Masz dość pracy na Home Office? Ten Nissan NV350 jest mobilnym biurem
Ten Nissan NV350 Office Pod to projekt idealny dla tych, którzy siedzą tak długo w domu, że znają z imienia i charakteru wszystkie gołębie na osiedlu.
Nissan NV350 Office Pod Concept - to pełna nazwa tej przeróbki, pokazanej na Tokyo Auto Salon. Japoński wirtualny salon motoryzacyjny gościł już u nas, ale stanowi nieprzebraną kopalnię ciekawych pomysłów. Tak jak na przykład to mobilne biuro.
Pomysł sam w sobie nie jest może spektakularnie odkrywczy - skoro w vanach da się zrobić "mieszkanie", to dlaczego nie biuro? Za bazę posłużył Nissan NV350. To średniej wielkości "podstawowy van" oferowany przez Nissana. Niestety tylko w Japonii. Znany jest też pod nazwą Trade lub Caravan. Wcześniejsze egzemplarze, na początku lat 90-ych, były dostępne w Europie. Teraz jednak cieszą się nimi głównie Azjaci. Do wyboru jest albo 2,5-litrowy diesel, albo benzyna (maksymalnie 2.5 litra i 177 KM).
Nissan NV350 Office Pod - ma kącik kawowy
No bo co to za biuro bez miejsca do napicia się kawy. Przyjrzyjmy się, co jeszcze oferuje ten "biznesowy kamper". Przede wszystkim, ma wysuwaną z tyłu część do pracy - biurko, krzesło, miejsce na komputer. Dzięki temu jest nieco więcej miejsca niż jakbyśmy zabudowali wnętrze samochodu. Przy odrobinie szczęścia, zapewni nam to też ładny widok zza biurka, choć sprawdzi się raczej w ciepłym i suchym klimacie.
Jeśli planujecie przerwę w pracy, to mamy wspomniany kącik z czajnikiem. Powinna też znaleźć się lodówka. Ze świeżo zaparzoną kawą lub herbatą możecie udać się na dach.
Nissan NV350 ma bowiem rozkładany nad samochodem parasol oraz leżak z małym stolikiem. W sam raz na chwilę relaksu, albo spotkanie online (przynajmniej to, na którym nie musicie mieć włączonej kamerki).
Nissan NV350 Office Pod Concept został nieco przerobiony z zewnątrz. To znaczy, głównie to dostał okleinę, która miała być "biurowa" w estetyce, ale nie wiem, czy chciałbym, żeby taki samochód jeszcze bardziej kojarzył mi się z pracą. Pojawiły się też terenowe opony. To już lepiej. Przy odpowiednich warunkach pogodowych, można po prostu pojechać sobie w "piękne okoliczności przyrody". Oby tylko internetu nie zabrakło.