Problem z półprzewodnikami szybko nas nie opuści. Volkswagen zakłada ciężkie dwa lata
Półprzewodniki, a konkretnie brak dostępności takowych, to utrapienie całej branży motoryzacyjnej. Volkswagen zakłada, że poprawa nie przyjdzie szybko.
Marzenia o pełnej dostępności nowych samochodów szybko nas nie opuszczą. Półprzewodniki wciąż spędzają sen z powiek szefów największych koncernów motoryzacyjnych. Popyt na nowe auta jest ogromny, a ich dostępność niska. Volkswagen zakłada, niestety mało optymistycznie, że ten problem zostanie z nami jeszcze przez dłuższy czas.
Według niemieckiego koncernu półprzewodniki nie będą dostępne w odpowiedniej ilości aż do 2024 roku
Według dyrektora finansowego koncernu Volkswagena, Arno Antlitza, realna poprawa nastąpi dopiero w okolicach 2025 roku. Wtedy dostępność półprzewodników powinna z górką zaspokajać potrzeby branży motoryzacyjnej.
Nim to jednak nastąpi czekają nas kolejne ciężkie lata. Już w 2024 roku ma być znacznie lepiej, aczkolwiek wciąż będziemy daleko od satysfakcjonujących wartości.
W 2023 roku z kolei ruszą nowe fabryki tych kluczowych komponentów. Dzięki temu stopniowo zaspokajane będzie wygórowane zapotrzebowanie na półprzewodniki. Ich użycie w autach wzrasta z roku na rok.
Zmianę potęguje także rosnąca popularność aut na prąd, w których liczba wykorzystywanych modułów jest jeszcze większa. W efekcie na wiele samochodów (także spalinowych) czeka się miesiącami.
Na przykład KIA oficjalnie komunikuje, że nowy model Niro wymaga 300 dni oczekiwania na zamówiony samochód.
Rosyjska inwazja także rozregulowała rynek
Warto tutaj przypomnieć, że w Ukrainie zlokalizowane były kluczowe fabryki komponentów potrzebnych do budowy wielu nowych samochodów. Rozdarty przez wojnę i chore wizje Putina kraj nie jest obecnie w stanie dostarczać tych części.
W efekcie wiele fabryk samochodów pracuje obecnie na jedną zmianę, lub ma kilkudniowe przestoje. Trudno też powiedzieć kiedy sytuacja ulegnie realnej poprawie - zmiennych jest tutaj tak wiele, że opracowanie dogodnego scenariusza działania wymaga sporej ekwilibrystyki.
W efekcie rynek samochodów używanych zamienił się w prawdziwy festiwal szaleństwa
Używane auta, zwłaszcza te popularne, są obecnie rozchwytywane. Niektóre modele sprzedają się w okamgnieniu, a ich ceny osiągają wręcz absurdalny poziom. Tak długo jak dostępność nowych aut pozostanie na niskim poziomie, poprawy raczej nie uświadczymy.
Idealnym przykładem jest chociażby to, że auta, które na przykład rok lub dwa lata temu były kupowane w cenie X, obecnie można sprzedaż o 10-20% drożej - nawet z większym przebiegiem.