Skoda Octavia RS 2.0 TDI

Skoda warta ponad 100 tys. złotych? Wolne żarty. Niebieski metalik rodem z Subaru Imprezy i serii OPC Opla oraz 18-calowe alufelgi? Bardzo śmieszne. 170-konny turbodiesel pod maską? Paranoja. A jednak - w śnieżnej krainie pojawiła się najnowsza Skoda Octavia RS TDI.

No właśnie. Śnieżna kraina. "Błękitną petardę" przyszło mi testować w trudnych zimowych warunkach. Przekonało mnie to w opinii, że równie dobrze mógłbym dostać 105-konnego 1.9 TDI. Dodatkowo napęd na przednią oś i zimóweczki Continentala w mocno letnim tzw. "sucho-asfaltowym" rozmiarze 225/40 R18 spowodowały, że ogarnął mnie jeszcze większy pesymizm. Mój humor poprawił się znacznie, gdy pierwszy raz ujrzałem testową Skodę Octavię RS TDI. W życiu nie przypuszczałem, że będę potrafił wydobyć z siebie "och!" na widok... Skody.

Blue Race

Stwierdzenie na początek będzie banalne, nieco kobiece, ale najbardziej urokliwym elementem stylizacji szybkiej Czeszki jest jej kolor. Piękny błękitny metalik o nazwie "Blue Race" nie dość, że wygląda niesamowicie na Octavii, to wśród pozostałych barw ma najbardziej rasową nazwę (no może oprócz czerwieni "Red Corrida"). Poza tym dzięki niemu Octavia RS bosko wygląda na tle białego puchu. Z drugiej strony "przypadkowo" kojarzy się z lakierami stosowanymi przez Subaru na Imprezie WRX oraz Opla na modelach serii OPC. Chwila, chwila. Czyżby słynne Audi RS2 też miało taki kolor? A jakże. Zbieg okoliczności?

W standardzie Octavii RS znajdziemy 17-calowe koła. Dopłacimy 1200 złotych i dostaniemy 18" felgi Zenith z oponami w rozmiarze 225/40 R18, dokładnie takie jak nasz testowy egzemplarz. Naprawdę warto, bo to potęga. Dobrze, że układ kierowniczy jest niemal chirurgicznie precyzyjny, bo leje bombowe zwane potocznie dziurami w ulicach szybko zniszczyłyby piękne alufelgi. Jasnobłękitne spojrzenie RS-ki to ostatni element, po którym szybko poznamy, że mamy do czynienia z czeskim liftbackiem o nadprzyrodzonej mocy. Oczywiście omawiane reflektory biksenonowe to standard.

Cała reszta jest jakby cichociemna, choć i tak widać niecodzienność modelu RS. Przedni zderzak jest potężniejszy, ma większy wlot z pionowymi i poziomymi żebrowaniami, a po ich bokach umieszczono halogeny. Tylny zderzak również kończy się niżej, a spod niego dumnie wystaje podwójna końcówka układu wydechowego. Klapa dostała słusznej wielkości spoiler (tu również skojarzenie z Opel Performance Centre) oraz logo RS, podobnie jak przednia atrapa. W sumie tyle. Cała reszta to zwykła Octavia, czyli porządnej wielkości elegancki liftback z nieco za krótkim rozstawem osi (widać to przede wszystkim po wielkości zwisów, zwłaszcza tylnego).

Rasowo

Otwieramy drzwi, wpadamy w cudownie wyprofilowany skórzany kubeł (wykańczany materiałem i alcantarą) z wyszywanym logo RS, chwytamy świetną kierownicę (dwa rodzaje skóry) i w zasadzie stwierdzamy, że lepszej pozycji w żadnym innym aucie jeszcze nie zajmowaliśmy. Bujda? Wcale nie. Fotel jest regulowany w każdej możliwej płaszczyźnie, a mały wolant bez zbędnych dodatków (dzięki Ci Wielki Konstruktorze za to, że nie ma w niej przycisków sterowania radiem, światłami, tempomatem, klimatyzacją, szybami z tyłu...) po prostu cudownie leży w "łapach". Przy ustawieniu mojego kubła na samym spodzie i przybliżeniu do siebie kierownicy przez chwilę przemknęła mi myśl "prawie jak w aucie rajdowym". Żeby pasażerom nie było smutno też dostali mocne profilowania tylnej kanapy, jednak Octavia RS zaprasza tam raczej dwie osoby. Będzie im odpowiednio wygodnie i przestronnie.

Ze smaczków nieco ponurego czarnego wnętrza wyławiam srebrne listwy udające aluminiowe, bardzo przyjemną skórzaną gałkę zmiany biegów, cudowne zegary skalowane "na okrągło" (prędkościomierz do dumnych 270 km/h!) oraz aluminiowe pedały z gazem wystającym z podłogi. Patent prosty, a jakże wygodniejszy od standardowego podwieszenia. Cała reszta to standard dla wszystkich Octavii, czyli książkowe ułożenie przycisków i włączników, multum różnych schowków i schoweczków, naprawdę przyzwoicie grający system audio oraz wysoka jakość dobrze spasowanych plastików sprawdzona specjalnym cyfrowym sprzętem (pukanie, macanie, naciskanie, poklepywanie, wąchanie i oblizywanie... nie, oblizywania nie było). Może srebrna nakładka w okolicach radia coś tam się ugina nieco ponad normę, ale do reszty nie mam żadnych zastrzeżeń.

Oczywiście nie może obejść się bez pochwały za bagażnik. W klasie kompakt (bo do niej należy "postawiona" na Golfie Octavia) z 560-litrami nie można nie liderować. Po złożeniu kanapy dostaniemy 1420 litrów na zapakowanie naszego bagażu. Niestety, podobnie jak redakcyjny kolega, teściowej zwiniętej w dywan nie wrzucałem, ale zapewniam, że spokojnie się zmieści.

