Elektryk, który nie ma akumulatora. NanoFlowcell jeździ na soli. "To budzi wiele kontrowersji"

Ten samochód jest elektrykiem, ale nie ma akumulatora. NanoFlowcell jeździ dzięki "płynnym solom", czym budzi wiele kontrowersji. Dlaczego?

Firma nanoFlowcell pojawia się w świecie motoryzacyjnym od ponad 25 lat. Wielokrotnie podczas targów w Genewie miałem okazję oglądać ich prototypy, zapowiadające samochód elektryczny przyszłości. Dziś ta firma chwali się swoim finalnym produktem. NanoFlowcell Quantino jeździ na prądzie, ale nie ma akumulatora. Nie jest to też samochód na wodór - jego sercem jest paliwo o nazwie bi-ION. I to właśnie ta część całego układu budzi najwięcej kontrowersji.

Czym tak naprawdę napędzany jest nanoFlowcell?

Wchodzimy tutaj w świat skomplikowanej chemii, w którym nie czujemy się ekspertami. Pozwólcie więc, że wyjaśnimy ogólnikowo sposób działania tego auta, a później skupimy się na kontrowersjach.

W przypadku aut elektrycznych wątpliwości co do sposobu ich działania nie mamy. Najpopularniejszą opcją są samochody wyposażone w akumulatory. Te mogą mieć wiele wariantów, zaś czołowi producenci skupiają się na rozwoju akumulatorów półprzewodnikowych, których wydajność będzie kilkukrotnie wyższa, niż tych obecnie stosowanych.

Zobacz Quantino w akcji - link do WIDEO

Poza tym możemy mieć auto elektryczne z ogniwami paliwowymi, wykorzystującymi wodór. Takie rozwiązanie promuje Toyota, ale do gry dołączył także Hyundai i BMW.

Tymczasem nanoFlowcell wykorzystuje coś na kształt ogniw/baterii przepływowych. W ich przypadku energia elektryczna wytwarzana jest z dwóch składników chemicznych, pompowanych do specjalnego zbiornika podzielonego membraną. Zachodząca reakcja tworzy elektrolit, który zasila akumulatory. Proste?

Nanoflowcell Quantino bi-ION

To żeby nie było tak łatwo dorzucimy do tego jeszcze kilka innych trudnych nazw

Czyli ciecze jonowe - substancje składające się wyłącznie z jonów. Są to sole w stanie płynnym. Producent Quantino na ich bazie stworzył czyste paliwo bi-ION, które ma bazować właśnie na cieczach jonowych będących elektrolitem.

Reakcja chemiczna w specjalnej jednostce pozwala na wytworzenie energii elektrycznej, która zasila silniki w tym aucie. Krótko mówiąc - tankujemy "paliwo", jeździmy na prądzie, a do tego nie emitujemy dwutlenku węgla.

Według marki paliwo bi-ION, w przeciwieństwie do rozwiązań stosowanych powszechnie w ogniwach przepływowych, jest ekologiczne i przede wszystkim niezwykle przyjazne dla środowiska.

Specyfikacja tego auta wygląda obiecująco. NanoFlowcell Quantino ma przejeżdżać 1300-2000 kilometrów na jednym tankowaniu

Tu jednak trzeba nieco ostudzić zapał osób, które widzą w tym rozwiązaniu przyszłość. Przede wszystkim samo działanie systemu budzi wątpliwości europejskich naukowców. W ich opinii pomysł marki ma małe szanse na realizację.

Co ciekawe odmiennego zdania są naukowcy z USA, według których ten system, jak i paliwo bi-ION, mogą być odpowiedzią na potrzeby motoryzacji.

Nanoflowcell Quantino bi-ION

Zresztą NanoFlowCell obiecuje naprawdę wiele, gdyż w ich opinii litr paliwa bi-ION może kosztować około 10 eurocentów. To sprawiłoby, że mielibyśmy najtańszy sposób na ekologiczną jazdę.

Jedno jest pewne - ten samochód istnieje i jeździ. Nikt jednak nie zaglądał "pod nadwozie", tak więc trudno powiedzieć, czy jest to jeden wielki przekręt, czy też mamy do czynienia z przyszłością.