Saab EV-1 wyprzedził swoje czasy. Nie, to nie był elektryk, ale miał panele słoneczne
W 1985 roku nikt nie spodziewał się, że Saab EV-1 faktycznie będzie drogowskazem dla tej marki. Choć ten odlotowy prototyp nigdy nie miał szans na seryjną produkcję, to dał dużo cech samochodom tej marki, które zadebiutowały w kolejnych latach.
Jeśli miałbym wymienić jakąś markę, której moim zdaniem brakuje na rynku, to jest to właśnie Saab. Szwedzi nie mieli tyle szczęścia, co Volvo, które trafiło w chińskie ręce. General Motors sprawnie ściągnęło tę markę na dno i pogrzebało ją, nie dając szans na sukces - zwłaszcza po kryzysie finansowym. Tymczasem na koncie firmy z Trollhattan jest szereg ciekawych i unikalnych projektów, które były naprawdę przełomowe. Wśród nich jest chociażby Saab EV-1, który wbrew pozorom nie był żadnym elektrykiem.
Saab EV-1, czyli "experimental vehicle", pokazywał dokąd zmierza ta marka
W 1985 roku Szwedzi wciąż robili kanciaste i ciosane toporem samochody, które wyglądały niczym projektowane pomiędzy łykiem piwa a zakąską z kiszonego śledzia. Miały swój urok, ale o lekkości można było tutaj pomarzyć.
Wyobraźcie więc sobie jakim przełomem był ten wynalazek. Bjõrn Evall, ówczesny główny stylista marki, spojrzał w przyszłość i postanowił pokazać, gdzie widzi Saaba za kilka lat. Gdzieś w hali w Trollhattan wyciągnięto więc Saaba 900 Turbo i rozebrano go do gołej platformy.
Tutaj zaczęto czarować i eksperymentować. Aerodynamiczne nadwozie zyskało unikalny i lekki kształt, który był pełen krągłości. Od razu postawiono tutaj na koncepcję coupe 2+2, zapewniając odpowiednio przestronne wnętrze.
Sam kokpit czerpał z rozwiązań, które Saab uznawał za swoje wyróżniki. Był tu więc Nightpanel, a także design "nawiązujący" do lotnictwa. Szwedzi jedynie pożyczyli fotele z Chervoleta Corvette, aby lepiej pasowały do wyglądu samochodu.
Ciekawostką było wstawienie paneli słonecznych na dach
Ulokowano je w przeszkleniu drzwi i dachu, a ich celem było zasilanie elektroniki pokładowej. Przypominam - mamy rok 1985, a Saab już myślał o czymś, co teraz wprowadza garść producentów.
Sercem tej maszyny był 2-litrowy silnik z modelu 900 Turbo, podkręcony do 285 KM. Dzięki temu przyspieszenie do 100 km/h zajmowało tylko 6,9 sekundy, a prędkość maksymalna przekraczała 270 km/h. Jeśli myślicie, że to mało, to zwróćcie uwagę na fakt, że Porsche 911 Turbo z tamtych lat nie było aż tak dużo mocniejsze. Szwedzi wchodzili więc do naprawdę wysokiej ligi.
Swoje pięć minut kariery ten samochód zaliczył także na wielkim ekranie. EV-1 pojawił się w drugiej części "Powrotu do Przyszłości", jako jeden z futurystycznych samochodów z lat dwutysięcznych. Co jak co, ale faktycznie linia tego modelu wyprzedziła swoje czasy - i pognała do przyszłości.