Nissan Note 1.4 Acenta

Micra wydaje Ci się za mała i zbyt kobieca. Almery również nie chcesz, bo uważasz, że jest produkowana o przynajmniej 5 lat za długo. Na Quasqai'a jest jeszcze za wcześnie. Co Nissan proponuje? Nowy gatunek kompatkowego mikrovana. Nazywa się Note.

Nissan Note to nietypowe autko. Początkowo był uważany za następcę wysłużonej Almery, jednak okazało się, że zastąpi ją suvikowaty Quasqai. Japoński mikrovan stał się więc zupełnie odrębnym samochodem, który zaatakował klasę zdominowaną przez Opla Merivę, Fiata Ideę, Hondę Jazz czy Renault Modusa, z którym to ostatnim ma wiele wspólnego. Sprawdzona mechanika, obszerne i wygodne wnętrze oraz rozsądnie skalkulowana cena to niewątpliwe zalety Note'a. Czy klienci tego właśnie oczekują od samochodu tej klasy?

BYWA UROCZY

Pewnie, że tak. Jednak wszystko jest kwestią gustu, a Note ma charakterystyczny wygląd mikrovana. Jest duża szansa, że tego Nissana projektowało trzech designerów. Pierwszy z nich zajął się przodem. Mamy tu przyjemne reflektory z wyłupiastymi "oczkami" w postaci świateł postojowych (widać je z miejsca kierowcy - w nocy świetny efekt), potężną i solidną w wyglądzie atrapę (lakierowaną na grafitowo) oraz króciutką maskę. Ciekawie zaprojektowano zaślepki świateł przeciwmgielnych, które przypominają... lotnicze działka maszynowe.

Drugi rysownik zaprojektował linię boczną, postawił on przede wszystkim na przestrzeń. Przy rozstawie osi 2600 mm nie dość, że przebija swoich konkurentów (o 150 mm Hondę Jazz, o równe 115 mm Renault Modusa, od którego dostał wydłużoną płytę podłogową i o 92 mm Fiata Ideę), to jeszcze potrafi pokonać niektóre samochody kompaktowe ze Skodą Octavią na czele (2578 mm). Jednak rozrzucone na krańce nadwozia koła przy długości niecałych 4,1 metra spowodowały, że Notka wygląda nieco pokracznie. Ba, z daleka przypomina japoński autobusik, który z powodzeniem mógłby pomieścić przynajmniej 7 pasażerów. 1550 mm wysokości również wpływa na optyczne rozciągniecie Nissana do rozmiarów jamnika.

W tylnej części zaszalał trzeci projektant. Za drugą parą drzwi dach zaczyna się załamywać (podobnie rozwiązano to w Almerze), po czym Note pionowo się kończy. Okazuje się, że elementy oświetlenia to smaczki stylistycznie tegoż Nissana, gdyż na wysokie rogi nadwozia zarzucono oryginalne tylne lampy w kształcie bumerangu. Wyglądają niczym naklejone na dach i wybijają się ponad linię samochodu.

MISTRZ PRZESTRONNOŚCI

Wnętrze Nissana Note może się podobać. Deska może nie jest finezyjnie zaprojektowana, ale materiały zastosowane do jej wykończenia oraz ergonomię pozostawiam raczej bez negatywnego komentarza. Nic nie trzeszczy, nie skrzypi a każdy przełącznik jest na swoim miejscu. Byłoby idealnie, jednak są i "elementy wrażliwe". Zegary są nieco za małe i troszkę nieczytelne (czerwone pole oznaczone jest dziwną "siateczką") a kierownica z poręcznym sterowaniem radia i komputera pokładowego posiada tylko pionową regulację. Siedzisko fotela kierowcy może się jedynie przechylać, zamiast podnosić i obniżać a żeby wyregulować kąt oparcia należy otworzyć drzwi - w przeciwnym razie nasza ręka się nie zmieści się w wąskiej szczelinie między nimi a fotelem. Wysoka pozycja za kierownicą wymaga przyzwyczajenia (przy okazji świetnie widać wymiary samochodu i otoczenie), jednak niemożność odpowiedniego ustawienia się za "kółkiem" bywa czasem irytująca. Na szczęście fotele są dobrze wyprofilowane i nie męczą na dłuższej trasie.

To czym Notka zachwyca to ilość schowków we wnętrzu. Przed lewarkiem zmiany biegów postawimy dwie puszki, nad radiem do wnęki wrzucimy karty parkingowe, a jeszcze wyżej schowamy pod klapką nasze ulubione płyty CD. Na pierwszy rzut oka przed pasażerem jest tylko wnęka mieszcząca atlas, jednak okazuje się ona... półką w klapce do potężnego schowka, który prawie potrafi zmieścić szkolny plecak wyładowany książkami i drugim śniadaniem. Dużo prawda? To nie wszystko - fotel pasażera ma odchylane siedzisko a pod nim kolejny duży schowek. Brawo, brawo Panowie z Nissana!

Pasażerowie tylnej kanapy w Nissanie Note mogą czuć się jak w biznes klasie, a dzieciaki jak w krainie zabaw. Do dyspozycji mają więc specjalne rozkładane stoliki (standard od wersji Acenta) idealne na obiad z McDonald's, w powiększanych kieszeniach można schować księgi z bajkami, a żeby naszym pociechom było jeszcze wygodniej, to kanapa ma regulację wzdłużną w zakresie 16 centymetrów.

