Przejechałem skuterem przez Wietnam. To była szalona i trudna podróż

Dawno nie przybliżałem Wam motoryzacji z dalekich krajów. Ale powracam, z głową pełną... dźwięku skuterów. I Fordów Rangerów. Good Morning, Vietnam!

Jeśli Wasze skojarzenia dotyczące motoryzacji w Wietnamie obejmują głównie rowery i skutery to... w zasadzie macie rację, choć skuterów jest znacznie więcej - rowery ustąpiły miejsca sile koni mechanicznych. Skuter naprawdę jest podstawowym środkiem transportu, niezależnie od rejonu Wietnamu. Pełni funkcję samochodu rodzinnego, transportu do pracy, woła roboczego, busa do przeprowadzek. Bez problemu znajdziecie w internecie galerie pełne Wietnamczyków wiozących... cokolwiek na niewielkich skuterach. W tym materiale również. Krótko mówiąc - skuterem da się przejechać przez cały Wietnam. I tak robi wiele osób.

Skutery z przyczepkami, wypełnione koszami pełnymi kaczek, gałęzi, z materacami, łóżkami, meblami, czy żywą świnią przywiązaną do bagażnika to całkowicie normalny widok zarówno w "zabitych dechami" wsiach północnych prowincji, jak i w tętniących życiem metropoliach w rodzaju Hanoi, czy Sajgonu (tzn. Ho Chi Minh City, ale chyba każdy Wietnamczyk używa i tak historycznej nazwy).

Wietnamskie drogi

Choć przez cały Wietnam przejechaliśmy ok. 4 000 km, to jako czynni użytkownicy dróg pewnie tylko ok. 10% z tej wartości - głównie w górach, robiąc słynną pętlę w okolicach Ha Giang. Obfituje ona w niesamowite górskie widoki oraz, mimo malowniczego położenia, trudne drogi. Trudne nie tylko ze względu na niekończące się serpentyny, podjazdy i zjazdy, ale przede wszystkim, ze względu na przeciętną ich jakość, "nagłe" ubytki asfaltu, niespieszne remonty oraz ruch drogowy. Jakoś(ć) dróg zresztą w całym kraju nie należy do najlepszych - nawet na autostradach zdarzają się spore uskoki poprzeczne, czy dziury. Na mniejszych drogach często pobocze jest oberwane, leżą kamienie, a asfalt jest pofalowany. To powoduje, że średnia prędkość poza głównymi drogami rzadko kiedy przekracza 40 km/h.

Do tego dochodzi wspomniany wcześniej ruch. Zapomnijcie o kierunkowskazach. Znajdźcie wygodny sposób na obsługę klaksonu i w drogę. Trąbi się tutaj ostrzegawczo i informacyjnie. Przy wyprzedzaniu, dojeżdżaniu do zakrętów, omijaniu, a także... żeby pozdrowić. Widzieliśmy ronda "brane" w lewo bez objeżdżania, kierowcy samochodów rzadko trzymają się pasa ruchu (jazda "środkiem" jest dość popularna), a wyprzedzanie poboczem z prawej strony nie należy do niespotykanych. W dużych miastach przewagę mają skutery - ich chmary "najeżdżają" ulice niczym roje owadów. O ile jednak w Sajgonie ulice w centrum bywają dość szerokie i często są na nich światła, które zazwyczaj przytrzymują ruch (kierowcy skuterów, czy skręcający w prawo, często nic sobie z czerwonej lampki nie robią), to w Hanoi jest "wolna amerykanka".

Technika przeżycia

Nie dziwię się sprzedawanym T-Shirtom z napisem "I survived Hanoi traffic". To jest pewnego rodzaju szkoła przetrwania, zwłaszcza, że pierwszeństwo ustalane jest rozmiarem. Pieszy jest na końcu łańcucha "pokarmowego" i biada mu, jeśli błędnie założy, że ciężarówka, czy samochód osobowy się zatrzymają, nawet jeśli przechodzi się po pasach. Po prostu trzeba iść i uważać - skutery raczej powinny nas ominąć.

No chyba, że akurat są na chodniku. Bo omijanie wszechobecnych w dużych miastach korków po chodnikach, skrótami pod prąd, lub np. "przez stację benzynową" to dość popularne techniki. Poza dużym miastem jest znacznie lepiej, ale trzeba za to dorzucić kilka dodatkowych czynników: kury, psy, krowy, kaczki i małe dzieci, które biegają przez i przy drogach.

Czym jeżdżą Wietnamczycy

Tak, skuterami. A jeśli chodzi o samochody? Na ulicach azjatyckiego kraju rządzi kilka marek, które stanowią dość eklektyczny zbiór. Sporo jeździ Mazd - trójki, szóstki i CX-5. Bardzo dużo samochodów to Hyundaie i samochody KIA. Cerato, Forte, ale także Morning (Picanto) i Hyundaie i10, które bardzo często pełnią rolę taksówek (wiedzieliście, że do i10 mieszczą się cztery duże turystyczne plecaki i 5 osób?). Są też Hyundaie Elantra i azjatyckie wersje w postaci sedana i10, czy tamtejszego Accenta. Do kompletu mamy całkiem sporo... Peugeotów 3008. Skąd ten miks? Odpowiedź brzmi: Truong Hai Auto Corporation, czyli THACO. Największy producent samochodów w Wietnamie, który w fabryce w Chu Lai produkuje te wszystkie modele. A także autobusy Hyundaia oraz ciężarówki pod marką THACO.

