Powstawał pięć lat, aby ucieszyć 999 osób. Nazywa się Aston Martin Valhalla
Młodsza i grzeczniejsza siostra Valkyrie wreszcie wjeżdża na rynek - po pięciu latach oczekiwania. Aston Martin Valhalla to kolejny hipersamochód marki, choć stworzony w zupełnie innym stylu. Co potrafi?
Wiecie, że ten samochód poznaliśmy ponad pięć lat temu? Wówczas zadebiutował pod nazwą RB-003 i był owocem współpracy Red Bulla i brytyjskiej manufaktury. Obiecywano tutaj nie tylko wyjątkowy hybrydowy napęd z autorskim silnikiem V6 w roli głównej, ale także dość odlotową konstrukcję. Ta, w grzeczniejszym wydaniu, miała być bazą dla modelu Vanquish - czyli pierwszego "masowego" Astona Martina z centralnie umiejscowionym silnikiem. Finalnie wyszło zupełnie inaczej: Vanquish to następca DBS-a, a RB-003 przeistoczyło się w nieco inny samochód. To Aston Martin Valhalla.
Brytyjczycy zapowiadali jego debiut niemal co rok od momentu, w którym pokazali pierwszy prototyp. Na drodze było wiele przeciwności, a do tego zaliczyliśmy zmianę właściciela marki. Niemniej po pięciu latach i po kilku zmianach koncepcji finalne wcielenie Valhalli wyjechało na drogi. Co oferuje?
Aston Martin Valhalla to samochód dla 999 wybrańców. Ma w sobie geny Mercedesa-AMG GT Black Series
Mowa tutaj o silniku, gdyż finalnie za plecami kierowcy i pasażera pojawiła się jednostka 4.0 V8 ze stajni AMG. To wersja z suchą miską olejową i z płaskim wałem korbowym, spokrewniona w dużej mierze z silnikiem pochodzącym właśnie z modelu GT Black Series. Podkręcono go do granic możliwości - wyciska teraz aż 828 KM, co jest naprawdę imponującą wartością.
To wszystko wspomaga hybryda typu plug-in, która zwiększa moc do 1079 KM i 1100 Nm. To wszystko trafia na cztery koła za pośrednictwem nowej 8-biegowej dwusprzęgłowej skrzyni biegów. Przednią oś napędzają dwa silniki elektryczne, co poprawia trakcję i prowadzenie.
Dzięki temu sprint do setki zajmuje 2,5 sekundy, a prędkość maksymalna to 350 km/h. Aktywna aerodynamika zapewnia odpowiednią stabilność przy szybkiej jeździe i gwarantuje przyczepność w dynamicznie pokonywanych zakrętach. Przy 240 km/h tylne skrzydło w połączeniu z odpowiednio zaprojektowanymi kanałami gwarantuje siłę docisku na poziomie 600 kilogramów.
Valhalla imponuje zaawansowaną konstrukcją
Brytyjski supersamochód zbudowano w oparciu o lekki monokok z włókna węglowego, z którym zintegrowano kluczowe podzespoły. Zawieszenie typu push-rod czerpie z doświadczenia pozyskanego w Formule 1. Ciekawostką jest też system Integrated Vehicle Dynamics Control, który zarządza współpracą silnika, elektrycznego napędu, aktywnej aerodynamiki i zawieszenia. Dzięki temu Aston Martin ma być jednym z lepiej jeżdżących samochodów na rynku. 20-calowe koła obuto w opony Michelin Pilot Sport Cup 2, które przygotowano w specjalnej specyfikacji dla tego samochodu.
Pomimo układu hybrydowego na pokładzie, masę udało się zachować na sensownym poziomie wynoszącym 1650 kilogramów.
Aston Martin Valhalla wygląda doskonale - ale nie oczekujcie tutaj luksusu
To mimo wszystko dość spartańska maszyna, choć i tak oferująca dużo wyższy komfort jazdy niż Valkyrie. Wnętrze jest minimalistyczne i eksponuje wiele elementów konstrukcyjnych z włókna węglowego. Prosta dwuramienna kierownica i skromny panel na konsoli środkowej, z ekranem multimediów, to w zasadzie całe centrum dowodzenia tym samochodem.
Z zewnątrz Valhalla jest bardzo dystyngowana. Charakterystyczny pas przedni wygląda znacznie lepiej niż pierwotna koncepcja, zaś tył nawiązuje do modeli Valour i Valiant.
Na drogi wyjedzie 999 takich aut, ale...
...czy jest to to, czego Aston Martin teraz potrzebuje? Ta marka wciąż przepala ogromne pieniądze, a jej raporty finansowe nie wyglądają optymistycznie. Ogromny "stock" samochodów i powoli rosnąca sprzedaż mogą stanowić duże wyzwanie w najbliższych latach. Limitowany hipersamochód to oczywiście sposób na zgarnięcie dużych pieniędzy. Pytanie tylko czy 999 osób jest gotowych z marszu zaufać Astonowi Martinowi po pięciu latach szykowania tego auta? Obawiam się, że może to być bardzo trudne.