Skoda Octavia Laurin & Klement 1.8 TSI
Jest dla Skody tym, czym Summum dla Volvo lub Blue Label dla Johnniego Walkera. Najbardziej ekskluzywna odmiana czeskiego auta to Laurin & Klement, która jest próbą wprowadzenia marki w jakościowe rewiry zarezerwowane dotąd dla modeli klasy Premium. Czy taka wersja ma sens?
Skąd taka nazwa, a nie np. Exclusive czy Prestige? To ukłon Skody w stronę legendarnych współtwórców marki Skoda - Vaclava Laurina i Vaclava Klementa. Mało kto pamięta, że czeski gigant motoryzacyjny powstał w roku 1925 z połączenia dwóch znakomicie prosperujących przedsiębiorstw - Laurin & Klement i Skoda. Obie firmy w warunkach kryzysu światowego postanowiły dokonać fuzji. Ale jeszcze na długo nim połączyły się w jeden koncern, firma Laurin & Klement najpierw produkowała rowery, a potem motocykle. W 1905 r. powstał pierwszy czterokołowy pojazd - automobil "Voiturette Laurin & Klement".
W fabrykach L&K (przede wszystkim w głównej siedzibie w Mlada Boleslav) powstawały sportowe czy wręcz wyścigowe automobile. Marka specjalizowała się także w produkcji aut luksusowych i reprezentacyjnych, ale także użytkowych, militarnych oraz rolniczych. Spółka stawała się poważnym graczem światowym. Jej produkty, które motoryzowały europejskie monarchie, jeździły na cesarskim dworze Japonii i w Chinach, znali je nawet Australijczycy.
Połączenie Laurin & Klement ze Skodą Pilsen w 1925 roku oznaczało koniec nazwy tej pierwszej marki i początek znaku firmowego Skoda. Warto o tym pamiętać, bo historia Skody to tak naprawdę historia kolebki europejskiej motoryzacji, której firma była jednym z kluczowych i najbardziej prestiżowych graczy.
Magia nazwy
Pamięć o Laurin & Klement przetrwała w formie najbardziej luksusowych odmian Skody Octavii. Już pierwsza generacja tego modelu sygnowana była tym logo. Teraz najnowsze wcielenie może pochwalić się jeszcze bardziej elitarnym charakterem.
Z zewnątrz najbardziej "wypasiona" Octavia wyróżnia się detalami. Standardowo model wyposażony jest w reflektory ksenonowe z dynamiczną regulacją zasięgu światła i modułami obrotowymi. Znak rozpoznawczy to ponadto 17-calowe felgi aluminiowe Cepeus i logo L&K przy bocznych kierunkowskazach. Tu nic nie krzyczy, że oto mamy do czynienia z najdroższą odmianą. Różnice są subtelne i stonowane. Bardziej dla znawców tematu niż dla szpanerów. Octavia wygląda mimo to bardziej dostojnie i elegancko niż jej pospolite odmiany.
Inna sprawa to wnętrze. Otwarcie drzwi od razu zdradza, że mamy do czynienia z nietuzinkową wersją. Progi wyłożono chromowanymi nakładkami z logo L&K. Seryjna jest również skórzana tapicerka Royality i elektrycznie sterowane oraz podgrzewane przednie (opcjonalnie tylne) fotele. Klimatu luksusu dopełnia iluminacja w postaci delikatnego podświetlenia klamek i przestrzeni wokół drzwi.
Producent podkreśla wysoką jakość materiałów. W zasadzie bym z tym nie polemizował, gdyby nie fakt, że wersja Laurin & Klement prezentuje taką sama jakość jak tańsza Elegance. Octavia II generacji to naprawdę dobrze wykonana kabina. Jednak świetnemu spasowaniu poszczególnych elementów towarzyszą spore powierzchnie twardych i mniej wyszukanych tworzyw. Niestety, w ekskluzywnej opcji L&K nie ubyło ich ani trochę. Dolna część kokpitu i tunel środkowy prezentują taką samą jakość jak tańsze wersje. To samo dotyczy boczków drzwi. Co z tego, że częściowo wyłożono je skórą, skoro sąsiaduje ona z topornie twardym plastikiem? Do tego jasne tworzywa, którymi obito drzwi wyglądają na bardziej plastikowe niż tradycyjne, czarne. Tu Czesi mogli się zdecydowanie lepiej postarać.
