Mercedes z małym wyświetlaczem zegarów? Toż to multum nowych opcji!
Kilka tygodni temu na nasz parking redakcyjny wjechał Mercedes CLA w wydaniu AMG. Mocno zdziwiła mnie konfiguracja tego auta, gdzie poskąpiono niektórych opcji. Bardzo mnie to ucieszyło, bo wreszcie zobaczyłem jak wyglądają "podstawowe" zegary w tym aucie. Przy okazji znalazłem szereg zastosowań małego wyświetlacza. Zresztą zobaczcie sami.
Od kiedy nowa generacja kompaktowych Mercdedesów wjechała na rynek, nigdy nie miałem okazji zobaczyć tego słynnego "bazowego" wyświetlacza zegarów. Jest on znacznie mniejszy niż popularna opcja z ekranem 10,25 cala i oferuje ograniczoną liczbę widoków. I tak oto po blisko trzech latach udało mi się wreszcie dorwać prasowe auto w takiej wersji. Co więcej, ten bazowy wyświetlacz znalazł się w aucie, gdzie paradoksalnie najmniej się go spodziewałem. To Mercedes CLA w topowej wersji AMG 45 S.
Mały, niemal kwadratowy ekran, otoczony jest cudownym połaciem czarnego błyszczącego plastiku. Szczerze mówiąc nie dziwię się ludziom, którzy z chęcią wyskakują z kolejnych złotych szekli, aby mieć przed oczami wyświetlacz dopasowany swoimi wymiarami do przeznaczonej dla niego przestrzeni. Ten bazowy wariant wygląda trochę jak efekt protestu księgowych, którzy na siłę wcisnęli go do oferty. Zresztą podobnie było w Mercedesie Klasy E, gdzie do liftingu można było wziąć ekran wielkości orzeszka, wyglądający jak element z innego auta.
To co zrobić z tą wielką ramką?
Długo się nad tym zastanawiałem. Mnie osobiście te kilka centymetrów zbędnego plastiku potwornie kłuło w oczy. Ale da się na szczęście temu zaradzić.
Typowym problemem wielu facetów jest krótka pamięć. Mężczyzna ma takie dziwne predyspozycje do zapominania o podstawowych rzeczach - od tego gdzie wczoraj zostawił bokserki, aż po to co miał kupić na lokalnym bazarku. Tak więc tę uroczą ramkę można okleić żółtymi karteczkami, popularnie nazywanymi "postitami". Praktyczne, wygodne - dla mnie idealna opcja, gdyż żona regularnie tłucze mnie marchewką za przegapienie połowy listy zakupów.
Do czego jeszcze przyda się ta ramka?
Świetnie radzi sobie ze wszelkimi przyssawkami. Jeśli szukacie jakiegoś mniej rzucającego się w oczy miejsca na uchwyt na telefon czy nawigację (bo za takową też trzeba dopłacić), to jest to jedna z lepszych opcji.
A teraz przechodząc na nieco poważniejszy ton. Czy na sali jest ekspert, który wyjaśni mi sens ekonomiczny produkowania dwóch wariantów takich zegarów? Czy faktycznie w jakiejś tabelce w excelu wychodzi, że robienie wielkiej ramki i małego ekranu oraz mniejszej ramki i dużego wyświetlacza jest BARDZIEJ OPŁACALNE niż produkcja jednego wariantu? Wszak duży ekran można ograniczyć, przykładowo, innym oprogramowaniem, które skutecznie przypominałoby właścicielowi takiego auta, że mógł dopłacić do lepszego wariantu. A idąc śladem nowego pomysłu BMW, które chce wrzucać do swoich aut kompletne wyposażenie, które będziemy "odblokowywać" opłatami, wystarczyłoby później zrobić mały przelew dla firmy Mercedes, aby Wasz wyświetlacz rozbłysł pełnią możliwości.
Mercedes to nie jedyna marka, która tak robi
Nie wiem czy wiecie, ale np. Volvo też oferuje dwa rodzaje zegarów. Zwykle widujecie klasyczny duży wyświetlacz. Jest to jednak standard w bogatszych wersjach. Bazowe S90 i V90 oferowane jest z małym ekranem, który otaczają dwa ciekłokrystaliczne wskaźniki. Wygląda to tak (zdjęcie zapożyczone z ceneo.pl).
BMW podchodzi do tematu nieco lepiej, gdyż bazowe wskaźniki przypominają analogowe zegary tej marki sprzed kilku lat. I - moim skromnym zdaniem - prezentują się znacznie lepiej od nowego Live Cockpitu, który jest najbardziej nieczytelnym rozwiązaniem na rynku.
Audi z kolei stawia na duże ekrany, ale z różnym zakresem oferowanych opcji. Różnią się one także rozdzielczością i jakością obrazu. To już akurat drobnostka.
A Wy co sądzicie o takich "bazowych" wyświetlaczach w autach z półki "premium"? Powinno się takie stosować, czy jest to niepotrzebne cięcie kosztów?