Mercedes-AMG Project One - F1 na drodze
Wszystkie egzemplarze już sprzedane. I co z tego, to jeden z najgorętszych hipercarów, jakie powstały. Zbudowany przy pomocy technologii z F1 Project One od Mercedesa-AMG, to prawdziwy majstersztyk.
Co prawda w Dubaju zdarzają się sytuacje, kiedy po ulicy pędzi bolid F1, jednak są to przypadki jednostkowe. Teraz to może być częstszy widok i to nie tylko w Emiratach. Mercedes-AMG Project One jest bowiem wyprodukowanym w 275 egzemplarzach drogowym monstrum, pod którego maską drzemie technologia znana do tej pory tylko z bolidów.
Samochód napędzany jest bowiem 1,6-litrowym V6 potrafiącym rozkręcić się do 11 000 obr./min. i napędzającym tylną oś poprzez ośmiobiegową, zautomatyzowaną przekładnię manualną. Wspomagany przez elektryczną turbosprężarkę sam w sobie generuje 671 KM! A to nie jedyne zasilanie. Project One to hybryda, która rozwija w sumie ponad 1000 KM. W sumie agregaty są cztery - dwa elektryczne silniki napędzają przednie koła bolidu, dostarczając im dodatkowe 326 KM. Prędkość maksymalna ma przekraczać 350 km/h, zaś przyśpieszenie do 200 km/h ma zająć jedynie 6 sekund. A, jeśli to kogoś bardzo interesuje, zasięg na samym prądzie z litowo-jonowej baterii może wynieść ok. 26 km. Wiemy, że samochód prawdopodobnie będzie miał system KERS oraz aktywną aerodynamikę. To zresztą dopiero początek listy technologicznych nowinek, która obejmuje pionierskie rozwiązania w budowie silnika, skomplikowany układ elektryczny o napięciu 800 woltów (dwa razy więcej niż w typowej hybrydzie) i wyjątkową sprawność całego napędu.
Wiemy też, jak wygląda. A wygląda obłędnie. Widać w nim ducha starego CLK GTR, a także, moim zdaniem, wyścigowego modelu C11 oraz konceptu C112. To projekt, w którym aerodynamika jest niezwykle istotna, ale superauto Mercedesa wygląda na pewno lepiej niż bolidy Formuły 1 z kilku ostatnich sezonów. Od frontu auto prezentuje się wręcz... grzecznie. Kompromisów nie ma za to z tyłu, gdzie nie znajdziemy niczego, co możnaby nazwać "zderzakiem". To po prostu ogromny dyfuzor, niemal w pełni ażurowy, z dominującą tubą końcówki układu wydechowego. Sylwetka mocno przypomina zaś prototypy LMP1 z wyścigów długodystansowych - długa, powoli opadająca linia z silnikiem umieszczonym centralnie, mnóstwo wlotów powietrza i charakterystyczna karbonowa płetwa.
Środek zaś wygląda zupełnie jak z gry komputerowej. Tu też widać silne nawiązania do F1 - niemal żywcem z bolidu wyciągnięto kierownicę o charakterystycznym kształcie i mnóstwem przełączników. Reszta kokpitu to dwa pokaźne ekrany, dwie kratki nawiewów i... to wszystko. Uwagę zwracają też kubełkowe fotele, niemal idealnie wkomponowane w karbonowy monokok. I tak, Project One ma jeszcze jedną przewagę nad bolidem - na niezwykłą przejażdżkę można zabrać też jednego pasażera.