes-AMG GT C

Możliwość obcowania z takim autem pod okiem doskonałych instruktorów zmienia perspektywę i pozwala zyskać nowe spojrzenie na temat sportowych maszyn. Zwłaszcza szkolenie w Brnie, gdzie pod okiem Wojtka Chuchały przerobiliśmy naprawdę wiele przydatnych technik, dało mi więcej pewności w prowadzeniu takiej maszyny. Kiedy więc kilka miesięcy temu dostałem telefon z sugestią, czy nie chciałbym przejechać się modelem GT C na premierę topowego GT Black Series, nawet przez chwilę się nie wahałem.

Wbrew pozorom nie jest to jazda w luksusie

Mercedes-AMG GT C stanowi pomost pomiędzy wariantem GT S i GT R. Z tego drugiego przeniesiono tutaj wiele najlepszych elementów, takich jak skrętna tylna oś i poszerzenia nadwozia. Nie zabrakło także masywnego skrzydła z tyłu i zmian w układzie jezdnym. Silnik także oferuje znacznie więcej mocy - 557 KM to tylko o 28 KM mniej niż w wersji R.

Tym samym dostajemy bardzo kompetentną maszynę, która nie boi się zabaw na torze, jednocześnie zachowując odrobinę komfortu i codziennej użyteczności. Brzmi nieźle?

Mercedes-AMG GT C

Nie myślcie sobie jednak, że jest to "luksusowy" Mercedes. Jeśli chcecie w spokoju pokonywać długie trasy, to dużo lepszym wyborem będzie wariant GT S. Tutaj witają nas fotele kubełkowe - co prawda posiadające wszechstronną regulację, ale dość szybko męczące w długiej trasie. Hałas w kabinie jest spory. Przy około 140 km/h szum opon i cudowny warkot V8-ki tworzą już taki zestaw dźwięków, że muzykę po prostu warto wyłączyć. Poza tym dużo więcej radości daje słuchanie 4-litrowego podwójnie doładowanego V8, które po dyskretnym wygięciu prawej stopy serwuje nam idealną ścieżkę dźwiękową.

To trochę tak, jakby na jednej scenie zagrał razem Megadeth, Slayer i Rammstein. Nie brakuje tutaj oldschoolowego ciężkiego grania, aczkolwiek jakby przełamanego nutą nowoczesnego syntezatorowego rytmicznego brzmienia. To taka europejska interpretacja muscle cara, daleka od tego, co oferuje na przykład Ferrari czy McLaren.

Nie jest to łatwe auto

Mercedes-AMG GT C nie prowadzi kierowcy za rękę i nie wspomaga go na każdym kroku. Wręcz przeciwnie - to kawał surowej maszyny, która jest gotowa ukarać za pewne przewinienia. Tylna oś uwielbia się ślizgać. Nawet przy włączonym ESP trakcja potrafi zaginąć na chwilę przy zmianie biegu z dwójki na trójkę. Wyłączanie kontroli trakcji w normalnych warunkach jest więc zabawą wyłącznie dla wybitnie doświadczonych osób.

Mercedes-AMG GT C

Nie da się jednak ukryć, że ta surowość wynagradza. Wrażenia zza kierownicą są niesamowite. Precyzja prowadzenia urzeka, a po kilku chwilach spędzonych za kierownicą zaczynamy rozumieć to auto, naturalne reagując na jego kaprysy. Zakręty stają się czystą przyjemnością, a prędkości, które w nich osiągamy, stają się niebezpiecznie wysokie. Ale czyż nie o to tutaj chodzi?

Ogromny wpływ na właściwości jezdne ma tutaj układ Transaxle, czyli "silnik z przodu, skrzynia z tyłu". Sprawia to, że rozkład mas jest bardzo dobry, a auto nie wykazuje tendencji do podsterowności. Inną rzeczą jest nadsterowność. Tą łatwo wymusić, a kontrola tego auta w poślizgu to czysta przyjemność.

Zabawa zabawą. Jak wygląda podróżowanie takim samochodem?

Tym razem jednak ważniejszy był dla mnie aspekt długiej podróży Mercedesem-AMG GT C. Do przejechania miałem trasę z Warszawy do Gdańska i z powrotem, czyli ponad 1000 km (autostradą) w ciągu jednego dnia.

Wbrew pozorom nie jest to nic wymagającego. Jadąc z prędkością do 150 km/h średnie zużycie nie przekracza 12 litrów, co moim zdaniem jest fenomenalnym wynikiem - tym bardziej, że płynna jazda przełamana była garścią szybkich zrywów. Wszak 557 KM nie może się nudzić.

Kabina Mercedesa-AMG GT jest o dziwo bardzo przemyślana. Mamy tutaj dużo miejsca na nasze rzeczy, uchwyty na kubki, kieszeń na telefon - niczego tak naprawdę nie brakuje. Jedynie multimedia doprowadzają do szewskiej pasji - to jeszcze starszy system Command z końcowego okresu produkcji. Mercedes-AMG GT nie dostał niestety MBUX-a, co mocno irytuje. Obsługa jest powolna, a połączenie z telefonem (zarówno przez Apple CarPlay jak i przez Bluetooth) potrafi być regularnie zrywane "samo z siebie".

Auto na długie podróże?

Bez wątpienia. Zwiedzanie Europy takim samochodem wcale nie jest dużym wyzwaniem. Spory kufer, przestronna kabina i dobre wyposażenie rozpieszczają i podnoszą komfort podróżowania. A na krętych górskich drogach lub na najpiękniejszych przełęczach w Europie potencjał modelu GT C stawia go zdecydowanie na czele gamy tego modelu.

Jeśli szukacie czegoś łagodniejszego, to warto uzbroić się w cierpliwość. Stajnia z Affalterbach przygotowała model SL, którzy bazuje na opracowanej od podstaw nowej platformie. Zagości ona także w drugiej generacji Mercedesa-AMG GT. W SL-u dostaniemy więc sportowe możliwości, otwierany dach i przede wszystkim dużo więcej komfortu - gdyż to on ma tutaj iść w parze z dobrymi osiągami i świetnymi właściwościami jezdnymi.

Podziękowania dla Mercedes-Benz Witman za zaufanie i wypożyczenie samochodu przy okazji premiery Mercedesa-AMG GT Black Series.