Minivany umierają. Renault rozważa co zrobić z Sceniciem
Moda wygrywa z rozsądkiem, a producenci nie chcą produkować zbędnych modeli. W przypadku Renault pod znakiem zapytania stoi przyszłość Scenica.
I Grand Scenica oczywiście. Modele te są jednymi z nielicznych już przedstawicieli segmentu minivanów/vanów, niegdyś tak popularnego, a aktualnie dogorywającego. Moda, delikatnie mówiąc, zabiła te jakże praktyczne i przyjemne auta. SUV-y zajmują ich miejsce, czarując potencjalnych nabywców swoim "stylem" i "użytecznością" poza asfaltowymi drogami. Cóż, jest to jednak bzdura, gdyż nawet najlepszy SUV nie oferuje takiej praktyczności jak dobry van.
Co prawda w temacie praktyczności Scenic i Grand Scenic (w najnowszym wydaniu) nie są najlepszym przykładem. Są to ciekawe auta, ale straciły nieco swojej znanej praktyczności. Przykładowo tylna kanapa w Grand Scenicu tylu udaje trzy indywidualne fotele, ale nie oferuje ich pełnej użyteczności (np. nie da się tutaj pomieścić trzech fotelików dla dzieci). Z tego też powodu model ten nie cieszy się odpowiednią popularnością. Wszystko to sprawia, że Renault zastanawia się nad przyszłością tego segmentu.
Thierry Bollore, prezes Renault, w wywiadzie udzielonym brytyjskiemu Autocarowi podkreśla, iż w firmie trwają mocne rozważania dotyczące następcy. Póki co pozycja Scenica i Grand Scenica nie jest zagrożona i auto nie zniknie z dnia na dzień z rynku, aczkolwiek następca tych modeli może - śladem Espace'a - zamienić się w crossovera. Albo w ogóle nie powstanie - wszak w ofercie producenta jest jeszcze Kadjar i Koleos, dwa popularne i udane SUV-y. Bollore podkreśla jednak, iż widać coraz większy odwrót od tego segmentu. Nawet Espace, który już nie jest "pełnowymiarowym" vanem, nie sprzedaje się zgodnie z oczekiwaniami producenta.
Odwrót od vanów jest w dużej mierze efektem intensywnego marketingu, który prowadzą producenci. Już od kilku lat widoczna jest masowa "przesiadka" na SUV-y. Choć oferują one przestronne wnętrza, to jednak nigdy nie zbliżą się użytecznością i komfortem do klasycznych vanów. Mniejsza powierzchnia przeszklona, mniej ustawne wnętrze, bagażniki z wysokim progiem załadunku, ciasne miejsca w trzecim rzędzie - wszystko to sprawia, że SUV-y wcale nie są dobrą alternatywą dla rodzinnych samochodów. Jak widać jednak klienci "łykają" reklamy i nie widzą w tym żadnego problemy - każdy bowiem chce jeździć "modnym" samochodem, który nie przykleja łatki "nudnego taty" za kierownicą.