Mimo że ogólnie wnętrze L&K daje nam powiew luksusu, to jednak o klasie Premium nie ma mowy - właśnie przez detale, o których wspomniałem.
Na bogato
Nie można natomiast narzekać na podstawowe wyposażenie Skody, choć przymiotnik "podstawowy" w przypadku L&K brzmi jak profanacja. Oprócz wspomnianych ksenonów czy skórzanej tapicerki właściciel otrzymuje naprawdę sporo "auto-umilaczy". Nikomu już nie trzeba tłumaczyć, co kryje się w sformułowaniu "pełna elektryka". Skoda oczywiście ją posiada w ilościach hurtowych. Ekskluzywność modelu podkreśla fakt, że zarówno fotele, jak i lusterka wyposażono w pamięć ustawień.
Mała litania tego, co Octavia Laurin & Klement oferuje "z urzędu": dwustrefowa klimatyzacja automatyczna z funkcją chłodzenia schowków, tempomat, rozbudowany komputer pokładowy MAXI-DOT, czteroramienna skórzana kierownica, mechaniczna roleta tylnej szyby, przyciemniane szyby, czujnik deszczu z automatycznie ściemniającym się lusterkiem wstecznym, czujniki parkowania z przodu i z tyłu, reflektory przeciwmgielne, Light Assistant (Coming Home, Leaving Home, Tunnel Light), a nawet lakier metalik.
Istnieje oczywiście długa lista płatnych opcji, z których z pewnością skorzysta ten, kto gotów jest wydać na Skodę niemal sto tysięcy złotych. Tych kilka (-naście) dodatkowych tysięcy raczej nie będzie stanowić już większego problemu. A jest w czym wybierać.
Osobiście polecam dopłacenie 1,5 tys. zł do lepszego systemu audio. Wówczas nasz zmysł słuchu pieścić będzie dźwięk przetworzony przez cyfrowy equalizer i sączący się z 12 głośników. Naprawdę warto - byłem urzeczony tym, jak dobre audio posiadała testowa Octavia - tu można śmiało mówić o poziomie aut klasy Premium. Jak szaleć, to można wydać 5,5 tys. zł na najbogatszą wersję systemu GPS. Zwie się Columbus, posiada wyjście AUX/IN i oferuje całkiem dokładną mapę Polski z przyzwoitą grafiką 3D. Warto zainteresować się także multifunkcyjną kierownicą z przyciskami do obsługi telefonu (1 tys. zł). Tu czeka nas kolejny wydatek na system Bluetooth, który wyceniono na 900 zł.
Duże wrażenie robi wyposażenie z zakresu bezpieczeństwa. Skoda stawia wysoko poprzeczkę i za nic nie każe sobie dodatkowo płacić. Otrzymujemy więc jedną z najdłuższych sekwencji trzyliterowych skrótów, które odpowiadają za właściwą trakcję, hamowanie czy stabilność auta: ESP z ABS+ASR+MSR+HBA+EBV+EDS+DSR. Do tego HHC, czyli układ wspomagający ruszanie pod górę i ACS - system pokolizyjny. Działanie czołowych, bocznych i kurtynowych poduszek powietrznych wspomagają aktywne zagłówki.
W sam raz
O ilości miejsca w kabinie Octavii II można było już przeczytać w innych naszych testach. Nic nowego więc nie napiszę. Dodam tylko, że fotele o wszechstronnej elektrycznej regulacji (także odcinka lędźwiowego kręgosłupa) łatwo dopasować do każdej sylwetki. Jednak siedziska mogłyby być nieco dłuższe.
Kto zdecyduje się na odmianę L&K z myślą o rodzinie (jest też wersja kombi), z pewnością doceni jej praktyczny charakter. Zacznę od zmory konkurencji, czyli pojemności bagażnika czeskiego auta - 585 litrów (1 455 l po złożeniu tylnej kanapy) to doskonały wynik. Do tego: asymetrycznie dzielone siedzisko i oparcie tylnej kanapy, system siatek, haczyki na torby, chłodzony schowek w desce rozdzielczej oraz zamykany schowek w jej górnej części, kieszenie w drzwiach przednich i tylnych, miejsce na litrowe butelki w drzwiach przednich, schowki w obudowie oraz kieszenie w tylnej części oparć foteli przednich, podwójny uchwyt na napoje w konsoli środkowej, schowek pod fotelem pasażera, schowek na okulary. Z tych względów Octavia okazuje się niezwykle przyjazna właśnie rodzinie.
