MINI Clubman Cooper D
Przyszedł czas na kolejne wcielenie kombi innego niż wszystkie. Doroślejszy, kontrowersyjny i wciąż niedostępny dla większości – taki jest nowy Clubman.
Współczesne MINI nigdy nie należało do marek wybieranych z rozsądku. Brytyjskie „maluchy” to przede wszystkim oryginalne auta z charakterem, wyróżniające się stylem, przywiązaniem do szczegółów, świetnym prowadzeniem i ogólnie wszystkim, co wyciska z naszych ust słowo „fajne”. Mimo wymiarów, które już dawno odbiegły od tych pierwotnych, w kabinie nadal czuć charakterystyczną „duszność”, a każda kolejna osoba na pokładzie jeszcze bardziej pogłębia to uczucie. Co w takim razie zrobić, jeśli jesteśmy zwolennikami MINI-charakteru, a jednak potrzebujemy auta choćby odrobinę praktycznego i zwyczajnie większego? Istnieje pewne wyjście z sytuacji.
Podstawowe MINI występuje w dwóch odmianach – mniejszej, 3-drzwiowej i większej, 5-drzwiowej. Jeśli nasze wymagania dotyczące przestrzeni nie są zbyt duże, możemy zdecydować się na tę drugą. Jeżeli jednak chcemy czegoś na wzór klasy kompakt, wybierzmy MINI w kombi. Clubman jest nieco wyższy i dobre 7 cm szerszy od standardowych wersji, ale przede wszystkim o 27 cm dłuższy od pięciodrzwiowej odmiany i aż o 42 cm od trzydrzwiowej.
Różnicę w szerokości gołym okiem widać przede wszystkim po bardziej „napakowanych” przednich błotnikach, co może się podobać. Najważniejsze zmiany względem hatchbacka odczujemy rzecz jasna w tylnej części nadwozia, ale także w dość nieproporcjonalnej bryle auta, która tym razem została standardowo „pocięta” za sprawą tradycyjnie otwieranych tylnych drzwi. Kontrowersyjnie prezentujący się tylny pas zyskał w stosunku do poprzednika sporo agresji i wreszcie nieco dynamiki, dzięki ciekawie zaprojektowanym, diodowym wypełnieniom kloszy.
Nie oznacza to jednak utraty praktyczności, a wręcz przeciwnie. Drzwi sięgają teraz niemal samych tylnych krawędzi auta, co w rezultacie daje większy otwór załadunkowy. Niestety, na co dzień, chcąc szybko wrzucić zakupy do samochodu, wygodniej nam będzie umieścić je za przednimi fotelami, niż w bagażniku. Otwór załadunkowy, przez dość wysoki próg, niską karoserię i jednakową szerokość obu skrzydeł, zawsze okaże się za mały, by je ułożyć w sposób przyjemny i bezpieczny. Prosta jest za to samą czynność otwierania – wystarczy nacisnąć przycisk w klamce, czy pilocie lub „machnąć” stopą pod zderzakiem, a resztę wykonają za nas siłowniki.
MINI-przestrzennie
W końcu bagażnik MINI może pochwalić się porządną objętością. 360 litrów w standardowej konfiguracji siedzeń (w hatchbackach 3d i 5d kolejno 211 i 278 litrów) i 1250 po złożeniu tylnej kanapy (dzielonej w stosunku 40:20:40) to już bardzo przyzwoite wartości, a równa podłoga pomaga w przewozie długich przedmiotów. Sam przedział bagażowy wzbogacono o kilka schowków i zaczepów, a niewielkie skrytki znalazły się także od wewnętrznej strony drzwi.
W obu rzędach przedziału pasażerskiego również czuć wyraźną poprawę w ilości miejsca – zarówno nad głowami i pod nogami, jak i na szerokość. Pomijając charakterystycznie zagiętą, niską i krótką przednią szybę, można by się tu poczuć jak w średnich rozmiarów aucie klasy kompakt. Do tego mielibyśmy naprawdę świetną widoczność na boki i do tyłu, gdyby nie fakt, że w środkowym lusterku, zamiast samochodów, główną atrakcją zaobserwowaną podczas testu był słupek pomiędzy drzwiami bagażnika. Na niewiele się także zdają niewielkie ramiona wycieraczek. Dużym plusem przy ocenie otoczenia jest prosta bryła auta – wraz ze świetnej jakości obrazem z kamery cofania stanowi idealny zestaw do podbijania ciasnych parkingów.
