EQE i EQS nie wypalił, więc Mercedes wybiera plan B. Miliardy pójdą na silniki spalinowe

Niemcy mówią wprost: "na silniki spalinowe wydamy znacznie więcej, niż planowaliśmy". Mercedes zmienia kierunek rozwoju i stawia na nowe konstrukcje, które zostaną z nami na lata.

  • Mercedes nie rezygnuje z elektryfikacji, ale powiększa budżet na silniki spalinowe
  • W drodze jest nowa rodzina zaawansowanych jednostek napędowych
  • Ich żywot jest wyliczony na wiele lat - nawet na okres po 2035 roku

Niemal wszystkie największe koncerny motoryzacyjne są świadome jednej rzeczy. Ich plany dotyczące elektryfikacji były mocno przesadzone i zderzyły się z rzeczywistością. Rozwój motoryzacji na prąd postępuje, ale znacznie wolniej, niż zakładano. Taki stan rzeczy wymusił na wielu firmach szybką zmianę strategii. Mercedes nie jest tutaj odosobniony.

Niemiecki koncern stawiał wszystko na jedną kartę, a w 2025 roku zakładał, że nawet 50% sprzedaży zdobędą elektryki. Tak się jednak nie stało i nie stanie przez lata. Dlatego też konieczne było przekierowanie pieniędzy na rozwój jednostek spalinowych.

Mercedes rzuca na stół ogromne pieniądze. Wszystko dla nowych jednostek spalinowych

W tym roku marka ze Stuttgartu wyda 14 miliardów euro na rozwój gamy samochodów osobowych. W tym budżecie zawierają się inwestycje w technologie, elektryfikację i w bezpieczeństwo. Oczywiście od początku zakładano, że pewna część kwoty trafi także do działu rozwijającego silniki spalinowe. Teraz już wiemy, że będzie ona znacznie większa.

Mercedes silniki spalinowe inwestycje

Dokładnej liczby nie znamy, ale Mercedes podkreśla, że mowa o ogromnej zmianie względem pierwotnych założeń. Co więcej, wraz z odświeżoną Klasą S, szykowaną na rocznik modelowy 2026, zadebiutują mocno odświeżone jednostki napędowe.

Jak się okazuje Mercedes bez nich byłby w tarapatach, a sprzedaż stanęłaby w okolicach 2027-2028 roku ze względu na niezgodność konstrukcji z nowymi normami. Niemcy chcą być na czele segmentu i zakładają, że ich silniki staną się najlepsze na rynku.

Co więcej, jest to też gwarancja tego, że marka ze Stuttgartu będzie oferowała takie jednostki po roku 2030. A w obliczu tego, że zakaz ustalony na rok 2035 może niebawem stać się przeszłością, zapewnienie szerokiej gamy wariantów napędowych jest kluczową kwestią.

Oczywiście można zakładać, że mowa tutaj głównie o hybrydach w najróżniejszym wydaniu. Pewne jest jednak to, że elektryki nie mają już absolutnego pierwszeństwa i muszą dzielić scenę ze "spaliniakami".

Źródło: WirtschaftsWoche