Wysokoprężne stadko

Pod maską błękitnej Octavii znalazł się 2-litrowy turbodoładowany silnik benzynowy o mocy 200 KM... Wróć. Znalazłby się, gdyby VW ze Skodą nie wpadli na pomysł wrzucenia do RSki również "opałowca". Zapewne wielu z Was zjeży się włos na głowie, jednak tak potwierdzam. Podrasowane 2.0 TDI ma 170 wysokoprężnych kucyków i całkiem od niedawna mieszka pod maską najszybszej Octavii. Aby Was jednak jeszcze chwilkę przytrzymać przy lekturze tego testu wspomnę, że motor ma gigantyczny moment obrotowy wynoszący 350 Nm osiągany przy 1800 obr./min., do setki rozpędza błękitną Czeszkę w 8,5 sekundy a wskazówka prędkościomierza zatrzymuje się w okolicach liczby 225. Zaciekawiło?

Niestety pompowtryskiwacze tłuką się niemiłosiernie pod maską (rasowy i niepowtarzalny gang Volkswagenowskiego TDI) i to niezależnie, czy właśnie odpaliliśmy Octavię przy temperaturze -10 stopni, czy po 2 godzinach stania w korku wsłuchujemy się w odgłos pracy serduszka naszej Skody. Przy wyższych obrotach robi się jeszcze gorzej, choć dochodzi do tego jeszcze jakby basowy pomruk (wydech?), który nawet jest przyjemny. Z apetytem bywa różnie. Przy spokojnej jeździe w trasie potrafi spalić bardzo przyzwoite 5,6-litra na 100 kilometrów. Wystarczy jednak wpaść w miasto i korki, wygrać parę "ćwierćmilówek" na skrzyżowaniu i "pożeranie" oleju napędowego wzrasta ponad dwukrotnie, a to wynik mocno zbliżony do 200-konnej wersji benzynowej. Średnia wynosząca z testu 8,4 l/100 km jest po prostu średnia.

Sprawa najważniejsza - jak jeździ się Octavią RS TDI? Po pierwsze zawieszenie i napęd. Jest przyjemnie i twardo, jednak szybka Skoda nie lubi poprzecznych nierówności. Uwielbia za to szybkie zakręty. Wspomniane 18-calowe koła wyglądają świetnie, jednak musimy na nie naprawdę bardzo uważać. Na suchym asfalcie wbijają się pazurami w drogę, na śniegu idealnie nadają się do driftingu. Szeroki "kapeć" ma trudności ze złapaniem przyczepności, kontrolka od seryjnego ASR i ESP miga jak szalona, a koła "mielą" spokojnie na trzecim biegu. Jeśli już przy biegach jesteśmy - mamy ich sześć. Każdy wchodzi idealnie, bez żadnego marudzenia, a dźwignia chodzi miękko i po króciutkich drogach, niczym najnowszy joystick Logitech'a. Brawo! Szalenie precyzyjnie urządzenie. Podobnie jak hamulce. Wentylowane tarcze na wszystkich czterech kołach mają rozmiar niemal felg stalowych w Fabii, a czerwone (nie zielone jak wcześniej) zaciski mocno je chwytają.

Bez zastrzeżeń? Niestety, jest jedno. Poważne. Octavia ma napęd na przednie koła. Dodanie gazu na śliskiej nawierzchni w zakręcie spowoduje, że spokojnie możemy zwiedzać pobliskie rowy czy obijać się o barierki. W najlepszym wypadku postawi nas w drugą stronę. Przy takiej mocy i potężnym momencie obrotowym obowiązkowo przydałby się napęd 4x4, a przynajmniej szpera. 6 poduszek i wszystkie możliwe 3-literowe skróty, to jedyne co Skoda może Ci tutaj zaproponować.

Brać, czy nie brać?

Oto jest pytanie. Zastrzeżenia są dwa. Pierwsze to silnik Diesla. Większość ludzi dalej patrzy ze skrzywieniem na klekoczące TDI w takim aucie, jak usportowiona Octavia. Wygląd zewnętrzny i właściwości jezdne zupełnie nie zapowiadają, że do baku paliwa wlejemy Diesel Racing. Drugim problemem jest... marka. Skoda przyzwyczaiła nas do samochodów w miarę solidnych, przyjaznych rodzinie, ale przede wszystkim tanich. Przy cenie wynoszącej ponad 110 000 złotych zaczynamy się powoli zastanawiać, czy to dalej stara dobra czeska Skoda, czy już tak naprawdę zmutowany Volkswagen z innym logo na masce.

Z drugiej strony jednak potężnymi zaletami są świetne właściwości jezdne i bajeczna skrzynia biegów. Stylistyka też rzuca na kolana, a w wyposażeniu seryjnym nic nie brakuje. Ktoś powie, że Astra OPC, Golf GTI czy Megane Sport oferują to samo. Owszem. Ale oferują tą całą przyjemność dla kierowcy i jednego pasażera. Octavia RS jest natomiast dla całej rodziny z potężnym bagażem. To tu jest największa zaleta błękitnej żylety.

Złota myśl na zakończenie testu. Zdecydowałeś się na Skodę Octavię RS? Gratuluję. Tylko rada ode mnie - zastanów się nad wersją 2.0 TFSI. Jest 3 000 złotych tańsza, o 30 KM mocniejsza, setkę robi o ponad sekundę lepiej od TDI, a prędkościomierz dokręci się do 240 km/h. Spalanie będzie nieco wyższe. Wybór należy do Ciebie.

Serdeczne podziękowanie dla ASO Skody "INTER AUTO" w Krakowie przy ul. Zakopiańskiej 84 za pomoc techniczną.