Niemieccy aktywiści kontra amerykańskie pickupy. To pojedynek, który nie ma sensu

Amerykańskie pickupy są dostępne w Europie, ale każdy z nich korzysta z tak zwanego indywidualnego dopuszczenia pojazdu. Dla niemieckich aktywistów to i tak zbyt dużo - podejmują walkę o to, aby takie auta w ogóle nie były możliwe do zarejestrowania w Europie. Problem w tym, że to nie ma sensu.

Międzynarodowo używają nazwy "Environmental Action Germany", lokalnie są znani pod nazwą Deutsche Umwelthilfe. To organizacja non-profit, która zajmuje się walką o środowisko. Działają w dość szerokim zakresie i biorą na celownik różne firmy i grupy, które w ich opinii negatywnie wpływają na nasze otoczenie. Tym razem w zakresie ich zainteresowania znalazły się amerykańskie pickupy, które docierają do Europy. Takie samochody można zarejestrować w Europie w legalny sposób, aczkolwiek korzystają z reguły z procedury indywidualnego dopuszczenia pojazdu.

DUH (Deutsche Umwelthilfe) żąda od Federalnego Urzędu Transportu Samochodowego przekazania informacji na temat takich rejestracji w Niemczech. Dlaczego? Według DUH te auta są niebezpieczne, zbyt duże i mają bardzo negatywny wpływ na środowisko.

Krótko mówiąc: DUH chce, aby amerykańskie pickupy nie miały możliwości rejestracji w Niemczech (i w Europie)

Według przedstawicieli tej organizacji, pickupy z USA są zbyt paliwożerne. Do tego emitują nawet dziewięć razy więcej CO2 powyżej europejskich limitów, a do tego, ze względu na rozmiar, stanowią zagrożenie na drogach.

DUH podkreśla, że aż 80% z 4025 zarejestrowanych w Europie pickupów z USA trafiło do Niemiec. „Godzimy się ogromne szkody klimatyczne i zwiększone ryzyko poważnych wypadków drogowych, pozwalając pickupom na omijanie przepisów dotyczących homologacji typu" - zauważa Jürgen Resch, federalny dyrektor zarządzający DUH.

Amerykańskie pickupy

Warto dodać, że KBA (Federalny Urzęd Transportu Samochodowego) odmówił podania dokładnych danych rejestracyjnych i wyszczególnienia odstępstw, na które zgodził się w ramach indywidualnego dopuszczenia. Aktywiści wzywają zaś rząd federalny do podjęcia działań mających na celu wprowadzenie zakazu użytkowania takich aut w miastach, ograniczeń w możliwości parkowania i do nałożenia wysokiego podatku na pickupy z USA.

Dlaczego ten pojedynek nie ma sensu?

Odpowiedź jest prosta - bo mówimy o garstce samochodów. 4025 zarejestrowanych w Europie pickupów to kropla w morzu. Do tego większość takich aut jest w użytku poza miastami. Korzystają z nich np. właściciele stajni, przedsiębiorcy i fani amerykańskiej motoryzacji. Owszem - zapewne zdarza im się pojawić w większych miastach, ale w 90% przypadków pickupy jeżdżą poza aglomeracjami.

Czy DUH będzie dalej naciskało na rząd federalny? Z pewnością. Aktywiści chcą też podnieść alarm w Unii Europejskiej. Celem jest zmuszenie jej do zmian w przepisach dopuszczających rejestrację takich aut w Europie.