Jeśli odsuniemy ją maksymalnie do tyłu, to możemy spokojnie założyć nogę na nogę i cieszyć się bagażnikiem o pojemności 280 litrów. Gdy podjedziemy 160 mm w przód, na kanapie zmieszczą się tylko nasze pociechy, ale Note będzie mógł pomieścić wówczas 437 litrów ekwipunku. To nie koniec. Dzięki systemowi FLEXI Board podłogę bagażnika stanowią dwie pokrywy, pod którymi mieści się dodatkowy schowek - w razie potrzeby można je zdemontować i do poprzedniej pojemności bagażnika dodać kolejne 100 litrów. Wspominam, że Note ma również składaną tylną kanapę pozwalającą rozkoszować się pojemnością aż 1332 litrów.

NIE ZA SZYBKO, NIE ZA DROGO

16-zaworowy silnik benzynowy o pojemności 1,4-litra i mocy 88 KM to jedna z czterech jednostek napędzających Notkę. Osiągi może nie są zbyt satysfakcjonujące szybkich kierowców (zwłaszcza prędkość maksymalna wynosząca 165 km/h), jednak nadrabia to świetną elastycznością. Czy to zasługa zmiennych faz rozrządu, czy precyzyjnej 5-biegowej skrzyni, która może jest nieco zbyt oporna, trudno powiedzieć. W każdym razie Note chce jechać i z przemieszczeniem 1092 kg masy własnej nie ma większych problemów. Co prawda czasem przestraszy się większej górki i trzeba przeprowadzić redukcję, ale od takiego silnika cudów nie oczekujmy. Jest dobrze.

Jak z apetytem? "Smakosz bezołowiowej", można powiedzieć o Nissanie. 6,9-litra na każde 100 kilometrów szybko przebywanej trasy jest możliwe do zaakceptowania, jednak pochłanianie ponad 9 litrów w mieście (bynajmniej nie przy traktowaniu Note'a jako street racera) zaczyna być zastanawiające, czy czasem nie doinwestować 8 000 złotych (do 1.5 dCi Acenta lub 1 000 złotych do 1.5 dCi Visia) i nie pokusić się o model z silnikiem wysokoprężnym. Średnia z całego testu wynosząca 7,7 litra V Power na każde 100 kilometrów jest jednak jeszcze do zaakceptowania.

Po równych drogach Notkę prowadzi się dobrze. Zawieszenie zostało ustawione sztywno, 15-calowe koła dodają pewności, jednak tylko przy pokonywaniu zakrętów. Niestety na szerokiej gamie dziur Nissan staje się nieprzyjemny, lubi podskakiwać a to wszystko czuć poprzez mało precyzyjny układ kierowniczy, w którym razi zbyt "luźne" wspomaganie. Elektryczna pompa pracuje zbyt intensywnie i mamy czasem wrażenie braku kontroli nad samochodem. Tak samo lekko kręcimy kierownicą na postoju jak i przy 120 km/h. Kwestia do poprawienia.

Hamulce również nie są za mocną stroną auta, jednak seryjnie montowany we wszystkich wersjach system ABS może uspokoić. Co prawda na chwilę, bo lubi działać z opóźnieniem, jednak zawsze coś. Na pocieszenie Nissan dorzuca również w standardzie cztery poduszki powietrzne oraz informację o tym, że NCAP przyznało Notce 4 gwiazdki w testach zderzeniowych.

PIĘKNY ŁABĘDŹ?

Nissan Note na zewnątrz może jest brzydkim kaczątkiem, jednak we wnętrzu zaskakuje przeobrażając się w pięknego łabędzia. Oferuje naprawdę ogromną ilość miejsca, którą przy okazji możemy na różne sposoby zagospodarowywać - od wszędobylskich schowków po podwójne dno bagażnika. Tu znajduję same plusy Notki. Cena w wysokości 53 900 złotych za testowaną wersję 1.4 Acenta (seryjnie manualna klimatyzacja, radio CD, 4 szyby elektryczne, 4 poduszki powietrzne, ABS) to również dobra propozycja, zważywszy na obecność w tej wersji schowka pod fotelem, stolików i kieszeni w fotelach dla pasażerów tylnej kanapy oraz pokryw w bagażniku (elementy niedostępne w podstawowej wersji Visia za 46 900 zł).

Zawieszenie, które troszkę nie za bardzo chce służyć na naszych drogach i nieco zbyt paliwożerny silnik to cechy właśnie brzydkiego kaczątka. Tu Nissan powinien popracować nad tymi szczegółami, które może nie wpływają aż tak na ocenę samochodu, jednak powodują pewien niesmak. Wiem, że gdyby zawieszenie było bardziej miękkie, to Note bujałby się na łukach, a gdyby miał silnik 1.5 dCi to paliłby znacznie mniej, ale byłby bardziej ospały. Wszystko na zasadzie coś za coś. Rozumiem, dlatego lubię Note'a takim jakim jest. I bynajmniej nie sprawia, że zapominamy o dzieciach. Wręcz przeciwnie.