Poza tym, na ulicach spotkać można Toyoty, ale o dziwo nie ma wśród nich Hiluxów - tutaj rządzą południowoazjatyckie modele Innova i Fortuner. Ten ostatni to SUV bazujący na słynnym pickupie. Innova to siedmioosobowy van, który... również bazuje na Hiluxie. I jest czymś w rodzaju wietnamskiego Passata. Duży, pakowny, przestronny i przystosowany do kiepskich dróg. Konkuruje z nim Mitsubishi Xpander - również "siedmioosobówka", choć z przednim napędem i bez pickupowego pochodzenia.

Same pickupy również w Wietnamie "rządzą" - ten typ nadwozia tutaj bardzo się sprawdza. Jednak jak już wspomniałem, nie ma tu Hiluxów. Nie ma również wielu Mitsubishi L200. Z rzadka pojawiają się Nissany Navara i trochę częściej - Isuzu D-Max. W Wietnamie rządzi Ford Ranger i jego "siostra" - Mazda BT-50. Ze znaczną przewagą Forda. Produkowany na miejscu pickup często widywany jest po "grubych tuningach", a także w wersji Raptor. Wprowadzony niedawno do Europy model w ciągu trzech tygodni w Azji zdążył mi niemalże spowszednieć - Raptory widywaliśmy kilka/naście razy dziennie.

Co tam jeszcze? Zdarzają się Audi, BMW i całkiem sporo Mercedesów w dużych miastach - z naciskiem na Maybacha klasy S, lub "eSkę" samą w sobie. Oczywiście, są tez rodzynki, takie jak BMW M3, M4, czy widoczny na zdjęciach zmodyfikowany Aventador - chyba jeden z najbardziej absurdalnych widoków w Sajgonie. Ten wóz tam zdecydowanie nie pasuje.

Co trzeba wiedzieć?

Jeśli chodzi o tankowanie, to skutery można zatankować (oraz naprawić) niemal wszędzie - oczywiście paliwo lane jest z niewielkich pomp, albo butelek po napojach gazowanych. Serwisy są w co którejś miejscowości, a w dużych miastach często po prostu na ulicy, czy chodniku. Większość napraw to i tak wymiana dętki (przerabialiśmy to cztery razy w ciągu kilku dni jazdy).

Ograniczenia prędkości są. Chyba - i tak się jeździ wolno. Niektóre znaki się pojawiają - zapewne trzeba się do nich stosować, jeśli są to np. zakazy zatrzymywania, czy postoju. Reszta jest na tyle umowna, że niewiele osób zawraca sobie nimi głowę. Patrole policji bywają, ale z rzadka. A Europejczyk i tak nie może jeździć tam samochodem, bo nie jest honorowane Międzynarodowe Prawo Jazdy. Trzeba mieć wietnamskie. To samo dotyczy jazdy na skuterze, ale wg niektórych źródeł 70% Wietnamczyków też nie posiada uprawnień, a zabranie im skuterów zapewne poskutkuje trzecią wojną indochińską.

Dane podręczne:

Kiedy jechać: A jedźcie kiedy chcecie. Wietnam jest tak duży, że zawsze znajdziecie jakieś miejsce, gdzie pogoda jest dobra. W listopadzie na północy jest bardzo ciepło (i czasem pada), w górach jest akceptowalnie (ok. 20 stopni), na południu jest ponad 30. Tylko w centrum "powinno" lać o tej porze roku. Jak chcecie jechać w okolice Hoi An, Hue, czy Da Nang, to pewniejsza będzie inna pora roku.

Gdzie jechać: Zależy czego oczekujecie - cały Wietnam warty jest zobaczenia i spróbowania. Wszędzie jest coś trochę innego i coś do zobaczenia. Jeśli zależy Wam na motocyklowej przygodzie - północ jest, moim zdaniem, bardziej odpowiednia. Nawet jeśli wyłączymy z tego pętlę w okolicach Ha Giang.

Za co jechać: Znajdźcie tanie bilety lotnicze, a potem się nie przejmujcie. W Wietnamie jest naprawdę tanio. Obiad przekraczający 15 zł oznacza, że albo idziecie do bardzo drogiej restauracji, albo zamawiacie coś naprawdę oryginalnego. Dania za 8-10 zł to norma. Wypożyczenie skutera - od 15 zł za dobę (stan adekwatny do ceny), do mniej więcej 25 - 30 zł (np. Honda Blade 110 ccm z sekwencyjną skrzynią biegów kosztuje 160 000 VND za dobę w Ha Giang - to ok. 26 zł).

Czym jechać: Skuterem, a na dłuższych dystansach polecamy sleeper busy - autobusy, w których są wyłącznie kuszetki. Tak, są ciasne i powolne, ale pełne lokalnego klimatu i tanie. Pociąg - tylko jeśli nie przeszkadzają Wam karaluchy. Na długich dystansach - VietJet Air - przelot z Hanoi do Da Nang z bagażem rejestrowanym potrafi kosztować 150 zł.