Optimum
Małym rozczarowaniem było dla mnie to, że testowy egzemplarz nie był wyposażony w skrzynię DSG. Tradycyjna przekładnia sześciobiegowa pracowała na szczęście jak należy, choć załączanie poszczególnych trybów mogłoby odbywać się nieco ciszej. Być może to jednak krzywdząca opinia, bowiem niesamowicie ciche wnętrze to efekt mistrzowskiego wyciszenia kabiny. Z takim poziomem izolacji od tego, co na zewnątrz, jeszcze nie spotkałem się w żadnym aucie klasy kompakt, do której Octavia przynależy. Ale abstrahując od wiecznej debaty, do jakiej klasy aut czeskie auto należy (C czy D?), mogę stwierdzić, że nawet w segmencie "D" bezpośredni rywale Skody w tej dziedzinie powinni się przeszkolić.
Silnik słyszalny jest tylko wtedy, gdy obrotomierz zbliża się do czerwonego pola. Nawet wtedy jest to jednak zaledwie cichy świst. Tym bardziej słowa uznania dla zestrojenia zawieszenia, które skrojone na niemiecki styl jest sztywno-sprężyste, ale jego praca nie generuje niemal żadnych niemiłych odgłosów w kabinie. Auto w każdych warunkach prowadzi się przewidywalnie, a nadwozie tylko nieznacznie pochyla w zakrętach. Układ kierowniczy nie jest jednak tak dokładny jak np. w Golfie czy Focusie. Daje się to zauważyć podczas szybkiej jazdy krętymi górskimi drogami.
Kto ceni sobie przyzwoite osiągi, ale nie chce przesadnie często odwiedzać stacji paliw, wcale nie musi być skazany na odmianę z silnikiem Diesla. Uważam, że jeśli ktoś jeździ ok. 20 tys. km rocznie, powinien wybrać jednostkę 1.8 TSI. Kultura pracy prawie wzorowa. Moc 160 KM i maksymalne 250 niutonometrów, które są dostępne już od 1,5 tys. obrotów dają sporą frajdę podczas przyspieszania. Stąd wynik tylko 7,8 sekundy do 100 km/h. Motor bardzo sprawnie rozpędza ważące 1420 kg auto od najniższych nawet obrotów.
Dynamiczna jazda pozwala by kolejny bieg załączać już przy ok. 2,5 tys. obrotów. To przekłada się na spalanie, które w trasie podczas testu wyniosło 7,2 l/100 km. Wynik tym bardziej godny uwagi, że część trasy pokonałem autostradą, gdzie jazda była więcej niż dynamiczna. W mieście spalanie na poziomie 10,5 litra także należy uznać na plus Skody.
Multipartner
Octavia Laurin & Klement to taki przedsionek klasy Premium. Jest bogato wyposażona, przez co jazda w długiej trasie należy do przyjemności. We wnętrzu jest wystarczająca ilość miejsca, by cztery dorosłe osoby jechały w komfortowych warunkach. Jeśli auto ma być użytkowane jako rodzinne wozidło, także spełni się świetnie w tej roli. Pytanie: jak wielu klientów da się namówić na Octavię w luksusowym wydaniu, skoro za niedużo większe pieniądze można mieć nieźle wyposażonego Superba? I ten ostatni z pewnością jest postrzegany bardziej prestiżowo niż jeden z najbardziej popularnych modeli na rynku, jakim jest Octavia.
Cena Octavii Laurin & Klement, biorąc pod uwagę wyposażenie (99,1 tys. zł), nie jest szokująco wysoka. Jednak wielkich różnic w porównaniu do niższej wersji wyposażeniowej, jaką jest Elegance, nie ma. Trzeba więc dokładnie wertować cennik, by być pewnym, że akurat L&K jest tym najlepszym z wyborów. Osobiście widziałbym model sygnowany logiem legendarnych Laurina i Klementa w Skodzie Superb. Bo przecież historia zobowiązuje, a największy prestiż w rodzinie oferuje właśnie topowa czeska limuzyna.