MINI-przytulnie
Oprócz przestrzeni, we wnętrzu od razu dostrzeżemy typowe dla MINI przywiązanie do detali. Tu brytyjska flaga, tam ciekawe wypełnienie schowków – wszystko to wpływa na wyjątkowość produktu i przy okazji mocno podbija i tak wysoką już cenę zakupu. Wykończenie kabiny, podobnie jak wygląd zewnętrzny, można skonfigurować naprawdę na różne sposoby, a każdy z nich będzie wyjątkowy. Od ciekawie skrojonej skóry na fotelach, przez różne faktury listew, po podsufitkę – wszystko to możemy idealnie połączyć dzięki szerokiemu wachlarzowi kolorów.
Jak już wspominałem w teście Coopera S w wersji 3-drzwiowej, wnętrze straciło jednak na charakterze w porównaniu z poprzednimi wcieleniami. Zrezygnowano z prędkościomierza pośrodku deski rozdzielczej i cały zestaw wskaźników znajdziemy teraz w panelu za kierownicą. Mniej jest także okrągłych motywów, które wyróżniały niemal każdy element we wnętrzu, a w centrum wszystkiego świeci teraz panoramiczny ekran otoczony pierścieniem świetlnym obrazującym „humory” naszego MINI.
Kabina testowanej wersji Clubmana skonfigurowana została w kolorystyce Carbon Black, a część listew pokryto lakierem Pure Burgundy, który jest idealnym dopełnieniem do świetnej barwy nadwozia o tym samym odcieniu. Mimo ciemnej, głównie czarnej tonacji wnętrza, ciężko tu mówić o nudzie czy braku wyrazu. Wnętrze, dzięki licznym smaczkom, w każdej chwili przypomina nam, że mamy do czynienia z produktem niebanalnym. Jeśli to wciąż za mało, możemy do tego wszystkiego dorzucić pakiet dodatkowego oświetlenia. Przytulnie i wesoło, prawda?
Jakość wykonania wnętrza nie budzi większych zastrzeżeń, aczkolwiek w segmencie premium oczekiwałbym bardziej miękkich tworzyw. Krytyce nie podlega natomiast miła w dotyku skóra na fotelach, czy kierownicy, a większość schowków wypełniona jest miękką, gumową wkładką o ciekawym wzorze. W temacie skrytek mam dwa zastrzeżenia. Pierwsze dotyczy braku górnej, zamykanej półki przed pasażerem, która mile mnie zaskoczyła w hatchbacku. Drugie natomiast – mało kulturalnie zachowującej się pokrywy schowka między fotelami. Jej otwieranie i zamykanie jest twarde i nie przystoi „miniówce”.
Przyjemna jest natomiast obsługa systemu multimedialnego, który znamy przede wszystkim z modeli BMW. Podobnie jak u bawarskiego producenta, sterowanie odbywa się za pomocą pokrętła na tunelu środkowym oraz dobrze rozplanowanych przycisków wokół niego. Sam ekran jest czytelny, a grafiki nowocześnie i estetycznie zaprojektowane.
MINI-prowokator
MINI z dieslem – czy to może się udać? Wrażenia z jazdy Clubmanem z wysokoprężnym motorem są dalekie od tych, jakie towarzyszyły mi przy poprzednim starciu z brytyjską legendą – z dwóch powodów. Po pierwsze, co bardziej oczywiste, brzmienie dwulitrowego diesla nie ma nic wspólnego z emocjami w czasie jazdy. Po drugie (tu już są pewne wątpliwości), „gokartowość” nie jest tutaj już tak wyraźna. W testach konkurencyjnych mediów możecie się dowiedzieć, że Clubman prowadzi się i daje czucie jak zwyczajne MINI. Dla mnie różnica jest odczuwalna, choć muszę przyznać, że i tu dało się zauważyć typowo zwarte zachowanie, nieosiągalne u innych producentów.
Układ kierowniczy o właściwym przełożeniu nadal daje sporo informacji o drodze, a zawieszenie – choć sprawia wrażenie nieco bardziej komfortowego – jest sztywne (choć mniej niż w testowanym przeze mnie hatchbacku), stosunkowo twarde i daje mnóstwo pewności przy szybkim pokonywaniu zakrętów, szczególnie w trybie SPORT. Niestety, punkty ujemne należą się MINI za irytujące wibracje przenoszone do kabiny podczas pracy zimnego silnika. Podobne uczucie towarzyszyło mi podczas postoju na światłach z wrzuconym biegiem – w aucie klasy premium coś takiego można już uznać za wadę.
Plus dla Clubmana należy się za wyciszenie silnika i dyskretną pracę zawieszenia, co przy tak sportowym zestrojeniu nie jest przecież normą. Sam 150-konny motor legitymujący się maksymalnym momentem obrotowym na poziomie 330 Nm bardzo sprawnie napędza „miniaturowe” kombi, a świetna reakcja na gaz i czule ustawiona przepustnica mocno prowokują do szybkiej jazdy. Jednostka nie zaskoczyła mnie specjalnie pozytywnie w kwestiach zużycia paliwa. W trasie pokonywanej z prędkością około 120 km/h, zużycie wyniosło 5,6l/100km, co dziś już nie jest specjalnym osiągnięciem. Podobnie sprawa ma się w mieście, gdzie nawet bez szaleństw łatwo przekroczyć „ósemkę”.
Kolejną zaletą testowanego Clubmana jest 8-biegowy automat, który zastąpił wcześniejszą, 6-biegową konstrukcję. Przekładnia sprawia wrażenie zaprogramowanej bardzo podobnie jak te w „bawarkach” i w zasadzie niewiele odbiega od nich w kwestii szybkości, czy płynności działania. Można więc zarówno bardzo przyjemnie poszaleć, jak i wybrać relaks połączony z ekonomią. Oczywiście, jeśli uda nam się znaleźć równą drogę…
MINI-fortuna
Wszystko pięknie, dopóki nie spojrzymy w cennik. MINI Cooper D Clubman to wydatek minimum 110 400 złotych, natomiast cennik tej wersji nadwoziowej zaczyna się od kwoty 89 900 zł za przeciętnie wyposażonego One. Jest jeszcze jedna sprawa. Chcąc mieć prawdziwie oryginalne, „inne niż wszystkie” MINI, wydamy kolejną fortunę na dołożenie niezbędnych do tego celu dodatków. Ja osobiście odniosłem wrażenie, że nietuzinkowość poprzednich wcieleń tego auta – szczególnie we wnętrzu – zaczynała się już z samym wyborem brytyjskiej marki. Cóż, kompromisy…
Podsumowanie
Dla wielbicieli stylu, zwolenników wyróżniania się z tłumu, amatorów szybkiej jazdy – takie jest standardowe MINI. Najnowszy Clubman dorzuca do tego dodatkową przestrzeń, odrobinę wygody i praktyczności, a wszystko to podsumowuje jeszcze bardziej efektowną ceną zakupu.
Dane techniczne
NAZWA | MINI Clubman Cooper D |
---|---|
SILNIK | turbodiesel, R4, 16 zaw. |
TYP ZASILANIA PALIWEM | wtrysk bezpośredni Common Rail |
POJEMNOŚĆ | 1995 |
MOC MAKSYMALNA | 150 KM (110 kW) przy 4000 obr./min. |
MAKS. MOMENT OBROTOWY | 330 Nm przy 1750 obr./min. |
SKRZYNIA BIEGÓW | automatyczna, 8-biegowa |
NAPĘD | przedni |
ZAWIESZENIE PRZÓD | kolumny MacPhersona |
ZAWIESZENIE TYŁ | wielowahaczowe |
HAMULCE | tarczowe went./tarczowe |
OPONY | 195/55 R17 |
BAGAŻNIK | 360/1250 |
ZBIORNIK PALIWA | 48 |
TYP NADWOZIA | kombi |
LICZBA DRZWI / MIEJSC | 6/5 |
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) | 4253/1800/1441 |
ROZSTAW OSI | 2670 |
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ | 1360/585 |
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM | 710/1300 |
ZUŻYCIE PALIWA | 4,9/4,1/4,4 (test: 8,3/5,6/6,7) |
EMISJA CO2 | 115 |
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h | 8,5 |
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA | 212 |
GWARANCJA MECHANICZNA | 2 lata |
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER | 12 lat/3 lata |
OKRESY MIĘDZYPRZEGLĄDOWE | co 20 tys. km lub co rok |
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ | One D: 89 900 |
CENA WERSJI TESTOWEJ | 110 400 |
CENA EGZ. TESTOWANEGO | 200 515 |